Domostwo na Święta przygotowane ...
choinka w kącie stoi przystrojona ...
jemioła wisi pod sufitem ...
przyszedł czas na najprzyjemniejszy moment , złożenia Świątecznych Życzeń .
Tradycyjnie polskim zwyczajem , chciałabym podzielić się z Wami opłatkiem i życzyć
Zdrowia ,szczęścia , pomyślności , spokojnych radosnych Świąt w rodzinnym gronie , spełnienia najskrytszych marzeń i pragnień oraz Szczęśliwego Nowego Roku w którym każdy kolejny dzień ,będzie wspanialszy od poprzedniego .
Wesołych Świąt Kochani !
A po wigilii nie zapomnijcie rozdać po łusce z wigilijnego karpia , schować w portfelu ...tak na wszelki wypadek by kasa się nas trzymała ... nigdy nic nie wiadomo , może zadziała.
Przesyłam moc ciepłych , świątecznych uścisków i do miłego .
23 grudnia 2013
16 grudnia 2013
Ozdoby świąteczne z recyklingu .
Wiem ,wiem , zarzekałam się ,że nic nowego na święta nie zrobię ...a jednak pokusiło mnie i co nieco pokleiłam . Kobieta zmienną jest niestety , wystarczył spacer po lesie ... wpadł mi w oko chrust , czyli suche gałęzie o które się potykałam . Przytargałam je do domu , pocięłam na kawałki i pobieliłam bardzo rozcieńczoną białą farbą . Kiedy chrust wysychał ,znalazłam zeszłoroczne modrzewiowe szyszki i papierowy sznurek ...
powstała z tego baza na girlandę , na kominek . Sznurek skręcany i klejony klejem introligatorskim ,szyszki przyklejone klejem na gorąco.
Pobielony chrust , również klejony klejem na gorąco , w ten sposób urosła z niego ...
choinka .
Bombki ze starych książek miałam zamiar zrobić już w zeszłym roku , pewnikiem czasu mi zabrakło ...albo chęci .
Na jedną bombkę potrzeba około 40 kartek a do pracy nad nią , wycięty z kartonu szablon , ostry nożyk i klej . Po wycięciu według szablonu pożądanego kształtu ,kleimy kartki na zmianę w dwóch miejscach , na szablonach zaznaczyłam je : jedna kartka jedynką ,druga kartka dwójką i tak na zmianę aż do sklejenia wszystkich czterdziestu . Po wyschnięciu , sklejamy ostatnią i pierwszą kartkę w odpowiednich miejscach. Radzę sobie wcześniej na stronach zaznaczyć kolejność ... 1, 2 ,1 ,2... przy pierwszej tego nie zrobiłam i ciągle mi się myliło ... skleroza ma swoje prawa w moim przypadku .
Książkowa choinka na świeczniku powstała z rozbiegu z resztek poprodukcyjnych .
Pozmieniałam pod kątem świąt aranżację kominkową ...
powyciągałam ozdoby z poprzednich lat ...
dobrze ,że kalendarz adwentowy odmierza czas , by mi się nie włączył ,, panik świąteczny " , chociaż znając życie i pozostały tydzień do godziny zero , to się gdzieś zaczai na mnie i wyskoczy w ostatnim momencie .
Tak w telegraficznym skrócie , to by było na tyle , więcej było do oglądania niż czytania ...ale kto ma na to czas ...w ten przedświąteczny czas !
Pozdrawiam ciepło Wszystkich zerkających do Jagodowego i do miłego !
Co nagle to po diable , przez ten pośpiech podałam złą liczbę kartek na jedną bombkę , 80 ale stron a kartek ma być 40 . Poprawiłam wpis , za wprowadzenie w błąd przepraszam.
28 listopada 2013
Spiżarnia .
Czy macie u siebie takie pomieszczenie ,piwnica ,strych ,gdzie trafia wszystko co niepotrzebne ? U mnie właśnie tak się działo w pomieszczeniu szumnie zwanym spiżarnią. Od czasu do czasu ,w chwilach desperacji , co nieco tu porządkowałam , ale nadal przedstawiało to obraz nędzy i rozpaczy ,a ostatnio do półki z przetworami wiodła wąska ścieżka jak w domu jakiegoś chomika . Oszczędzę Wam widoku przed , po pierwsze bo mi wstyd ... po drugie nie wiem czy wytrzymałybyście ten pejzaż po bitwie .
Tak więc zacznijmy od momentu w którym zaczęło widać ściany i podłogę , ostatni raz wyglądało tak 8 lat temu tuż po zakupie domu ... jak widać na początek miałam do dyspozycji dwie części meblościanki po byłych właścicielach ...
teraz wygląda tak .
Ale opowiem po kolei , bo bodźcem do zmian był materiał zakupiony jak zwykle w second handzie i przypadkowo trafiona w Castoramie z wyprzedaży tapeta po 15 zł. za rolkę , tapetowanie okazało się dobrym sposobem na ocieplenie nieco , wykafelkowanego pomieszczenia . Tak przy okazji , tapeta na flizelinie ,coś pięknego i prostego w obsłudze , wystarczy zagruntować ściany klejem , następnie klej docelowo na ściany i na to już naklejamy tapetę ,bez jej uprzedniego smarowania klejem jak to jest zalecane w innych rodzajach tapet . Bajeczka , szłam z tapetowaniem jak burza. Polecam tapety na flizelinie.
Po pomalowaniu sufitu i tapetowaniu ,regały rozsunęłam na boki .
Mam jeszcze trzeci regał z tej kolekcji , stoi na innej ścianie , który służy za przechowalnie zakupów , w ten sposób dysponowałam trzema parami drzwiczek ,które posłużyły do wykonania półek po środku .
Etykietki przy półkach zrobiłam dla reszty domowników mniej zorientowanych w zasobach , nieraz jakaś pomroczność jasna na nich padała i nie mogli znaleźć odpowiedniego słoika po który ich wysyłałam .
Nadszedł czas zbudowania mebli z byle czego , w tym celu wygrzebałam z zasobów drzwiczki od jakiegoś mebla , nogi od stołu , szczebelki z łóżeczka dziecięcego , wszystko to dostałam swego czasu od właściciela klamociarni. Atrapy okiennic dostałam od znajomych , kawałek blatu od biurka po byłych właścicielach , stara umywalka , która kiedyś była zamontowana w obecnej pralni , resztę elementów dorobiłam .
Więcej zacisków Matka nie miała !!! Zdjęcie zrobiłam tylko dlatego , że mnie ten widok rozśmieszył , no ale jak już jest ... najpierw skleiłam szczebelki z bokami , potem pomalowałam zostawiając późniejsze miejsce sklejenia z drzwiczkami-plecami bez farby ( okleiłam taśmą malarską ) W ten sposób ułatwiłam sobie pracę i lepszy dostęp do malowania szczebelków . Całość sklejona przy pomocy kołków drewnianych . Obok stolik , krótsze boki mogłam skleić jeszcze z pomocą zacisków , ale całość dało radę tylko domowym sposobem , zaciągnięte przy pomocy skórzanych pasków .
W ten sposób powstała suszarka do słoików ...
oraz stolik pod umywalkę . Nogi jednak okazały się zbyt krótkie , by zamontować syfon pod umywalką ,dlatego dodałam podstawę zrobioną z podstawy i blatu , pozostałość po meblach ,które wykorzystałam w garderobie Tuśki no a po zastanowieniu dodałam jeszcze środkową półkę , pozostałość szafki z której powstała toaletka . I jak tu się nie dziwić ,że się zagracam z prędkością światła , nie wyrzucając nic po poprzednich budowach ??? Stary wieszak na ubrania , w którym złamał się hak , dużo miejsca przecież nie zajmował , a zamontowany przy ścianie robi za reling na ściereczki.
Okiennice jako półki , jak wiadomo w spiżarni półek nigdy nie za wiele . Mam jeszcze takie trzy , będą zamontowane na wolnej ścianie jak tylko zluzuje metalowe wsporniki , które są na razie w kuchni .
Popielatą farbę mieszałam z białej i czarnej , akrylowej wodnej do drewna i metalu , jednak był zbyt zimny , dlatego ociepliłam go dodając nieco beżowego barwnika do farb.
Stół po przemalowaniu przywędrował z pralni , siedziska krzeseł na szybko wytapicerowałam popielatym płótnem .
I przyrzekam , że nie zagracę !!!
Na koniec ... yyyy , jak by tu ... na stronie Calisia .pl znajdziecie wywiad ze mną ( ło matko jak to brzmi ) . Z reguły migam się od podobnych imprez jak mogę , ale dziewczyny zadały sobie trochę trudu by zdobyć do mnie telefon i jakoś nie wypadało mi się wypiąć na regionalny portal .
Paniom Klaudii Chwierot i Annie Śmiechura , dziękuję za miłą rozmowę i wizytę .
A Wszystkich zerkających do Jagodowego ...jeżeli dotrwali do końca , pozdrawiam serdecznie i do miłego !
Etykiety:
meble,
meble z byle czego,
remonty,
robótki ręczne,
spiżarnia
16 października 2013
Raport jesienny .
Po dwóch ostatnich postach , pewnie przez dłuższy czas , nie będę w stanie Was niczym szczególnym uraczyć , a przez to ,że tak sporadycznie cokolwiek zamieszczam na blogu , to pewnie przyjdzie mi , tak jak dziś , umieszczać sezonowe albo jak dobrze pójdzie , miesięczne raporty, tak dla dania znaku ,że żyję .
Za oknami zrobiło się barwnie , dęby za płotem dają po oczach liśćmi w kolorach od pomarańczu po bordo , w domu natomiast , wyszły z ukrycia sweterkowe dynie podkręcając jesienne klimaty .
Jakiś czas temu chodziły słuchy ,że pokazały się grzyby w lesie ...
chodzić po nim bardzo lubię , do tego nie trzeba minie namawiać ...
niestety grzybów nie było albo się pochowały przede mną , za to odrobinę lasu przyniosłam na taras by zamieszkał na drewnianej tacy.
Zdjęcia już nieaktualne ,trzeba było ewakuować kanapy po sezonie letnim , ale zanim to nastąpiło poszyłam poszewki na poduszki .
W pierwotnym założeniu , to co stało się regałem , miało służyć za dodatkowe siedzisko , zresztą w każdym momencie można regał położyć poziomo i stworzyć dodatkowe miejsca siedzące i do tego potrzebne były poduchy.
Kolejne dwie powstały z rozbiegu , ta a'la walizka ...
druga , okładka na kajet.
Iglice dachowe już kiedyś robiłam TUTAJ . Ambitnie miałam zamiar posprzątać swój warsztat , niestety wpadły mi wtedy w ręce metalowe kule ...
potem już wyszukałam w zasobach inne elementy które mogłabym wykorzystać , plan porządkowy poległ ...
za to poskręcałam , posklejałam ...
pomalowałam na czarno i mam kolejne durnostojki .
A swoją drogą , ciekawe kiedy posprzątam warsztat ,zawsze jak się za niego zabieram coś mimochodem odciąga mnie od tego , widocznie skazany jest na wieczne zaniedbanie .
Tu kolejne odciągacze , znajoma podrzuciła mi dwie tablice korkowe bym odświeżyła ich wygląd . Na korek przyklejony len na klej introligatorski , ramki pomalowane na czarno + kilka dodatków .
Długo szukałam po sklepach drucianego cedzaka , niestety bez skutku , za to na giełdzie się jakimś cudem znalazł za 2 zł. ...
jedyne co nie pasowało mi ,to plastikowa rączka . Przydał się kolejny trzonek złamanego noża . Powtórka z rozrywki bo pisałam o tym TUTAJ , wystarczyło przyciąć trzonek , nawiercić otwory i wbić w nie pręty cedzaka .
Trafiłam wtedy też na maleńką tarkę do gałki muszkatołowej
i jak dla mnie cudne stare porcelanowe pojemniki w cenie która zwaliła mnie prawie z nóg ... 3 zł . sztuka !
po tak udanych zakupach się trzeba dodatkowo rozpieścić ... a właściwie to główną nakręcającą na małe czekoladopodobne co nieco jest Tuśka ... jak dobrze mieć kogoś na kogo można zwalić całą winę ... ha, ha .
Muffinki nadziewane czekoladą
100 gr. cukru pudru
100 gr. miękkiego masła
3 jajka
1 szk. mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki kakao
Po kostce czekolady do każdej babeczki ,( 12 sztuk )
Wszystkie składniki do miski , ubić na gładką masę mikserem . Nakładać po łyżce ciasta do wcześniej naszykowanej foremki do muffin z papilotkami . Wcisnąć w ciasto po kostce czekolady . Piec w 190 C około 20 minut.
Szybko i prosto ,tak jak lubię , kakao mi wyszło więc zastąpiłam je rozpuszczalną czekoladą w proszku , więcej rozpusty nie pamiętam ..amen.
W ostatni weekend września zawiało mnie do Jeleniej Góry , gdzie jak wiadomo odbywał się coroczny targ staroci .
Cała przyjemność po mojej stronie , naoglądałam się , napasłam oczy , coś tam zakupiłam ale bez szału ...
pokażę Wam tylko jeden malutki nabytek , dwustronny pędzelek z naturalnego włosia . Wielu się zastanawiało nad jego pierwotnym zastosowaniem , jedna z wersji głosiła ,że to pędzel szalonego golibrody . Ale najprościej przyjąć wersję ,że to jednak pędzelek przydatny w kuchni , zresztą od razu pokazał co potrafi przy oczyszczaniu grzybów ....
które wreszcie się pojawiły . Na początku nieśmiało , za to z przytupem bo nawet prawdziwki mi się objawiły ,na które ślepa jestem i co którego ujrzałam to krzyczałam z wrażenia ....
a potem się rozkręciło i był wysyp podgrzybków , to tylko mała część zbiorów . Nie nadążałam z przerobem , dawno nie miałam takich zapasów jak w tym roku .
Jak na razie to tyle jesiennego raportowania ... odmeldowuję się , pozdrawiając Wszystkich zaglądających do jagodowego i do miłego!
Za oknami zrobiło się barwnie , dęby za płotem dają po oczach liśćmi w kolorach od pomarańczu po bordo , w domu natomiast , wyszły z ukrycia sweterkowe dynie podkręcając jesienne klimaty .
Jakiś czas temu chodziły słuchy ,że pokazały się grzyby w lesie ...
chodzić po nim bardzo lubię , do tego nie trzeba minie namawiać ...
niestety grzybów nie było albo się pochowały przede mną , za to odrobinę lasu przyniosłam na taras by zamieszkał na drewnianej tacy.
Zdjęcia już nieaktualne ,trzeba było ewakuować kanapy po sezonie letnim , ale zanim to nastąpiło poszyłam poszewki na poduszki .
W pierwotnym założeniu , to co stało się regałem , miało służyć za dodatkowe siedzisko , zresztą w każdym momencie można regał położyć poziomo i stworzyć dodatkowe miejsca siedzące i do tego potrzebne były poduchy.
Kolejne dwie powstały z rozbiegu , ta a'la walizka ...
druga , okładka na kajet.
Iglice dachowe już kiedyś robiłam TUTAJ . Ambitnie miałam zamiar posprzątać swój warsztat , niestety wpadły mi wtedy w ręce metalowe kule ...
za to poskręcałam , posklejałam ...
pomalowałam na czarno i mam kolejne durnostojki .
A swoją drogą , ciekawe kiedy posprzątam warsztat ,zawsze jak się za niego zabieram coś mimochodem odciąga mnie od tego , widocznie skazany jest na wieczne zaniedbanie .
Tu kolejne odciągacze , znajoma podrzuciła mi dwie tablice korkowe bym odświeżyła ich wygląd . Na korek przyklejony len na klej introligatorski , ramki pomalowane na czarno + kilka dodatków .
Długo szukałam po sklepach drucianego cedzaka , niestety bez skutku , za to na giełdzie się jakimś cudem znalazł za 2 zł. ...
jedyne co nie pasowało mi ,to plastikowa rączka . Przydał się kolejny trzonek złamanego noża . Powtórka z rozrywki bo pisałam o tym TUTAJ , wystarczyło przyciąć trzonek , nawiercić otwory i wbić w nie pręty cedzaka .
Trafiłam wtedy też na maleńką tarkę do gałki muszkatołowej
i jak dla mnie cudne stare porcelanowe pojemniki w cenie która zwaliła mnie prawie z nóg ... 3 zł . sztuka !
po tak udanych zakupach się trzeba dodatkowo rozpieścić ... a właściwie to główną nakręcającą na małe czekoladopodobne co nieco jest Tuśka ... jak dobrze mieć kogoś na kogo można zwalić całą winę ... ha, ha .
Muffinki nadziewane czekoladą
100 gr. cukru pudru
100 gr. miękkiego masła
3 jajka
1 szk. mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki kakao
Po kostce czekolady do każdej babeczki ,( 12 sztuk )
Wszystkie składniki do miski , ubić na gładką masę mikserem . Nakładać po łyżce ciasta do wcześniej naszykowanej foremki do muffin z papilotkami . Wcisnąć w ciasto po kostce czekolady . Piec w 190 C około 20 minut.
Szybko i prosto ,tak jak lubię , kakao mi wyszło więc zastąpiłam je rozpuszczalną czekoladą w proszku , więcej rozpusty nie pamiętam ..amen.
W ostatni weekend września zawiało mnie do Jeleniej Góry , gdzie jak wiadomo odbywał się coroczny targ staroci .
Cała przyjemność po mojej stronie , naoglądałam się , napasłam oczy , coś tam zakupiłam ale bez szału ...
pokażę Wam tylko jeden malutki nabytek , dwustronny pędzelek z naturalnego włosia . Wielu się zastanawiało nad jego pierwotnym zastosowaniem , jedna z wersji głosiła ,że to pędzel szalonego golibrody . Ale najprościej przyjąć wersję ,że to jednak pędzelek przydatny w kuchni , zresztą od razu pokazał co potrafi przy oczyszczaniu grzybów ....
które wreszcie się pojawiły . Na początku nieśmiało , za to z przytupem bo nawet prawdziwki mi się objawiły ,na które ślepa jestem i co którego ujrzałam to krzyczałam z wrażenia ....
a potem się rozkręciło i był wysyp podgrzybków , to tylko mała część zbiorów . Nie nadążałam z przerobem , dawno nie miałam takich zapasów jak w tym roku .
Jak na razie to tyle jesiennego raportowania ... odmeldowuję się , pozdrawiając Wszystkich zaglądających do jagodowego i do miłego!
Etykiety:
dekoracje,
jesień,
pomysł,
przepisy,
robótki ręczne,
szycie zaczyna być piękne
Subskrybuj:
Posty (Atom)