Stare kanapy to moje pierwsze meble zakupione do pierwszego samodzielnego mieszkania prawie 25 lat temu . Pamiętam ,gdzie je kupiłam , za ile i ,że pan w magazynie dumnie obwieścił ,ze one bułgarskie są ... prawie poczułam jak awansuję społecznie z tego powodu ... co prawda w krótkim czasie się rozwaliły i musiałam je naprawiać trochę nieudolnie ,o czym przekonałam się , zdejmując kilka warstw tapicerki ...
jak widać po jednej z kanap , zabrałam się do gruntownej rozbiórki .
Od znajomych dostałam sporo desek , pozostałych po zdemontowaniu w ich domu boazerii...
a po poprzednich właścicielach ,zalegały mi w ogrodzie dwie konstrukcje z metalowych kątowników , prawdopodobnie po terrariach.
Metal oczyściłam ,pomalowałam czarną farbą akrylową wodną do drewna i metalu , deski oszlifowane i odpowiednio przycięte , zamontowane od środka ... i regalik gotowy.
Trzyosobowe kanapy zmniejszyły swoje gabaryty i tak jedną zamieniłam w fotel ...
oparcie i podłokietniki wytapicerowałam lnem , a dla odmiany na reszcie konstrukcji przymocowane za pomocą śrub wyszlifowane deski boazeryjne .
na tyle fotela len ...
plus uchwyt meblowy by łatwiej go przesuwać ... wykopany przypadkiem ostatnio w ogrodzie ...się poszczęściło co ?
Drugą kanapę zmieniłam na dwuosobową.
Na deskach umieściłam wydruki ksero ( lustrzane odbicia napisów ) przeniesione przy pomocy Nitro .
Druga , większa konstrukcja z kątowników ,której w ferworze pracy zapomniałam obfocić przed przeróbką ...bywa ... zamieniła się w ławę na kółkach . Przydał się w końcu uchwyt skrzyniowy wygrzebany dawno temu w klamociarni.
Kiedy wszystko już stało gotowe , przyszła kolej na dodatki , przemalowałam na czarno podstawę lampy ...
i zabrałam się za budowę abażura . Już przy jej zakupie dawno temu abażur był cały podarty , jak wiadomo nic nie wyrzucam i zostawiłam sobie obręcze do których teraz postanowiłam dorobić resztę . Niestety nie miałam odpowiedniej wielkości grubej sztywnej folii , i kleiłam z trzech kawałków walec wielkości obręczy ...
który następnie okleiłam lnem ...
brzeg materiału wklejony do środka .
Dziwnym zbiegiem okoliczności , udało mi się zrobić idealny rozmiar walca i obręcze weszły na wcisk , nie trzeba było nawet ich przyklejać do lnu . Ale gdybyście miały kiedyś coś takiego budować , wkleić można klejem polimerowym którym kleiłam folię.
A teraz ... wybaczcie mi ilość zdjęć tarasowych , to pewnie z tego kwiczącego samozadowolenia wynika.
Prawie koniec tarasowych opowieści ... miałam farta i ostatnio trafiłam w second handzie czwartą identyczną zasłonę ...mam pełne zacienienie !
Koniec wakacji ,trochę smutno dzieciakom , w sumie to mi też ,bo jakoś jednoznacznie kojarzy się z końcem lata , dlatego na pocieszenie osładzam mej latorośli ( sobie też )końcówkę laby i odważyłam się upiec bezę , co w dalekiej przeszłości jakoś mi nie wychodziło, i zaniechałam prób na długo . Przepis znalazłam dawno temu i niestety linka nie zapodam , za to przepis ... voila :
Tort Pavlovej
- 6 białek
- 300 g cukru
- odrobina (1 łyżeczka ) soku z cytryny lub octu winnego ( częściej daję to pierwsze)
- 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
- 500ml słodkiej śmietanki
- owoce - truskawki, maliny, borówki, wiśnie - co dusza zapragnie :)
1. Białka ubić na sztywno. Nadal ubijając dodawać stopniowo
cukier, aż masa będzie gęsta i lśniąca, pod koniec dodać pozostałe składniki.
2. Wyłożyć masę na papier do pieczenia, formując nieduży, ok. 22cm okrąg - w trakcie pieczenia beza nieco się powiększy, więc nie robić większego! Beza będzie wysoka i tak ma właśnie być :)
3. Piekarnik rozgrzać do 180C, wstawić bezę na niższy poziom i zmniejszyć temperaturę do 150C (piekę zawsze z termoobiegiem - wychodzi o wiele lepsza w środku!).Po 20 minutach zmniejszyć do 120C Piec ok 1,5 - 2 godziny. Studzić w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach.( Można upiec dzień wcześniej .)
4. Ubić śmietanę, wyłożyć na wystudzoną bezę, posypać owocami i gotowe!
2. Wyłożyć masę na papier do pieczenia, formując nieduży, ok. 22cm okrąg - w trakcie pieczenia beza nieco się powiększy, więc nie robić większego! Beza będzie wysoka i tak ma właśnie być :)
3. Piekarnik rozgrzać do 180C, wstawić bezę na niższy poziom i zmniejszyć temperaturę do 150C (piekę zawsze z termoobiegiem - wychodzi o wiele lepsza w środku!).Po 20 minutach zmniejszyć do 120C Piec ok 1,5 - 2 godziny. Studzić w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach.( Można upiec dzień wcześniej .)
4. Ubić śmietanę, wyłożyć na wystudzoną bezę, posypać owocami i gotowe!