Jesień nam się tego roku zrobiła zimowa . Z relacji na innych blogach widać jakie psikusy pogoda potrafi płatać . Jednak to co się stało u
Jagody ,śniegu po kolana , zastawiony świątecznie stół ,w pierwszym momencie zadziwiło mnie niebywale . Wyjaśniło się ,że wszystko to do sesji zdjęciowej ,ale .... czarami to Ty się Jagódko ,aby na pewno, nie zajmujesz profesjonalnie ???Tak na życzenie śnieg w październiku? Ha ha ha !
Dobrze ,że jeszcze w zeszłym tygodniu zdążyłam uporządkować ogród i z czystym sumieniem mogę zaszyć się w domu , a konkretnie w kuchni.
Przyszedł w końcu czas na śliwki , odkąd stałam się szczęśliwą właścicielką ogrodu w którym rośnie kilka drzewek węgierek , czekam do ostatniego momentu by je zerwać . Teraz są najlepsze , pomarszczona skórka przy ogonku i delikatny powidłowy posmak , to znak by zabrać się za powidła. W tym roku wykorzystałam przepis dla leniwych ,który zapodała na swoim blogu
Elisse Jest świetny ,można zaoszczędzić wiele czasu ,łychą nie trzeba wcale miąchać w rondlach . Z 10 kg. śliwek uporałam się w pół dnia . Późno zebrane śliwki mają jeszcze tą zaletę ,że nie trzeba dodawać cukru , są tak słodkie .
Powstała oczywiście jeszcze nalewka na śliwkach .
2 kg. śliwek .
0,5 kg. cukru ( w oryginalnym przepisie jest o,7 kg. ale ,że śliwki słodkie dodaję mniej )
0,5 l. spirytusu.
garść suszonych śliwek ,
mała paczka rodzynek .
Śliwki umyć ,wypestkować , 1/3 pestek ląduje w słoju razem ze śliwkami ,zasypać cukrem . Zostawić na 2-3 dni ,od czasu do czasu mieszając do momentu rozpuszczenia cukru. Dodać suszone śliwki i rodzynki ,zalać spirytusem. Odstawić na 4 tygodnie , po tym czasie wyjąć pestki, i odstawić na kolejne 3 tygodnie . Na koniec odsączyć owoce i przefiltrować nalewkę . Rodzynki świetne są do deserów a śliwki ,wykorzystuję np. do bigosu.
Nie wiem jak Wy , ale ja przepisów kulinarnych nigdy sztywno się nie trzymam . Zawsze jakaś improwizacja następuje . Tak jest z sosem pomidorowo -paprykowym ,który robię do spaghetti ,leczo czy fasolki po bretońsku. Lubię i dlatego w tym roku ,po raz pierwszy, zrobiłam hurtową ilość sosu i zapakowałam go w słoiki.
W tym celu kupiłam :
5 kg. papryki czerwonej,
6 kg. pomidorów ,
1,5 kg . cebuli ,
3 główki czosnku.
Wszelkiego rodzaju suszone zioła z ogrodu :
bazylia
tymianek ,
oregano ,
majeranek ,
estragon,
oraz kilka przypraw ,świeżo mielony pieprz,papryka słodka , pieprz cayenne , 3 ostre małe suszone papryczki . sól.
Pomidory ,sparzyłam ,obrałam ze skórki . Usunęłam nasiona i twarde części . Z tak oczyszczonych pomidorów powstał koncentrat . Ostudzić i zmiksować.
Cebulę obrać ,pokroić w kostkę ,zeszklić na oleju , na dwie minuty przed końcem dodać pokrojone w plasterki ząbki czosnku,zalać koncentratem pomidorowym . I teraz to co lubię najbardziej -przyprawy . Zioła w dużych ilościach , nie żałowałam ,bazylia ,tymianek ,oregano ,majeranek, estragon wszystko po porządnej garści ! Reszta przypraw do smaku. I tak sobie stojąc przy aromatycznym sosiku ,sukcesywnie kroiłam w kostkę paprykę i dodawałam do gara ,mieszając z przyjemnością . Na koniec poprychciło się to razem jeszcze z 20 minut . Po czym gorące nakładałam do słoików ,na wierzch każdego z nich wlałam małą ilość oliwy ,pozakręcałam wieczka i pasteryzowałam 15-20 minut . I tu mam pytanie ,robiłyście coś takiego ? Jak wszystkie improwizacje ,sos wyszedł pyszny ,pikantne niebo w gębie . Martwi mnie tylko ,czy taka potrawa przetrwa w słoikach. ?
Tak sobie siedziałam ,już głęboką nocką ,czekając ,aż sos się zapasteryzuje. Przede mną stały powidła i orzechy włoskie . Zagryzałam jedno drugim i wiecie co? Doskonałe połączenie smaków, muszę to wypróbować i zrobić tartę na kruchym cieście z powidłami i orzechami włoskimi.
Jak przepisy ,to podam ostatni nabytek z wyprawy do Jeleniej Góry,który dostałam od kuzynki . Sałatka z makaronu sojowego i kurczaka.
1 duża pierś z kurczaka ,
200 gr. makaronu sojowego ,
nasiona słonecznika i dyni,
2 łyżki majonezu .
sól i pieprz do smaku,
słodki sos chilli do marynowania mięsa.
Zamarynować mięso w sosie chilli (godzina wystarczy) usmażyć i pokroić na kawałki. Makaron zalać wrzątkiem na 10 minut ,odcedzić . Nasiona słonecznika i dyni prażyć na patelni na złoto. Wszystkie produkty połączyć z 2 łyżkami majonezu . doprawić solą i pieprzem do smaku.
Coś innego ale naprawdę smaczna ,polecam .
I jeszcze jedna sałatka , brokułowa ,w której zasmakowała większość moich gości . Przyznam się ,że w innej postaci już brokułów nie robię ,te są najsmaczniejsze . Polecam na ciepło i na zimno .
1 brokuł ,
feta ,
płatki migdałowe,
2-3 ząbki czosnku,
oliwa ,sól, pieprz.
Na godzinę przed ,robię sos z oliwy , pokrojonego drobno czosnku ,soli i pieprzu.
Płatki migdałowe uprażyć na patelni na złoty kolor. Brokuł ,podzielić na drobniejsze części ,gotować około 5-7 minut ( ma być al dente) odcedzić ,odparować . Polać przygotowaną oliwą z przyprawami , posypać płatkami migdałowymi i fetą. Gotowe.
A ,że zimno ,trzeba się leczyć zapobiegawczo ! Przepis na nalewkę tybetańską , znalazłam
tutaj . Czosnek , czy warto go jeść ? Ja jestem jak najbardziej za ,coś więcej na jego temat można znaleźć
tutaj .
No to ,ku zdrowotności!
Ale tak do końca przy garach jednak nie utknęłam , chociaż nadal w kuchni. Za całe 3 zł. trafił mi się ostatnio pojemnik na filtry do kawy. Rozpuszczona jestem niskimi cenami przedmiotów na które trafiam na moim terenie ,jak dziadowski bicz., np. za cukiernicę widoczną na zdjęciach powyżej 4 zł. się wykosztowałam. .Nic dziwnego ,że na starociach w Jeleniej ,kręciłam nosem na wszystkie strony ,słysząc kwoty jakie podawali handlarze. ...ale nie o tym miało być.
Pomalowałam ,przetarłam i dokleiłam element żeliwny. Zostawiłam go w stanie surowym , ale myślę o specyfiku ,który zastosowała kiedyś
Violcio do pordzewiania . Taki zardzewiały będzie ładnie wyglądał?
Od dawna zarezerwowane miejsce się przydało, tak, teraz to już każdy kawałek ściany nad blatem kuchennym jest zajęty.
Jak już pędzel miałam w ręce ,to przemalowałam pod kolor mebli półki na talerze .
A to zdjęcie specjalnie dla Ushii ,nogi stołu w całej okazałości.
Kończę ,pewnie zasypiacie . ...ale ,ale ...oprawiłam moją "skorupę" Udało mi się coś do niej dopasować i o tym będzie kolejny post.
Miłego i ciepłego weekendu życzę wszystkim.
Pozdrawiam.