Wiem ,wiem , wakacje trwają w najlepsze ,a ja tu wyjeżdżam jeszcze ze szkołą . Większość czerwca spędziłam na pracach w ogrodzie , w końcu tu też należy popracować i jakoś tak niewiele czasu pozostało na robótki ręczne . Za to Tuśka musiała pod koniec roku szkolnego wykazać się swoimi umiejętnościami manualnymi , ja jedynie robiłam za nadzór techniczny ,czyli wygrzebać z warsztatu potrzebne materiały i opracować modele pod kątem technicznym w myśl zasady ,jak tu się nie narobić i szybko zrobić .
Zapodaję zatem pomysły na modele , możliwe ,że w przyszłości przydadzą się dla Waszego potomstwa , projekty na tyle proste w wykonaniu , że z pracą nad nimi poradzi sobie każdy kto lubi wyklejanki .
Jak widać powstała makieta pradawnego grodu ...
nasza wersja Biskupina .
Potrzebne materiały ,to : wąska deska , kantówka 3 x 3 cm. , tekturowy kątownik , roleta bambusowa , podkładki bambusowe , słomiana mata plażowa. Podkładki bambusowe i matę słomianą dokupiłam w sklepie ,, Wszystko po 5 zł. "
Wąska deska pocięta na klocki różnej szerokości , baza ogrodzenia . W wersji docelowej ,jako podstawę makiety użyty został blat starego stoliku ,który zalegał od dłuższego czasu w warsztacie , tu na potrzeby prezentacji zdjęć klocki stoją na wielkiej desce . Model powstawał w trzy popołudnia i jakoś nie pomyślałam o dokumentacji , stojąc nad Tuśką , jako nadzór techniczny .
Tak więc klocki zostały przyklejone do blatu klejem do drewna , tworząc bazę ogrodzenia .
kantówki pocięte na kawałki , przyklejone do nich kątowniki tekturowe ( nawet nie wiem skąd się wzięły w warsztacie ) tworzą domki .
Bambusowa roleta , pozostała po tym jak mechanizm podciągający od niej ,wykorzystałam do
rolet w łazience . Pocięte bambusowe patyczki przyklejone klejem polimerowym ...
pocięta słomianka robi za strzechę .
Pocięte bambusowe podkładki , posłużyły do wyklejenia przestrzeni między domkami .
Ogrodzenie oklejone bambusową roletą , klejem polimerowym , po wyschnięciu wycięte na zewnątrz w ząbki. Brama wjazdowa ,to trzy deseczki połączone drewnianymi kołkami , daszek można zrobić np , z kartonu i okleić docelowo słomianą matą . Cała reszta wyklejania (cały czas klej polimerowy ) sprawiła Tuśce najwięcej przyjemności , ozdabianie chrobotkiem reniferowym ( który w różnych kolorach dostałam od koleżanki ) patyczkami ,korzeniami ,kamyczkami ,tytoniem , dziecko wyżywało się artystycznie .Pomijając fakt ,że nadzór techniczny stał nad głową i gadał ... gadał ... też się chciał przyłączyć ... najfajniejsza zabawa mnie jednak ominęła .
Będąc u kolejnej koleżanki zobaczyłam rozsypany tytoń z cygar , dostałam dwa , tytoń świetnie nadał się do wykończenia ogrodzenia i podłoża wokół grodu .
No i jeszcze był model atomu , pomimo mniejszych gabarytów , wymyślić go było trochę trudniej z tego co znalazłam w domu ...
a było to : kawałek deski na podstawę , patyczek podpierający kiedyś storczyk , styropianowe wielkanocne jajeczka , i ścinki desek , czyli cieniutkie listewki , przywleczona swego czasu ze stolarni.
listewki pocięte zostały na węższe paski i namoczone w wodzie by stały się elastyczne ...
i można je było uformować w obręcze , jak widać do formowania posłużyła deska do krojenia i stojak na kwiaty .
Po wyschnięciu obręcze sklejone ,pomalowane , wywiercone otwory i nadziane na kij od storczyka . Pod każdą z obręczy przyklejony , owinięty sznurek tak by pierścienie były ruchome . Styropianowe jajeczka Tuśka ścierała na papierze ściernym nadając im kształt kulek i pomalowała . Na koniec przyklejone do pierścieni i kijka klejem na gorąco .
Fajnie wyszło ,dziecię trochę jęczało od ciągle stojącej nad głową matki , bo matce się pyszczydło nie zamykało z radami co i jak , ale efekt końcowy wynagrodził jej te tortury.
Dużo wcześniej narobiłam sobie planów robótkowych na początek wakacji , niestety z planami tak bywa ,że muszą ulec zmianie z przyczyn niezależnych od nas samych , mam nauczkę ,by nie planować dalekosiężnie , bo potem jakiś taki niedosyt i zawód ... i grafik się sypie ... teraz będzie planowanie z dnia na dzień ...impulsywnie ... zobaczymy co z tego wyjdzie . Może nawet lepiej , na pewno muszę się zabrać za drugie krzesło ,odnowienie pierwszego ,zajęło mi tyle czasu ,że na drugie patrzę z obrzydzeniem i omijam szerokim łukiem .Koleżanka dla której mam je zrobić i tak wykazuje dużo cierpliwości , tak więc muszę się przełamać zabrać za zdzieranie lakieru który wżarł się w drewno i swoją upierdliwością w usunięciu różnymi sposobami doprowadził mnie do białej gorączki !
I tym optymistycznym akcentem kończymy dzisiejszy post . Słońce świeci ,czas się zabrać do roboty , przekora bokiem wychodzi , może jutro zacznę malować salon ... idę na żywioł , sama nie wiem co mi strzeli do głowy .
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich zerkających do Jagodowego i do miłego !