23 maja 2014

Prawie kredens .

 Oto powód mojego samozachwytu o którym wspominałam w poprzednim poście , nadstawka kredensu ... bo chyba można tak nazwać ten mebelek . Jak do tej pory , to największy mebel który powstał od podstaw , a półka którą pokazywałam przed świętami była zaledwie wprawką do nadstawki  . Uczę się cały czas , najczęściej na własnych błędach , co też jest potrzebne bo na dłużej zapada w pamięć .
 Wspominałam również , że wykorzystam pozostałe deski boazeryjne , wymyśliłam sobie by umieścić je w ramie i właśnie do tego potrzebowałam pomocy zaprzyjaźnionego stolarza . Samodzielne wyprodukowanie takich listew z rowkiem  ( połączenie na wpust ) niestety dla mnie niewykonalne , z powodu braku frezarki a co za tym idzie i doświadczenia w tej dziedzinie ... ale nic nie stanowi na przeszkodzie by w przyszłości zdobyć narzędzia i doświadczenie ! Zresztą  stolarz zrobił nie tylko plecy do nadstawki , z braku desek w moim stanie magazynowym , zamówiłam również dechy na wymiar , do kompletu dorzuciłam jeszcze  części nadstawki ze starej bieliźniarki  .Wychodzi na to ,że miałam wszystko gotowe ... he he  ... moja praca polegała jedynie na wycięciu bocznych ścianek w fantazyjne kształty , wyszlifowaniu na gładko wszystkich powierzchni  ...
 i sklejeniu wszystkiego do kupy . No i kleiłam aż do skutku .
 W obrazkowym  skrócie przypomnę historię mojego ,,kredensu" . Wszystko zaczęło się od pojedynczej szafki kuchennej , meble po poprzednich właścicielach domu , po oszlifowaniu ...
 oddałam w ręce stolarza , by dorobił  po bokach szufladki i półeczki a do nich w sklepie wikliniarskim zamówiłam koszyki na wymiar . W ten sposób szafka 80 cm. poszerzyła się do 120 cm. 
 Do tej pory wisiały nad nią dwie półki na wspornikach a po przepowiedniach Wernyhora   , czyli mojego męża , że kiedyś  mi to wszystko zaliczy glebę , półki wsparłam dodatkowo  tralkami .
 TADAM  ... nadstawka w całości ... sklejona przeze mnie !
 No kredens przecież jak się patrzy ... ? Jak zwał , tak zwał i tak spuchłam z dumy ,że dałam radę .
 Półki są trochę głębsze niż poprzednie , jest więcej miejsca , dolną półeczkę specjalnie zrobiłam na środku pozostawiając po bokach miejsce na lampkę ...
 i stojak na filiżanki .
 W stare drewno , czyli deski boazeryjne i części od bieliźniarki wtarta za pomocą gąbki rozcieńczona jasna farba , reszta nowych elementów pomalowana kilkakrotnie .




  W ostatnim wydaniu Mojego Mieszkania  , zapewne niejedna z Was miała okazję podziwiać mieszkanko Lilli  ( blog Kokon ) , czytając artykuł zwróciłam uwagę na maty bambusowe z JYSK  które Lilla pomalowała tak by pasowały kolorystycznie do całości , pomysł przedni , bo i możliwości nieograniczone . Postanowiłam więc przyozdobić je na swoją modłę , dzięki Lilla za inspirację !
 W maty wtarłam za pomocą gąbki jasną farbę  ( nierozcieńczoną )...
 po wyschnięciu przeniosłam lustrzane odbicia  napisów  ( ksero )  za pomocą nitro . Namoczoną nitro szmatką nasączamy kartkę papieru  potem np łyżeczką kolistymi ruchami dociskamy napis do maty . Radzę starać się nie zalać za dużą ilością nitro kartki by napis się nie rozpłynął poza kontur , lepiej proces powtórzyć drugi raz przy mniejszej ilości nitro , a ksero ładnie się odbije. Po odparowaniu nitro mata pomalowana dwukrotnie lakierem bezbarwnym akrylowym wodnym i zawoskowana , tak dla pewności .
 Oryginalne taśmy odprułam , nie podobał mi się kolor , zastępując je czarną a w kolejnej macie brązową .Taśmy przykleiłam klejem polimerowym .
 Pierwsza mata ozdobiona tym co miałam ,czyli pozostałościami napisów z mebli tarasowych .
 Przy drugiej poszłam po bandzie , zaszalałam przenosząc na matę cały przepis na Focaccię .

 A z drobnicy ... musiałam gdzieś przenieść uchwyt na papierowy ręcznik , padło na tablicę ... niedługo dziada z babą tylko tu zabraknie .
 a lodówkę  przyozdobiłam ...mosiężną  tabliczką i siódemką  z cyferblatu .
 Jak na razie w kuchni nie planuję więcej zmian , no może poza malowaniem ścian , tak ,że nie zagości na blogu w całości przez dłuższy czas , zafunduję Wam zatem obrót na pięcie z aparatem , czyli widok w koło Macieju.




Pozdrawiam Wszystkich zerkających do Jagodowego i do miłego !

13 maja 2014

Łóżko .

Tak naprawdę , co widać na zdjęciach , to na razie rama łóżka , nie robiłam jej dla siebie , a dla zaprzyjaźnionego stolarza . W ten sposób mogłam , chociaż w części zrewanżować się za pomoc jakiej mi niejednokrotnie udzielił . Staram się jak mogę , nie zawracać mu niepotrzebnie  głowy , zapracowany z niego człowiek ale w związku z tym ,że nieraz technicznie nie mam szans na zrobienie czegoś samodzielnie  jego pomoc jest dla mnie bezcenna  , na dodatek nie chce za pomoc zapłaty !
Tu pokrótce opowiem jak to potwierdziło się powiedzonko ,że szewc bez butów chodzi .
Dawno temu zamawialiśmy materac , jakoś się ze stolarzem o tym zgadało , summa summarum zamówiliśmy w pakiecie 2 sztuki w tym jeden  dla niego . Od  tego momentu  ,co jakiś czas pytałam się czy już zbudował ramę łóżka , w odpowiedzi słyszałam ,że nie wyrabia z czasem . Fakt, trochę  z opóźnieniem mnie olśniło ,że przecież leży u mnie niewykorzystana cześć   od naszego łóżka , która świetnie nadaje się na zagłówek ...  może być i ułatwieniem i bodźcem do szybszego powstania ramy, plus mój wkład  przy tapicerowaniu . Sprezentowałam przyszły zagłówek i ...podziałało !
Kiedy przybyły do mnie gotowe  elementy ramy , zaczęłam od oszlifowania rzeźbień obramowania ...
zakupiłam wszystkie potrzebne materiały , pianka  (2 cm. grubości ) gruba ocieplina i oczywiście materiał , zdjęcia jakoś mi nie wyszły i nie oddają rzeczywistego koloru  który nazwałabym ziemistym ... taki nie brązowy i nie grafitowy ,coś po środku .  Pierwsza warstwa to pianka  od góry ramy do wysokości materaca , na to ocieplina  i materiał  na całości .W miejscu skręcenia zagłówka z bokami ramy tylko materiał .
Obramowanie po oszlifowaniu pomalowane kilka razy lakierem bezbarwnym akrylowym wodnym , po wyschnięciu delikatnie przetarte drobnym papierem ściernym na miękkiej gąbce , na koniec wtarty bezbarwny wosk . O samodzielnym wykonaniu taśm maskujących zszywki pisałam TUTAJ .
Na deski ramy warstwa grubej ociepliny a na to materiał. Niestety nie miałam miejsca by złożyć wszystkie elementy  ale chyba potraficie sobie wyobrazić całość .
Praca nad ramą łóżka zbiegła się też z pracą nad mebelkiem dla siebie , w następnym poście pokażę , po co była mi niezbędna pomoc stolarza .Dodam ,że jest już gotowy ... znowu wpadłam w samozachwyt ... niereformowalna jestem pod tym względem  , no ale od czasu , do czasu człowiek musi ... inaczej się udusi !

Pozdrawiam Wszystkich zerkających do Jagodowego i do miłego !
Related Posts with Thumbnails