Oto powód mojego samozachwytu o którym wspominałam w poprzednim poście , nadstawka kredensu ... bo chyba można tak nazwać ten mebelek . Jak do tej pory , to największy mebel który powstał od podstaw , a półka którą pokazywałam przed świętami była zaledwie wprawką do nadstawki . Uczę się cały czas , najczęściej na własnych błędach , co też jest potrzebne bo na dłużej zapada w pamięć .
Wspominałam również , że wykorzystam pozostałe deski boazeryjne , wymyśliłam sobie by umieścić je w ramie i właśnie do tego potrzebowałam pomocy zaprzyjaźnionego stolarza . Samodzielne wyprodukowanie takich listew z rowkiem ( połączenie na wpust ) niestety dla mnie niewykonalne , z powodu braku frezarki a co za tym idzie i doświadczenia w tej dziedzinie ... ale nic nie stanowi na przeszkodzie by w przyszłości zdobyć narzędzia i doświadczenie ! Zresztą stolarz zrobił nie tylko plecy do nadstawki , z braku desek w moim stanie magazynowym , zamówiłam również dechy na wymiar , do kompletu dorzuciłam jeszcze części nadstawki ze starej bieliźniarki .Wychodzi na to ,że miałam wszystko gotowe ... he he ... moja praca polegała jedynie na wycięciu bocznych ścianek w fantazyjne kształty , wyszlifowaniu na gładko wszystkich powierzchni ...
i sklejeniu wszystkiego do kupy . No i kleiłam aż do skutku .
W obrazkowym skrócie przypomnę historię mojego ,,kredensu" . Wszystko zaczęło się od pojedynczej szafki kuchennej , meble po poprzednich właścicielach domu , po oszlifowaniu ...
oddałam w ręce stolarza , by dorobił po bokach szufladki i półeczki a do nich w sklepie wikliniarskim zamówiłam koszyki na wymiar . W ten sposób szafka 80 cm. poszerzyła się do 120 cm.
Do tej pory wisiały nad nią dwie półki na wspornikach a po przepowiedniach Wernyhora , czyli mojego męża , że kiedyś mi to wszystko zaliczy glebę , półki wsparłam dodatkowo tralkami .
TADAM ... nadstawka w całości ... sklejona przeze mnie !
No kredens przecież jak się patrzy ... ? Jak zwał , tak zwał i tak spuchłam z dumy ,że dałam radę .
Półki są trochę głębsze niż poprzednie , jest więcej miejsca , dolną półeczkę specjalnie zrobiłam na środku pozostawiając po bokach miejsce na lampkę ...
i stojak na filiżanki .
W stare drewno , czyli deski boazeryjne i części od bieliźniarki wtarta za pomocą gąbki rozcieńczona jasna farba , reszta nowych elementów pomalowana kilkakrotnie .
W ostatnim wydaniu Mojego Mieszkania , zapewne niejedna z Was miała okazję podziwiać mieszkanko Lilli ( blog Kokon ) , czytając artykuł zwróciłam uwagę na maty bambusowe z JYSK które Lilla pomalowała tak by pasowały kolorystycznie do całości , pomysł przedni , bo i możliwości nieograniczone . Postanowiłam więc przyozdobić je na swoją modłę , dzięki Lilla za inspirację !
W maty wtarłam za pomocą gąbki jasną farbę ( nierozcieńczoną )...
po wyschnięciu przeniosłam lustrzane odbicia napisów ( ksero ) za pomocą nitro . Namoczoną nitro szmatką nasączamy kartkę papieru potem np łyżeczką kolistymi ruchami dociskamy napis do maty . Radzę starać się nie zalać za dużą ilością nitro kartki by napis się nie rozpłynął poza kontur , lepiej proces powtórzyć drugi raz przy mniejszej ilości nitro , a ksero ładnie się odbije. Po odparowaniu nitro mata pomalowana dwukrotnie lakierem bezbarwnym akrylowym wodnym i zawoskowana , tak dla pewności .
Oryginalne taśmy odprułam , nie podobał mi się kolor , zastępując je czarną a w kolejnej macie brązową .Taśmy przykleiłam klejem polimerowym .
Pierwsza mata ozdobiona tym co miałam ,czyli pozostałościami napisów z mebli tarasowych .
Przy drugiej poszłam po bandzie , zaszalałam przenosząc na matę cały przepis na Focaccię .
A z drobnicy ... musiałam gdzieś przenieść uchwyt na papierowy ręcznik , padło na tablicę ... niedługo dziada z babą tylko tu zabraknie .
a lodówkę przyozdobiłam ...mosiężną tabliczką i siódemką z cyferblatu .
Jak na razie w kuchni nie planuję więcej zmian , no może poza malowaniem ścian , tak ,że nie zagości na blogu w całości przez dłuższy czas , zafunduję Wam zatem obrót na pięcie z aparatem , czyli widok w koło Macieju.
Pozdrawiam Wszystkich zerkających do Jagodowego i do miłego !
23 maja 2014
Prawie kredens .
Etykiety:
Kuchnia,
meble,
meble z byle czego,
napisy na drewnie,
pomysł,
robótki ręczne
13 maja 2014
Łóżko .
Tak naprawdę , co widać na zdjęciach , to na razie rama łóżka , nie robiłam jej dla siebie , a dla zaprzyjaźnionego stolarza . W ten sposób mogłam , chociaż w części zrewanżować się za pomoc jakiej mi niejednokrotnie udzielił . Staram się jak mogę , nie zawracać mu niepotrzebnie głowy , zapracowany z niego człowiek ale w związku z tym ,że nieraz technicznie nie mam szans na zrobienie czegoś samodzielnie jego pomoc jest dla mnie bezcenna , na dodatek nie chce za pomoc zapłaty !
Tu pokrótce opowiem jak to potwierdziło się powiedzonko ,że szewc bez butów chodzi .
Dawno temu zamawialiśmy materac , jakoś się ze stolarzem o tym zgadało , summa summarum zamówiliśmy w pakiecie 2 sztuki w tym jeden dla niego . Od tego momentu ,co jakiś czas pytałam się czy już zbudował ramę łóżka , w odpowiedzi słyszałam ,że nie wyrabia z czasem . Fakt, trochę z opóźnieniem mnie olśniło ,że przecież leży u mnie niewykorzystana cześć od naszego łóżka , która świetnie nadaje się na zagłówek ... może być i ułatwieniem i bodźcem do szybszego powstania ramy, plus mój wkład przy tapicerowaniu . Sprezentowałam przyszły zagłówek i ...podziałało !
Kiedy przybyły do mnie gotowe elementy ramy , zaczęłam od oszlifowania rzeźbień obramowania ...
zakupiłam wszystkie potrzebne materiały , pianka (2 cm. grubości ) gruba ocieplina i oczywiście materiał , zdjęcia jakoś mi nie wyszły i nie oddają rzeczywistego koloru który nazwałabym ziemistym ... taki nie brązowy i nie grafitowy ,coś po środku . Pierwsza warstwa to pianka od góry ramy do wysokości materaca , na to ocieplina i materiał na całości .W miejscu skręcenia zagłówka z bokami ramy tylko materiał .
Obramowanie po oszlifowaniu pomalowane kilka razy lakierem bezbarwnym akrylowym wodnym , po wyschnięciu delikatnie przetarte drobnym papierem ściernym na miękkiej gąbce , na koniec wtarty bezbarwny wosk . O samodzielnym wykonaniu taśm maskujących zszywki pisałam TUTAJ .
Na deski ramy warstwa grubej ociepliny a na to materiał. Niestety nie miałam miejsca by złożyć wszystkie elementy ale chyba potraficie sobie wyobrazić całość .
Praca nad ramą łóżka zbiegła się też z pracą nad mebelkiem dla siebie , w następnym poście pokażę , po co była mi niezbędna pomoc stolarza .Dodam ,że jest już gotowy ... znowu wpadłam w samozachwyt ... niereformowalna jestem pod tym względem , no ale od czasu , do czasu człowiek musi ... inaczej się udusi !
Pozdrawiam Wszystkich zerkających do Jagodowego i do miłego !
Tu pokrótce opowiem jak to potwierdziło się powiedzonko ,że szewc bez butów chodzi .
Dawno temu zamawialiśmy materac , jakoś się ze stolarzem o tym zgadało , summa summarum zamówiliśmy w pakiecie 2 sztuki w tym jeden dla niego . Od tego momentu ,co jakiś czas pytałam się czy już zbudował ramę łóżka , w odpowiedzi słyszałam ,że nie wyrabia z czasem . Fakt, trochę z opóźnieniem mnie olśniło ,że przecież leży u mnie niewykorzystana cześć od naszego łóżka , która świetnie nadaje się na zagłówek ... może być i ułatwieniem i bodźcem do szybszego powstania ramy, plus mój wkład przy tapicerowaniu . Sprezentowałam przyszły zagłówek i ...podziałało !
Kiedy przybyły do mnie gotowe elementy ramy , zaczęłam od oszlifowania rzeźbień obramowania ...
zakupiłam wszystkie potrzebne materiały , pianka (2 cm. grubości ) gruba ocieplina i oczywiście materiał , zdjęcia jakoś mi nie wyszły i nie oddają rzeczywistego koloru który nazwałabym ziemistym ... taki nie brązowy i nie grafitowy ,coś po środku . Pierwsza warstwa to pianka od góry ramy do wysokości materaca , na to ocieplina i materiał na całości .W miejscu skręcenia zagłówka z bokami ramy tylko materiał .
Obramowanie po oszlifowaniu pomalowane kilka razy lakierem bezbarwnym akrylowym wodnym , po wyschnięciu delikatnie przetarte drobnym papierem ściernym na miękkiej gąbce , na koniec wtarty bezbarwny wosk . O samodzielnym wykonaniu taśm maskujących zszywki pisałam TUTAJ .
Na deski ramy warstwa grubej ociepliny a na to materiał. Niestety nie miałam miejsca by złożyć wszystkie elementy ale chyba potraficie sobie wyobrazić całość .
Praca nad ramą łóżka zbiegła się też z pracą nad mebelkiem dla siebie , w następnym poście pokażę , po co była mi niezbędna pomoc stolarza .Dodam ,że jest już gotowy ... znowu wpadłam w samozachwyt ... niereformowalna jestem pod tym względem , no ale od czasu , do czasu człowiek musi ... inaczej się udusi !
Pozdrawiam Wszystkich zerkających do Jagodowego i do miłego !
Subskrybuj:
Posty (Atom)