30 kwietnia 2010

Przecierki na większą skalę.

Będzie dzisiaj trochę bez ładu i bez składu ,bo właściwie nie wiem od czego zacząć ... najlepiej od początku. Wszystko zaczęło się od fotela , który trafił mi się na giełdzie w styczniu . Od niego zaczęła się cała seria prac z papierem ściernym w roli głównej. Oczyściłam go, przetarłam, potem szlifowałam mini stolik , który ma być podnóżkiem do kompletu. Niestety w wyniku kolejnych decyzji wypadły na koniec kolejki mebli do wykończenia. Jak już na dobre zawarłam znajomość z papierem ściernym , zabrałam się za ławę ,z której powstała konsolka . Taaak.... konsola w stanie surowym stanęła w jadalni i to przesądziło o od dawna odkładanej decyzji zrobienia porządku z drewnianą ścianą. Do tej pory jadalnia , dosłownie i w przenośni była "czarną dziurą " domu. Stała tam zbieranina mebli , każdy z innej bajki i wszystko ginęło w jej ciemnych czeluściach. Kiedy kupiliśmy dom , pomieszczenie było w całości obite boazerią. Sufit z belkami postanowiłam zostawić , natomiast decyzja pozostawienia jednej ze ścian w deskach i jej późniejszy kolor była błędem. Znalazłam stare zdjęcie gdzie widać fragment , bo oczywiście wszystko zrobiłam w takim tempie ,że nawet nie pomyślałam o dokumentacji. Siedząc w dużym pokoju ( w kolorze bordo )widać było tylko drewno w kolorze teaku. Podłoga ,ściana i sufit zlewały się w jedną wielką ciemną dziurę pochłaniającą światło ...czarna rozpacz! Od ponad roku tylko czekałam kiedy spłynie na mnie natchnienie na zrobienie bałaganu. Konsolka była tą ostatnią kroplą , przepełniająca czarę mojej desperacji. Nie powstrzymały mnie nawet wysprzątane przedświątecznie kąty domostwa. Tydzień przed Wielkanocą zafoliowałam się szczelnie ,okleiłam ... zostałam sam na sam z drewnianą zmorą o dosyć sporej połaci.

Wyszłam po kilku godzinach walki ,dzierżąc dumnie oręż bitewny w dłoni w postaci szlifierki. Możecie sobie wyobrazić widok wyłaniającej się zza folii opylonej zjawy ,a właściwie zmazy rozmazanej ...he he . Olśniewający widoczek tworzyłam , nie da się ukryć.
Po tym doświadczeniu malowanie całego pomieszczenia było przyjemnością , kolor beżowy kaszmir .
Pamiętacie zniszczoną ławę , którą dostałam w prezencie?

Usunęłam blat ,pożegnałam się z nim bez bólu , zrobiony był z płyty wiórowej. Zostało to co najładniejsze czyli podstawa z drewna bukowego. Oczyściłam dokładnie z lakierobejcy , wyrysowałam projekt i oddałam w ręce fachowca .Stolarz dorobił blaty ,kilka elementów i połączył według mego rysunku.

Powstał mebelek w całości wykonany z bukowego drewna.


Podstawa konsoli pomalowana bardzo mocno rozcieńczoną beżową farbą ( akrylowa wodna do drewna ) której nadmiar od razu zbierałam gąbką ,tak by po przetarciu widoczne były słoje drewna ,lekko tylko zabarwione farbą


Blat pomalowany przy pomocy gąbki brązową rozcieńczoną mocno farbą (akrylową wodną do drewna ) ,Przecierki na rantach , całość zabezpieczona kremem woskującym.

Kolory mieszałam samodzielnie ,ale zdjęcia dosyć dobrze oddają barwę mebla.


Jadalnia zaczyna jako tako wyglądać , powolutku robię krzesła ,trafiło mi się 9 sztuk . Jak na razie odświeżyłam 4 ....zostało 5 , chociaż weny w chwili obecnej brak . Potem może fotel doczeka się wykończenia ...w ogrodzie też przydałoby się dokończyć pracę ...może się sklonuję?


Na koniec pomęczę Was trochę widokiem drzewa magnolii , nie popuszczę . Czekam na ten widok cały rok.

W tym roku kwiatów ma najwięcej, mam przy domu bladoróżową słodko pachnącą chmurę .





Pozdrawiam wszystkich ,którzy dotrwali do końca i życzę słonecznego weekendu!
Do miłego!


22 kwietnia 2010

Szyszka ...czy jajko ?

Zapowiadałam ,że po świętach będzie o szlifowaniu ,ale po tak długiej ciszy na blogu muszę przede wszystkim nadrobić pewne zaległości i podziękować za życzenia świąteczne, które dotarły do mnie od Dag-eSz , Elisse i llooki . Dziękuję bardzo dziewczęta za pamięć !!! Sama niestety nie wyrobiłam się z czasem i nie wypełniłam tej miłej powinności za co przepraszam.

Natomiast od kochanej Ushii dostałam ostatnio mnóstwo prawdziwych skarbów ! Proszę podziwiać w cichym zachwycie jak ja to robię od tygodnia . DZIĘKUJĘ , JESTEŚ WIELKA !
Cudnej urody ptaszęta...


jeszcze cudniejsza poszeweczka i woreczek!
Przy okazji , na potrzeby sesji zdjęciowej , siedzisko krzesła doczekało się wreszcie nowej tapicerki.
Na dodatek wiedziała co sprawi mi dodatkową zabawę i zostałam obdarowana takimi oto drewnianymi elementami. Dotychczasowe prace poszły precz i natychmiast wzięłam się za ich przyozdabianie na swoją modłę. Tuśka stwierdziła ,że są to jajka , natomiast ja uparłam się ,że zrobię z nich szyszki.
Wczoraj odwiedziła mnie Kocia i poinformowała ,że szyszka symbolizuje szczęście . Sama będąc po południu w księgarni przeglądałam książkę o historii architektury i nomen omen przypadkowo otwarła mi się na stronie o detalach architektonicznych z motywem szyszki pinii , która symbolizowała płodność , witalność i urodzaj . Zobaczymy czy coś z tego spłynie na mnie...he he .

Dorobiłam im dodatkowe podstawy , skleiłam , całość pomalowałam na brązowo , kolejna warstwa farby w kolorze kremowym .Po wyschnięciu przetarłam a na koniec wymalowałam szyszki i zabezpieczyłam kremem woskowym. Ja widzę szyszki , moje dziecko natomiast pomimo ,że zaczęła nosić okulary nadal upiera się przy jajkach!
Ushii , jeszcze raz dziękuję!
Malutka zdobycz giełdowa , cynowy świecznik za 5 zł.
Na koniec NOWOŚĆ narzędziowa , ta wyśniona ,wymarzona ,upragniona ...et cetera. Mam wyrzynarkę włosową ! Na szybko moja pierwsza próba jej ujarzmienia i efekty pracy.

Oczywiście miałam pod górkę , zamiast zacząć od cięcia np. cienkiej sklejki ,wpadła mi w ręce stara gruba deska ,ale jak na pierwszy raz i tak nieźle to wyszło.


Chyba w ramach odreagowania ,poszłyśmy z Tuśką na spacer do lasu ,wróciłam oczywiście z mchem z którego powstały kule .( mech przyklejony na piance florystycznej)
Myślę ,że już następnym razem ,uda mi się pokazać efekty moich szlifiersko -malowniczych poczynań.
Pozdrawiam serdecznie i do miłego!

12 kwietnia 2010

2 kwietnia 2010

Pogodnych i Wesołych Świąt !

Ostatnio mało mnie w blogowym świecie, WYBACZCIE ! Opętało mnie szlifowanie wszystkiego co wpadnie mi w ręce ,nawet wysprzątany już świątecznie dom nie ustrzegł się pylicy ,szlifowałam....ale o tym po świętach.
W ostatniej chwili zdążyłam co nieco przyozdobić chałupkę a dzisiaj na spokojnie ,trochę w przerwach między gotowaniem zamieszczę kilka migawek tych skromnych świątecznych dekoracji.
Małe zdobyczne kieliszki, dopasowały się do " jajecznych" pojemników na sól i pieprz.




Przystroiłam jajkami żyrandol , a szklane zawieszki kolejny raz wzbogaciły dekorację.



Porcelanowym ptaszkom uwiłam gniazdko , gałązki już zaczynają się zielenić.



W pokoju Tusi rozkwita wiosenny ogródek . Dziś znowu króciutko , ale musiałam wpaść chociaż na chwilę i złożyć świąteczne życzenia .
Tak więc życzę wszystkim pogody ducha i spokoju w te Wielkanocne Święta. Wiele serdeczności przesyłam i oby wszyscy spędzili je w miłej rodzinnej atmosferze !
WESOŁYCH ŚWIĄT !!!
SMACZNEGO JAJKA !!!
Related Posts with Thumbnails