27 sierpnia 2013

Kanapy na tarasie ...

Nie tylko kanapy na tarasie się umościły ,wyszedł całkiem niezły komplet mebli tarasowych . W poprzednim poście wspominałam o hicie przeróbkowym ,oczywiście w moim subiektywnym odczuciu i chociaż z mebli korzystamy już od ponad miesiąca ,nadal mi nie przeszło . Wynika to pewnie z faktu ,że jak zwykle udało mi się wykorzystać coś starego ,inwestując 70 zł. w len ,kółka , trochę śrub , powstał komplet mebli dla mnie ... bezcenny i jak się w użytkowaniu przekonałam, bardzo wygodny. No to sobie tak kwitnę w tym swoim samozadowoleniu .
Stare kanapy to moje pierwsze meble zakupione do pierwszego samodzielnego mieszkania prawie 25 lat temu . Pamiętam ,gdzie je kupiłam , za ile i ,że pan w magazynie dumnie obwieścił ,ze one bułgarskie są ... prawie poczułam jak awansuję społecznie z tego powodu ...  co prawda w krótkim czasie się rozwaliły i musiałam je naprawiać trochę nieudolnie ,o czym  przekonałam się , zdejmując kilka warstw tapicerki ...
jak widać po jednej z kanap , zabrałam się do gruntownej rozbiórki .
Od znajomych dostałam sporo desek , pozostałych po zdemontowaniu w ich domu boazerii...
a po poprzednich właścicielach ,zalegały mi w ogrodzie dwie konstrukcje z metalowych kątowników , prawdopodobnie po terrariach.
Metal oczyściłam ,pomalowałam czarną farbą akrylową wodną  do drewna i metalu , deski oszlifowane i odpowiednio przycięte , zamontowane od środka ... i regalik gotowy.

Trzyosobowe kanapy zmniejszyły swoje gabaryty i tak jedną zamieniłam w fotel ...

oparcie i podłokietniki wytapicerowałam lnem , a dla odmiany na reszcie konstrukcji przymocowane za pomocą śrub wyszlifowane deski boazeryjne .
na tyle fotela len ...
plus uchwyt meblowy by łatwiej go przesuwać ... wykopany przypadkiem ostatnio w ogrodzie ...się poszczęściło co ?
Drugą kanapę zmieniłam na  dwuosobową.
Na deskach  umieściłam wydruki  ksero ( lustrzane odbicia napisów ) przeniesione przy pomocy Nitro .

Druga , większa konstrukcja z kątowników ,której w ferworze pracy zapomniałam obfocić przed przeróbką ...bywa ... zamieniła się w ławę na kółkach . Przydał się w końcu uchwyt skrzyniowy wygrzebany dawno temu w klamociarni.


Kiedy wszystko już stało gotowe , przyszła kolej na dodatki , przemalowałam na czarno podstawę lampy ...
i zabrałam się za budowę abażura . Już przy jej zakupie dawno temu abażur był cały podarty , jak wiadomo nic nie wyrzucam i zostawiłam sobie obręcze do których teraz postanowiłam dorobić resztę . Niestety nie miałam odpowiedniej wielkości grubej sztywnej folii , i kleiłam z trzech kawałków  walec wielkości obręczy ...
który następnie okleiłam lnem ...
brzeg materiału  wklejony  do środka .
Dziwnym zbiegiem okoliczności , udało mi się zrobić idealny rozmiar walca i obręcze weszły na wcisk , nie trzeba było nawet ich przyklejać do lnu . Ale gdybyście miały kiedyś coś takiego budować , wkleić można klejem polimerowym którym kleiłam folię. 
A teraz ... wybaczcie mi  ilość zdjęć tarasowych , to pewnie z tego kwiczącego samozadowolenia wynika.









Prawie koniec tarasowych opowieści ... miałam farta i ostatnio trafiłam w second handzie czwartą identyczną zasłonę  ...mam pełne zacienienie !

Koniec wakacji ,trochę smutno  dzieciakom , w sumie to mi też ,bo jakoś jednoznacznie kojarzy się  z końcem lata , dlatego na pocieszenie osładzam mej latorośli  ( sobie też )końcówkę laby i odważyłam się upiec bezę , co w dalekiej  przeszłości jakoś mi nie wychodziło,  i zaniechałam prób na długo . Przepis znalazłam dawno temu i niestety linka nie zapodam , za to przepis ... voila :

Tort Pavlovej

  • 6 białek
  • 300 g cukru
  • odrobina (1 łyżeczka ) soku z cytryny lub octu winnego  ( częściej daję to pierwsze)
  • 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej 
  • 500ml słodkiej śmietanki
  • owoce - truskawki, maliny, borówki, wiśnie - co dusza zapragnie :)
1. Białka ubić na sztywno. Nadal ubijając dodawać stopniowo cukier, aż masa będzie gęsta i lśniąca, pod koniec dodać pozostałe składniki.
2. Wyłożyć masę na papier do pieczenia, formując nieduży, ok. 22cm okrąg - w trakcie pieczenia beza nieco się powiększy, więc nie robić większego! Beza będzie wysoka i tak ma właśnie być :)
3. Piekarnik rozgrzać do 180C, wstawić bezę na niższy poziom  i zmniejszyć temperaturę do 150C (piekę zawsze z termoobiegiem - wychodzi o wiele lepsza w środku!).Po 20 minutach zmniejszyć do 120C Piec ok 1,5 - 2 godziny. Studzić w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach.( Można upiec dzień wcześniej .)
4. Ubić śmietanę, wyłożyć na wystudzoną bezę, posypać owocami i gotowe!

I tym słodkim akcentem żegnam się ,pozdrawiając serdecznie i do miłego !

16 sierpnia 2013

Chlebak i trochę upolowanych drobiazgów .


Gdyby nie złośliwość przedmiotów martwych , post wkleiłabym dużo wcześniej , ale nie będę Wam zawracać głowy opowieściami  co się u mnie psuje , ważne ,że w końcu może dzisiaj dam radę  .Po drodze do tytułowego chlebaka , mała zmiana na kuchennych meblach ,zamontowałam reling... co relingiem właściwie nie jest , wygrzebany ze złomu  karnisz  ... kawałek karnisza ,kilka takich przytargałam , były to modele , próbki karniszy jakie bywają w ofercie sklepowej , straciły trochę blasku przez rdzę i dlatego się ich pewnie pozbyli . Mogłam na nich zawiesić ściereczki ,też efekt polowań tym razem w second handzie  ,szydełkowe koronki idealnie gabarytowo dopasowały się do lnianej dużej ściereczki po podzieleniu jej na pół .

Jednak w  kąciku śniadaniowym nastąpiły największe zmiany , wcześniej stała tu pokrywa na maszynę do szycia robiąc za chlebak ,niestety mąż ciągle narzekał ,że jest niewygodna w użytkowaniu , wzięłam sobie do serca te jego jęki i ostatnio powstał nowy model chlebaka idealnego ...
zresztą również z pokrywy do maszyny . Jak widać naruszona zębem czasu ,ktoś stawiał na niej  doniczkę ,a częste podlewanie roślinki zniszczyło okleinę i intarsję , jak dla mnie zbyt skomplikowany wzór ,bym miała się brać za naprawę .
Dlatego środek wycięłam ,zamontowałam siatkę hodowlaną i len  .Zresztą i gabaryty się trochę zmniejszyły , boki przycięte po skosie , pokrywa dostała dno zamieniając się w skrzynkę ...
klapa zawiasy a do środka  uszyłam wkład z lnu. Całość wcześniej oczyszczona i spatynowana rozcieńczoną beżową  farbą akrylowo wodną .

Wygodnie ,praktycznie i na dodatek estetycznie ... mąż już nie narzeka..nawet chwali ... nie ma innego wyjścia ,  he he . I to by było na tyle z moich rękoczynów  , reszta to zdobycze jak  np...
zestaw do jajek na miękko , polowałam na niego co najmniej 2 lata ...
i maselniczka z chowana pokrywą .

Przybyło też białej porcelany w witrynce ...
zaparzacz do herbaty ...
trzy wazoniki i dzbanuszek ...
a w sklepie typu ,wszystko po pięć złotych  ,miseczki z lwami po  4 zł. Ostatnio tam wpadłam i była nowa dostawa podobnych na wyższej nóżce po 6 zł. . Jak ktoś z Kalisza i takich poszukuje to niech uderzy do sklepu  na Ul. Piskorzewskiej niedaleko Ratusza.
Było o chlebaku ,to nie może zabraknąć chociaż jednego przepisu na chlebek a właściwie na Focaccia . Link na ten przepis , przesłała mi jakiś czas temu na moją prośbę znajoma  a że w lipcu gościłam latorośle kuzynki postanowiłam potraktować ich  ( wraz z  moją latoroślą ) jako króliki doświadczalne i wypróbować przepis ! ,, Królikom " tak zasmakowało ,że codziennie przez tydzień Focaccia  musiała być na kolację .
Przepis znajdziecie  TUTAJ , można wprowadzić trochę zmian , ja np. zrezygnowałam z rozmarynu za to do mąki dodałam po łyżeczce suszonej bazylii i oregano oraz pokrojone drobniutko suszone pomidory i jeszcze oliwę czosnkową  ( wystarczy zalać oliwą kilka zmiażdżonych ząbków czosnku a po kilku godzinach uzyskacie aromatyczną oliwę )
A propos przepisów  , mama królików ,czyli moja kuzynka założyła w końcu blog , wymarzone miejsce dla łasuchów ,  Cupcakes i reszta  , zbierała  się dosyć długo ,ale pierwszy wpis już jest ,więc mam nadzieję ,że teraz zasypie nas przepisami , zwłaszcza ,że bardzo lubi zamieszać w kuchni i smakowicie jej to wychodzi , oczy jedzą apetyczne zdjęcia . Zapraszam serdecznie w swoim i Bogny imieniu .
To jeszcze nie koniec  ... pomęczę Was  ...
To ,że lubię szklane klosze już wiecie , tak że nie zdziwi nikogo mój kolejny nabytek , musiałam jedynie dorobić sobie do niego podstawę ... z deski do krojenia dodając jej mini nóżki. .
Podstawa do lampy za całe 10 zł. ,piękny obdrapaniec ,którego palcem nie tknęłam , wystarczyło wyszorować z brudu , zamontować obsadkę i przewód ...
na koniec drobiazg , mini konsolka ,która idealnie nadała się jako podpórka do książek.
Dobrnęłam szczęśliwie do końca , w następnym poście ,który mam nadzieję już niebawem, zamieszczę mój przeróbkowy hit roku . Tak mi się podoba ,że z przyjemnością patrzę .... i użytkuję już od miesiąca  i tym optymistycznym akcentem żegnam się ,życząc pogodnej końcówki wakacji , serdeczności ślę i do miłego !
 
Related Posts with Thumbnails