31 lipca 2014

Czas na zmiany .

A jednak poszłam na żywioł i zabrałam się za malowanie salonu . Dziewięć lat ,  to wystarczająco długo jak na moje możliwości , było ciemno-bordowo i naturalną koleją rzeczy , zatęskniłam za jasnymi barwami . 

Po zeszłorocznym malowaniu tarasu , po którym przygięło mnie do ziemi , miałam obawy ,że będę miała powtórkę z rozrywki . Całe szczęście miałam pomocników , Tuśka z kolegą odwalili kawał dobrej roboty pokrywając bordo ,farbą gruntującą . Przez dwa dni dzieciaki pracowały jak mróweczki ,ja w przerwach dbałam o to by nie stracili sił , podtykając pod nos pożywienie wszelkiego rodzaju .
Przyjemność  malowania kolorem docelowym zostawiłam na koniec dla siebie .Pisać nie ma co , zapraszam na odświeżone salony , zwłaszcza ,że jak do tej pory ,zdjęcia z niego , nie były zbyt często zamieszczane na blogu .
No i stała się jasność !






Karnisze z osłonami też musiałam pomalować , osłaniające deski to taki mój pomysł na zamontowanie lambrekinów , musiałam nimi jakoś zatuszować różnice w  wysokości okien , tarasowe ,że względów technicznych jest trochę niżej osadzone .Cienkie deski przykręcone do karniszy , w narożnikach dodatkowo skręcone łącznikiem kątowym .
Na deskach zamocowany rzep  (zszywaczem  tapicerskim ) i można wieszać co tylko przyjdzie do głowy .









Od dawna miałam zmienić wygląd starych głośników ,które kłuły w oczy nawet przy poprzedniej kolorystyce , teraz nie miałam wyjścia ...
pomalowałam , a ze starego solidnego drewnianego świecznika przeciętego na pół , zrobiłam podstawy .
Figurki z kamienia mydlanego , to pamiątka po mojej Mamie ,nie posiadam ich zbyt wiele i chyba przede wszystkim dlatego tak je lubię .




Malowanie odbyło się na początku wakacji , Tuśka zdążyła odbyć wakacyjne wojaże , wróciła ... miałam plany jak ten czas wykorzystać , jednak znowu plany trzeba było między bajki włożyć , bo ...
tylko mi się tu nie śmiać ... jestem w Kole Gospodyń ! W związku z tym ,że brałyśmy ostatnio udział w imprezie pt. Smaki LGD  ,,Długosz Królewski ". Trzeba było przygotować jakiś wystrój stoiska ,poszyć obrusy do  nakrycia stołów , przyozdobić dziewczyny przygotowujące potrawy w fartuszki , zabrałam się do roboty i oto co z tego wyszło .


Jakby się komuś nudziło ,albo cierpiał na nadmiar czasu , TUTAJ  I  TUTAJ  może obejrzeć fotorelację z imprezy .
Pozdrawiam wszystkich zerkających do Jagodowego serdecznie i do miłego !

7 lipca 2014

Szkolne projekty .

Wiem ,wiem , wakacje trwają w najlepsze ,a ja tu wyjeżdżam jeszcze ze szkołą  . Większość czerwca spędziłam na pracach w ogrodzie , w końcu tu też należy popracować i jakoś tak niewiele czasu pozostało  na robótki ręczne . Za to Tuśka musiała pod koniec roku szkolnego wykazać się swoimi umiejętnościami manualnymi , ja jedynie robiłam za nadzór techniczny ,czyli wygrzebać z warsztatu potrzebne materiały i opracować modele pod kątem technicznym w myśl zasady ,jak tu się nie narobić i  szybko zrobić .
Zapodaję zatem pomysły na modele , możliwe ,że w przyszłości przydadzą się dla Waszego potomstwa  , projekty na tyle proste w wykonaniu , że z pracą nad nimi poradzi sobie każdy kto lubi wyklejanki .
Jak widać powstała makieta pradawnego grodu  ...

nasza wersja Biskupina .



Potrzebne materiały ,to : wąska deska  , kantówka 3 x 3 cm. , tekturowy kątownik , roleta bambusowa , podkładki bambusowe , słomiana mata plażowa. Podkładki bambusowe i matę słomianą dokupiłam w sklepie ,, Wszystko po 5 zł. "
Wąska deska pocięta na klocki różnej szerokości , baza ogrodzenia . W wersji docelowej ,jako podstawę makiety  użyty został blat starego stoliku ,który zalegał  od dłuższego czasu w  warsztacie , tu  na potrzeby prezentacji zdjęć klocki stoją na wielkiej desce . Model powstawał w trzy popołudnia i jakoś nie pomyślałam o dokumentacji , stojąc nad Tuśką , jako nadzór techniczny .
Tak więc klocki zostały przyklejone do blatu klejem do drewna , tworząc bazę ogrodzenia .
kantówki pocięte na kawałki , przyklejone do nich kątowniki tekturowe ( nawet nie wiem skąd się wzięły w warsztacie ) tworzą domki .
Bambusowa roleta , pozostała po tym jak mechanizm podciągający od niej ,wykorzystałam do rolet w łazience  . Pocięte bambusowe patyczki przyklejone klejem polimerowym ...
pocięta słomianka robi za strzechę .
Pocięte bambusowe podkładki , posłużyły do wyklejenia przestrzeni między domkami . 
Ogrodzenie oklejone bambusową roletą , klejem polimerowym , po wyschnięciu wycięte na zewnątrz w ząbki.  Brama wjazdowa ,to trzy deseczki połączone drewnianymi kołkami , daszek można zrobić np , z kartonu i okleić docelowo słomianą matą . Cała reszta wyklejania (cały czas klej polimerowy ) sprawiła Tuśce najwięcej przyjemności , ozdabianie chrobotkiem reniferowym ( który  w różnych kolorach dostałam od  koleżanki ) patyczkami ,korzeniami ,kamyczkami ,tytoniem , dziecko wyżywało się artystycznie .Pomijając fakt ,że nadzór techniczny stał nad głową i gadał ... gadał ...  też się chciał przyłączyć  ... najfajniejsza zabawa mnie jednak ominęła .
Będąc u kolejnej  koleżanki zobaczyłam rozsypany tytoń z cygar , dostałam dwa , tytoń świetnie nadał się do wykończenia ogrodzenia i podłoża wokół grodu .

No i jeszcze był model atomu , pomimo mniejszych gabarytów , wymyślić go było trochę trudniej z tego  co znalazłam w domu ...
a było to : kawałek deski na podstawę , patyczek podpierający kiedyś storczyk , styropianowe wielkanocne jajeczka , i ścinki desek , czyli cieniutkie listewki , przywleczona swego czasu ze stolarni.

listewki pocięte zostały na węższe paski i namoczone w wodzie by stały się  elastyczne ...
i można je było uformować w obręcze , jak widać do formowania posłużyła deska do krojenia i stojak na kwiaty .
Po wyschnięciu obręcze sklejone ,pomalowane , wywiercone otwory i nadziane na kij od storczyka . Pod każdą z obręczy przyklejony , owinięty sznurek tak by pierścienie były ruchome . Styropianowe jajeczka  Tuśka ścierała na papierze ściernym nadając im kształt kulek i pomalowała . Na koniec przyklejone do pierścieni i kijka klejem na gorąco .
Fajnie wyszło ,dziecię trochę jęczało od ciągle stojącej nad głową matki , bo matce się pyszczydło nie zamykało z radami co i jak ,  ale efekt końcowy wynagrodził jej te tortury.
Dużo wcześniej narobiłam sobie planów robótkowych na początek wakacji , niestety z planami tak bywa ,że muszą ulec zmianie z przyczyn niezależnych od nas samych , mam nauczkę ,by nie planować dalekosiężnie , bo potem jakiś taki niedosyt i zawód  ... i grafik się sypie ... teraz będzie planowanie z dnia na dzień ...impulsywnie ... zobaczymy co z tego wyjdzie  . Może nawet lepiej , na pewno muszę się zabrać za drugie krzesło ,odnowienie pierwszego ,zajęło mi tyle czasu ,że na drugie patrzę z obrzydzeniem i omijam szerokim łukiem .Koleżanka dla której mam je zrobić i tak wykazuje dużo cierpliwości , tak więc muszę się przełamać zabrać za zdzieranie lakieru który wżarł się w drewno i swoją upierdliwością w usunięciu różnymi sposobami doprowadził mnie do białej gorączki !
I tym optymistycznym akcentem kończymy dzisiejszy post . Słońce świeci ,czas się zabrać do roboty , przekora bokiem wychodzi , może jutro zacznę malować salon ... idę na żywioł , sama nie wiem co mi strzeli do głowy .
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich zerkających do Jagodowego i do miłego !
Related Posts with Thumbnails