Po drugie dostałam wiele maili z pytaniami o drukowanie na płótnie , tak więc powtórka z rozrywki. Postaram się pokazać to jasno , zwięźle i zrozumiale.
Na kartkę z bloku technicznego naklejamy taśmę dwustronnie klejącą .
Przyklejamy do niej płótno , w moim przypadku była to cienka surówka.
Materiał należy starannie naciągnąć i wyrównać z brzegami kartki .
Tak przygotowaną kartkę z przyklejonym materiałem wsuwamy w drukarkę , płótnem do dołu. Można na początku drukowania delikatnie ją popchnąć by załapała ją drukarka . Proste!
I wydruk gotowy!
Nic więcej nie dodam ! A tak na marginesie ,zachęcam do samodzielnego eksperymentowania . Monika ( TUTAJ ) drukowała na jedwabiu , czyli można. Ja drukowałam na prostej drukarce ,a Myszka w komentarzach napisała , że na laserowej też drukuje . W poprzednim poście jest akurat o zabezpieczaniu płótna z nadrukami medium i werniksem , oczywiście robi się to po wydrukowaniu i wyschnięciu tuszu. Tak więc kurs z nadrukiem uważam za ukończony!
Wiecie już co mnie tak zajęło? Oczywiście ... las pochłonął mnie całkowicie . Pazerność na grzyby wyłaziła mi wręcz bokami , w zeszłym roku ,w tym temacie posucha była straszna , zatem zrobiłam zapasy chyba na dwa lata . Do spacerów po lesie nikt nie musi mnie namawiać , cała przyjemność po mojej stronie !
Zaczynają się suszyć ...
zapasy już wysuszonych...
w międzyczasie do suszenia załapały się również hortensje.
Trwała też produkcja słoikowa , pasteryzowane do sosów i zup , w occie na zaostrzenie apetytu.
Trwała też produkcja słoikowa , pasteryzowane do sosów i zup , w occie na zaostrzenie apetytu.
Oczywiście koniecznie ugotować trzeba było jedną z ulubionych zup mojego dziecka , na świeżych grzybach z dodatkiem suszonych dla dodania większego aromatu .
Jak widać jesienne przygotowania do zimy nie kończą się tylko i wyłącznie na przetwórstwie leśnych zdobyczy , powstają jeszcze nalewki Tutti-frutti ,czyli mix owocowy , wiśniowo- porzeczkowo- malinowo -brzoskwiniowo-jerzynowy.
Likier malinowy i konfitury z malin i cukinii ( o tej ostatniej , więcej w następnym poście )
Mały przerywnik...ostatnio wyszperane drobiazgi , szczypce do kostek cukru , małe talerzyki w sam raz pod mini dzbanuszki i następna metalowa pokrywka , która dopasowała się do kolejnego naczynia.
Mały przerywnik...ostatnio wyszperane drobiazgi , szczypce do kostek cukru , małe talerzyki w sam raz pod mini dzbanuszki i następna metalowa pokrywka , która dopasowała się do kolejnego naczynia.
Jak na razie ogłaszam sobie kuchenną przerwę do następnego tygodnia , tak więc żegnamy reklamy...hi hi ... i kuchenne klimaty.
To teraz z innej beczki...wnętrzarskiej , rok szkolny rozpoczął nam się z lekkim poślizgiem , Tuśka miała przedłużone wakacje ,ale o wspomnieniach wakacyjnych będzie w następnym poście . Nie mogę sobie odmówić przyjemności zapodania choć małej części zdjęć z naszego wojażowania . Nie zabraknie oczywiście kilku zdobyczy-pamiątek do wystroju domu.
Ale ,ale jak szkoła to i plan lekcji ! Nie wiem jak u Was, ale w szkole Tusi cały plan zmieniany był już trzykrotnie , a i do dziś wprowadzane są drobne zmiany . Miałam dosyć przepisywania co chwilę całości , dlatego wymyśliłam coś takiego .
Kawałek deseczki , koronka , kartoniki , farba i baza pod plan gotowa . Teraz nawet jak przeskoczy jeden przedmiot na inny dzień tygodnia nie ma potrzeby przepisywania całości wystarczy poprawić , czy wymienić kartkę.
Najpoważniejszą jednak pracę ,jaką wykonałam w poprzednim tygodniu to fotel . Takim sprintem się za niego zabrałam ,że nie zdążyłam zrobić zdjęcia przed , opamiętałam się dopiero po rozebraniu go ze starej tapicerki.
Fotel oszlifowałam do surowego drewna .
Następnie spatynowany , czyli pomalowany rozcieńczoną beżową farbą akrylową do drewna . Nadmiar farby po chwili usunięty gąbką . po wyschnięciu przetarty drobnym papierem ściernym i zabezpieczony kremem do woskowania.Nowa tapicerka i ....
aż pożałowałam ,że nie zostaje u mnie w domu.
Fotel był trochę nietypowym prezentem ślubnym , robionym na specjalne zamówienie panny młodej. Kiedy jakiś czas temu narzeczeni przyjechali zaprosić nas na ślub , szczególnie przyszłej pannie młodej spodobało się to co robię . Nieśmiało spytałam ,czy chciałaby taki nietypowy prezent . Zgodziła się i wkrótce ,już telefonicznie uzgadniałyśmy docelową kolorystykę mebelka .
Mam nadzieję ,że sprostałam jej oczekiwaniom , z uśmiechu na twarzy w momencie przekazania fotela wnioskuję ,że się udało.
Przed weselem , na szybko uszyłam sobie torebkę . Jakimś cudem w ostatniej chwili udało mi się dobrać buty kolorystycznie ( mniej więcej ) pasujące do sukni , o trafieniu w podobnym odcieniu torebki nawet nie marzyłam ... niewykonalne ! Ale i tak szczęście mi dopisało, trafiłam na satynę w identycznym kolorze co buty. Co prawda palce miałam pokłute od igły , więcej niż norma przewiduje przy ręcznych robótkach , no ale cóż... cierp ciało coś chciało ... modowe wyzwania bywają okrutne!
Model wyszedł taki trochę "Babciny "
Dziś załatwię jeszcze jedną sprawę , zostałam zaproszona przez kilka z Was do zabawy co lubię . Napisać o dziesięciu ????? Tych rzeczy jest tysiące ! A właściwie najważniejsze jest to ,że lubię ŻYCIE I LUDZI !!! Dzisiaj na ten przykład najbardziej lubię ptysie z bitą śmietaną , które w każdy piątek kuszą w tutejszej cukierni !!!
Trochę się wyłgałam taką odpowiedzią , ale przy okazji wydało się ...łasuch ze mnie jest! I już na koniec..... tak się akurat złożyło , ze jest to setny post ..... dodatkowo mijają dzisiaj 2 lata od momentu napisania pierwszego postu. W związku z tym , będzie malutkie Candy.
Na tę okazję zrobiłam jeszcze jedną tabliczkę , tylko od przyszłej właścicielki zależy jakie napisy na niej zaistnieją . "Plan lekcji" , " Plan tygodnia" , "Pamiętajnik" , a może tabliczka np. na drzwi z napisem wedle życzenia .