16 października 2014

Szafa , bieliźniarka , tablice ... ciąg dalszy zmian w pokoju nastolatki .

Gdy meble stanęły w pokoju , Tuśka stwierdziła tylko ... no wreszcie ! Właściwie nie wiem czy dotyczyło  to mojego zapędu do pracy nad tymi meblami , czy raczej ich kolorystyki , bo coś w kolorze czerni i to w dużych ilościach było u niej od jakiegoś czasu bardzo pożądane . Na ściany w czerni jak widać nie wyraziłam zgody , moje argumenty na NIE , przyjęła do wiadomości , w zamian obiecałam  charakterne meble ...
i  takież dodatki .
Do tej pory stały tu białe mebelki z IKEA ...
a tak wygląda to w chwili obecnej gdy zagościły meble z odzysku . 
 Szafa zakupiona  dawno , w czasach gdy prosperował jeszcze sklep z klamotami , skusiłam się na nią między innymi ze względu na dzielone drzwi , ten słupek był mi potrzebny do umieszczenia ...
 starego zamka okiennego , który zresztą też był zakupiony w miejscowej  klamociarni za 15 zł. Oczywiście nie wyglądał tak czysto , był pokryty kilkoma warstwami farby olejnej , którą usunęłam Scansolem  . Na żeliwie szło o tyle łatwiej ,że ostatni etap , czyli resztki farby pozostałe w zagłębieniach ,po nałożeniu Scansolu usuwałam szczotką drucianą pod strumieniem wody , dzięki temu wszystko ładnie zeszło . Jak już miałam szafę i zamek zaczęłam polować na klamki okienne , udało mi się trafić na Allegro hurtem , 10 sztuk ,po 4,50 sztuka , czyli atrakcyjna cena jak  za ,,uchwyt meblowy ". Jedyny minus , znowu czekało mnie  czyszczenie z olejnej  ,  opłaciło się , bo po oszlifowaniu i pomalowaniu szafy na czarno ...
z okiennymi  okuciami , mebel wygląda jak szafa pancerna i właśnie o to chodziło by nadać mu charakterny i niepowtarzalny wygląd .
Zamki typu baskwil , często wykorzystywane w meblach zawsze mi się podobały , poszperałam trochę w sieci i trafiłam na stronę ,gdzie można  kupić nowe ale w stylizacji retro  , gdyby był ktoś chętny to można je znaleźć TUTAJ .
W kolejce od szlifowania od chyba 2 lat , czekała również bieliźniarka . Dostałam ją w prezencie , ot tak bez okazji od pewnej miłej kobietki , która po prostu lubi mojego bloga , Gosiu jeszcze raz , po stokroć dziękuję Ci , za tak piękny  podarunek i pozdrawiam serdecznie .
Ktoś , kiedyś już raz zabrał się za renowację tego mebelka , chociaż jak dla mnie , mógł sobie tę czynność podarować . Pokryty lakierem którego nienawidzę ,typ upierdliwy nie do usunięcia ! Na pierwszy rzut oka wiedziałam ,że będzie ciężko , dlatego bieliźniarka stała odłogiem 2 lata . Scansol  nie dawał rady , trochę pomogło zdzieranie mazi wżartej w drewno rantem szpachelki i jeszcze długi etap szlifowania szlifierką na której papier ścierny się momentalnie zamulał , z oszczędności czyściłam go co chwilę szczotką drucianą . Po dwóch całych dniach harówki udało się oczyścić porządnie drewno , po czym nastąpił przyjemny etap wtarcia rozcieńczonej farby akrylowej wodnej w kolorze bliżej nieokreślonym bo sama mieszałam . Po wyschnięciu delikatnie przeszlifowane i zawoskowane bezbarwnym woskiem . 
Blat , i rzeźbione ornamenty pomalowane na czarno i przetarte .
A to już zestaw tablic , które po części wygrzebałam z mężowskich otchłani garażowych ...
a żeby nie było tak jednolicie ,umieściłam  autka Tuśki  którymi bawiła się we wczesnym dzieciństwie . Bawiła się razem z Tatą w serwisowanie samochodów godzinami , ja dla równowagi miałam wyłączność na zabawy w urządzanie domków dla lalek ... trochę czasu minęło od tej pory , teraz urządzamy jej pokój a autka niech stoją na widoku tak ku pamięci .
Dla zapełnienia miejsca na tablicy która powstała z desek boazeryjnych( które niestety mi się już kończą ) zrobiłam tabliczkę kultowej ROUTE 66 ,wyrzynarka , cienka deseczka + plastikowe cyfry  i malowanie .
Co prawda córcia kręciła nosem na tak oklepany symbol , ale po przykręceniu wszystkich elementów przyznała łaskawie ,że wygląda nieźle  . A mówiłam ,że trzeba ogarnąć najpierw całość a potem się wypowiadać , najważniejsze ,że się podoba .




Podobają mi się zmiany, zrobiło się jeszcze przytulniej zwłaszcza wieczorem i tak mi się wydaje ,a propos poprzedniego wpisu z Dodatkami do pokoju nastolatki ,  że pazur urósł .
Jesień w tym roku da się lubić , w miarę ciepło , okoliczności przyrody przychylne ,ale tę porę roku lubię za wszelkiego rodzaju urodzaj na warzywka i owoce z których można pichcić jesienne smakołyki . O tej porze roku ulubioną zupą jest dyniowa ,jednocześnie słodka i pikantna .
Ciasto marchewkowe z kremem z mascarpone i czekolady , dla siebie dodatkowo nasączyłam je jeszcze amaretto i kawą ... no żyć nie umierać , na razie kalorii nie liczę bo czeka mnie grabienie liści ,mam więc nadzieję ,że bilans się wyrówna  !
Było jeszcze leczo z cukinią ...ale zjedli i do zdjęć nie dotrwało .
Dziecię wyjechało zostawiając mi pod opieką szynszylę i owadożerną  roślinność , ciekawa jestem jak długo ta druga pociągnie ,bo doświadczenia w uprawie takiej roślinki nie mam . Może wiecie coś na ten temat , z przyjemnością przeczytam Wasze praktyczne rady .
Czas nieobecności Tuśki wykorzystałam na dalsze małe zmiany , tym razem w okolicach biurka , ale o tym następnym razem , teraz zmykam do kuchni coś wymyślać , bo dziecię w końcu wraca i znając życie głodna będzie jak wilk .
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i do miłego !

2 października 2014

Raz , na jakiś czas , trafia się giełda obfitości .

Fakt , takie giełdy zdarzają się od wielkiego dzwonu ,na dodatek trafiły mi się rzeczy na które polowałam od dawna i to wszystko na jednej giełdzie .
Stare walizki mają swój niezaprzeczalny urok , a w całości zrobione  z drewna to jak dla mnie szczyt szczęścia za 25 zł.  . 
Kolejne poszukiwane skarby to stare kryształki na żyrandole , owszem trafiałam ale pojedyncze sztuki ,którymi sukcesywnie ozdabiałam żyrandol w salonie . Ostatnio zaczęłam się rozglądać za drobnymi kryształkami na girlandy , ale ceny np. Allegro trochę mnie przestraszyły zwłaszcza pomnożone przez ilość ramion żyrandola !  Jak na zamówienie trafiła mi się ilość hurtowa , co prawda cześć była uszkodzona , jednak  20 zł.  to cena mega  okazyjna za taką ilość dobra wszelakiej , różnej wielkości kryształków i łączeń , które wystarczyły na żyrandol ...
 przyozdobienie świecznika .
Starczyło jeszcze na kinkiet i jeszcze zostało na zapas .
Cynowa patera to też giełdowy zakup .
Radia do kuchni szukałam już latem , miało być takie małe stylizowane na stare brzęczydełko . Jak widać kto szuka , ten wcześniej czy później znajdzie , nawet się nie spodziewałam ,że tak szybko . Ale ,że durna jestem okazało się dość szybko  , oczy skupiły się na wyglądzie , i owszem brałam pod uwagę ,że może nie być sprawne , ale za 8 zł. postanowiłam zaryzykować . Na drugi dzień przyszedł Janek ( sąsiad ) i to on zauważył brak głośnika .... durna i ślepa na dodatek ... w tym momencie głośno pożałowałam ,że wyrzuciłam swego czasu stare zepsute zabawki Tuśki ,które posiadały głośniki .  Dziecię  obecne przy rozmowie , załapało temat i bez słowa zniknęło gdzieś na chwilę .... po czym pojawiając się ponownie  dumnie wręczyło mi , wygrzebaną jeszcze jedną zepsutą zabawkę z głośnikiem ! Janek przylutował kabelki i .... kochani , gra i buczy aż miło ! Jedyne co przy nim zrobiłam to wymieniłam materiał osłaniający głośnik  .
Szufladki ceramiczne w identycznym kolorze jak meble kuchenne ...
kupiłam 5 sztuk za 10 zł. Cztery wykorzystałam ...
dobudowując  do nich mini szafkę , tak by zmieściły się pod szafką na talerze . Dla przypomnienia  TUTAJ możecie zajrzeć jak wyglądało to przed dodaniem szufladek .
Reszta to już stare  drobiazgi kuchenne które wylądowały na tablicy , oraz trochę części zamiennych ,które w przyszłości znajdą swoje zastosowanie a na razie zaległy w warsztacie .
Nie wiem jak w waszych stronach ,ale u nas grzybów w tym roku jest w bród . Lubię chodzić po lesie , zbierać grzyby ... czyścić i przetwarzać już nie koniecznie , ale jak mus , to mus , takich zapasów jak do tej pory to jeszcze nigdy nie miałam. Na zdjęciu tylko mała cześć jesiennych zapasów na zimę .
Dalszy ciąg obfitości grzybowej pojawił się na kompostowniku . Kanie rosną tu dwa razy do roku od kilku lat , ale w takiej ilości to jeszcze się nie zdarzyło . Własna plantacja kani ... kto tylko mnie odwiedzał , chciał czy nie ... większość chciała  ... musiał brać ,bo  na zdjęciu to tylko mały fragment kaniowego szaleństwa .
Jeszcze jedna zakupowa drobnostka , solidna deska do krojenia za 2 zł. którą wycięłam w fantazyjne kształty .
Kończę zakupową  relację jesiennymi fotkami z tarasu , przyznam się ,że lenistwo  do zamieszczania postów nadal mi nie przeszło , pewnie dlatego ,że większą  cześć września maksymalnie wykorzystałam na robótki ręczne , metamorfozę przeszły dwa meble i jeden pomalowany pokój i jak już wieczorem po pracy w końcu usiadłam , mózg mi się resetował bez szans na pisanie postów .


Meble po metamorfozie już stoją w Tuśkowym pokoju , jak dla mnie wyszło świetnie , postaram się niedługo pokazać efekt końcowy moich zmagań z drewnianą materią .
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i do miłego .
Related Posts with Thumbnails