Nastało się biedactwo pod tymi schodami i mocy nabierało chyba z 3 lata. Fotel zakupiony za 30 zł. w klamociarni ,ze zdewastowaną tapicerką , na dodatek nogi zagubiły mu się i słuch o nich zaginął. Stał sobie spokojnie, a ja w tym czasie nabierałam odwagi by w końcu zamienić go w wymarzony szezlong . Całe szczęście ,że znalazłam w zapomnianych archiwalnych zdjęciach jego pierwotny wygląd , bo jak zwykle , jak mnie w końcu naszło , rozbebeszyłam staruszka zapominając o jakichkolwiek fotkach.
Szło trochę opornie ale jak już zaczęłam , stwierdziłam ,że tak łatwo się nie poddam .
Konstrukcja siedziska została przedłużona , drewniane zakończenia podłokietników wymontowane a w ich miejscu wstawiłam wycięte w łagodniejszy łuk deski .
Po tym zabiegu musiałam zamocować nową piankę pokrytą dodatkowo ociepliną by powstał nowy kształt podłokietników.
Tu podzielę się sposobem na tapicerowanie zewnętrznych boków ,które podpatrzyłam w innym fotelu z mojego domu . Pierwotna wersja nie nadawała się do odtworzenia jak na moje możliwości, materiał trzymała metalowa listwa ze szczękami jak przy starych żabkach karniszowych i nie czułam się na siłach by proces powtórzyć . Ta wersja tapicerowania wydała mi się prostsza.
Według starej tapicerki wycięłam kształt boków a na brzegu wszyłam fastrygą bawełniany sznurek by powstał wałeczek
Tak przygotowany materiał należy mocować zszywaczem na linii fastrygi jak najbliżej krawędzi . Przy tej czynności trzeba wykazać się nie lada samozaparciem.. he he ...i siłą . Im bliżej krawędzi zamocowana zszywka ,tym lepiej wywija się wałeczek kryjąc zszywki. Namęczyłam się wydając mniej lub bardziej artykułowane dźwięki o cenzurze nie wspomnę.
Warto było ,bo jak na moje możliwości i doświadczenie mizerne wyszła nawet ,nawet.
Fronty podłokietników wykończyłam oklejonym materiałem , cienkim ale sztywnym kartonikiem.
Są i nóżki zrobione z tralek podłokietników z pierwotnej wersji fotela . Na końcu powstał materac na siedzisko a do niego dwustronny pokrowiec ,oczywiście z wszytym zamkiem by można go było w razie potrzeby zdjąć do prania .
Szezlong stanie w Tusiakowym pokoju , mam tylko nadzieję , że jej nie uśpi w trakcie czytania .
I jeszcze o siatce hodowlanej będzie , wiem , wiem , co za dużo to nie zdrowo ale to przez Kocię . Nie tak dawno Połowiec do domu wchodzi dzierżąc lampę maszkaronka , rzuciłam okiem ,w ręce nie biorąc nawet , za to głos dałam :
-Matko coś Ty przytargał , oświetlenie w domu wystarczające mamy ! O lepszy gust Cię podejrzewałam!
Na co zgorszony wielce odpowiada .
- Kobieto , to nie ja !Kocia prosiła ...-chochliki w oczach mu błysnęły - dla Ciebie !
-?
Zdziwiona ale i zaciekawiona ,dzwonię i pytam :
- Ta lampa ,to niby do czego ma mi się przydać ?
- Na klosz z siatki - odpowiada obrotna kobieta .
Tak oświecona , musiałam jedynie wyjaśnić ,że ten typ abażura nie nadaje się na klosze jakie zrobiłam. Summa summarum lampkę miałam zwrócić do klamociarni . Tak ,że w końcu wzięłam ją do ręki ... no i co .... została ! Okazało się ,że podstawa to drewniana kula ... na którą miałam nadzieję się natknąć i uzupełnić lampę z żyrandola . TUTAJ jest o tym jak powstała ... a teraz wygląda tak .
Tak naprawdę to ogólne wrażenie lampy , psuł materiał na konstrukcji abażura , lampę i tak rozbroiłam ... to może i resztę da się wykorzystać . A i owszem , siatka znowu się przydała a zastosowań może być kilka ... może być lampą wiszącą ...
na klosz też się nada ....
a i za paterę na owoce z powodzeniem może robić! Ta podoba mi się najbardziej jako nowość konstrukcyjna .
I tu muszę przeprosić Kocię za pochopne me wnioski , jak to nie należy przysłowiowej książki po okładce oceniać , miał być klosz a jest dodatkowy wybór , patera , którą opcję wybierze Kocia ???
Często pytacie gdzie szukać siatki hodowlanej , jak wiadomo w supermarketach budowlanych jest w kilkumetrowych rolkach co wypada niezbyt ekonomicznie . Najlepiej szukać w mniejszych miejscowościach , w sklepach a artykułami żelaznymi , tak sama dwa razy trafiłam na siatkę i mogłam kupować na mb. . Jeszcze jedno , Dag-eSz ostatnio pytała w komentarzach gdzie można kupić druciane obręcze , a właśnie na idealne do zrobienia kloszy natknęłam się ostatnio w pasmanterii ,czyli niekoniecznie potrzebny jest stary abażur . Kto szuka, nie błądzi... a Google nie gryzą ... tak mówią !
Pozdrawiam serdecznie i do miłego !!!
24 października 2011
5 października 2011
Losowanie ...
Ilość komentarzy pod ostatnim postem , przerosło moje najśmielsze oczekiwania , klosz miał branie ogromne , ale to nic w porównaniu z tyloma miłymi wpisami na temat mojej radosnej tfu...rrrczości . Dziewczyny jesteście niesamowite ,dziękuję każdej z osobna i Wszystkim razem za to ,że jesteście i dajecie mi swoimi wpisami ogrom energii do dalszego działania .
DZIĘKUJĘ PO STOKROĆ!!!
A teraz bez zbędnego gadulstwa ogłaszam wyniki losowania , których sama byłam niezmiernie ciekawa , zamieszałam w karteczkach zamaszyście i wyłowiłam komentarz z nr. 5 należącym do...
Chmurki !!!
Ze względu na tak duże zainteresowanie , postanowiłam zrobić jeszcze jeden podarunek . Znalazłam kolejny stary abażur, niestety ostatni , i z jego górnej małej obręczy powstało takie oto maleństwo.
Tak więc zamieszałam w karteczkach jeszcze raz i trafiło na komentarz nr. 137 należący do...
Jolanny , mam nadzieję ,że spodoba Ci się ten drobiazg .
Poproszę teraz tylko o namiary wysyłki na maila ( jagodowyzagajnik1@wp.pl ) by klosze trafiły do Was jak najszybciej .
A póki mi się jeszcze nie znudziła praca z siatką hodowlaną z większej obręczy wspomnianego wcześniej abażura zrobiłam kolejny klosz . Okazało się ,że pasuje rozmiarem idealnie do zakupionej za kilka zł. , bardzo dawno temu , drewnianej patery .
Drewno wyczyściłam z lakieru , przemalowałam rozcieńczoną ciemnobrązową farbą akrylowo wodną do drewna i metalu ,po wyschnięciu przetarta by uwidocznić słoje drewna . Na koniec krem woskowy ... miała być jeszcze jedna warstwa kremowej rozcieńczonej farby ...ale na razie chyba zostawię tak ... jak się opatrzy ,zawsze mogę domalować.
Dodam jeszcze kilka zdjęć , tak żeby nudą nie wiało ,zrobione z doskoku jakiś czas temu ,w momentach kiedy aparat przyklejał mi się do ręki.
Zdjęcie mojej hortensji, niestety już historyczne ,po gradowej burzy niewiele z niej zostało ...a taka była piękna .
Zeszłorocznych w związku z tym szkoda mi było wyrzucać i upchnęłam je do drucianych stożków.
Detale salonowe...
i zdjęcia pstryknięte pod wpływem słonecznych promieni.
DZIĘKUJĘ PO STOKROĆ!!!
A teraz bez zbędnego gadulstwa ogłaszam wyniki losowania , których sama byłam niezmiernie ciekawa , zamieszałam w karteczkach zamaszyście i wyłowiłam komentarz z nr. 5 należącym do...
Chmurki !!!
Ze względu na tak duże zainteresowanie , postanowiłam zrobić jeszcze jeden podarunek . Znalazłam kolejny stary abażur, niestety ostatni , i z jego górnej małej obręczy powstało takie oto maleństwo.
Tak więc zamieszałam w karteczkach jeszcze raz i trafiło na komentarz nr. 137 należący do...
Jolanny , mam nadzieję ,że spodoba Ci się ten drobiazg .
Poproszę teraz tylko o namiary wysyłki na maila ( jagodowyzagajnik1@wp.pl ) by klosze trafiły do Was jak najszybciej .
A póki mi się jeszcze nie znudziła praca z siatką hodowlaną z większej obręczy wspomnianego wcześniej abażura zrobiłam kolejny klosz . Okazało się ,że pasuje rozmiarem idealnie do zakupionej za kilka zł. , bardzo dawno temu , drewnianej patery .
Drewno wyczyściłam z lakieru , przemalowałam rozcieńczoną ciemnobrązową farbą akrylowo wodną do drewna i metalu ,po wyschnięciu przetarta by uwidocznić słoje drewna . Na koniec krem woskowy ... miała być jeszcze jedna warstwa kremowej rozcieńczonej farby ...ale na razie chyba zostawię tak ... jak się opatrzy ,zawsze mogę domalować.
Dodam jeszcze kilka zdjęć , tak żeby nudą nie wiało ,zrobione z doskoku jakiś czas temu ,w momentach kiedy aparat przyklejał mi się do ręki.
Zdjęcie mojej hortensji, niestety już historyczne ,po gradowej burzy niewiele z niej zostało ...a taka była piękna .
Zeszłorocznych w związku z tym szkoda mi było wyrzucać i upchnęłam je do drucianych stożków.
Detale salonowe...
i zdjęcia pstryknięte pod wpływem słonecznych promieni.
I to by było na tyle . Powinnam się teraz zabrać za tapicerowanie fotela ... który właściwie fotelem już nie jest ... trzymajcie kciuki ,bym wytrwała do końca tego procesu... no chyba ,że wymyślę sobie coś innego jako odskocznię ... po prostu mam stracha, czy mi się uda to , co sobie wymyśliłam.
Pozdrawiam serdecznie i do miłego !
Pozdrawiam serdecznie i do miłego !
Subskrybuj:
Posty (Atom)