Uff.... w końcu mam sprawny komputer! Padł twardy dysk , na moje szczęście trafiłam na informatyka ,który odzyskał większą część danych .Już od dłuższego czasu komputer chodził jak cielna krowa ,cierpliwość kończyła mi się już przy jego uruchamianiu. Na razie oswajam się z nowo nabytą wiedzą przekazaną mi przez fachowca , bo niestety moje dotychczasowe umiejętności informatyczne były na poziomie epoki lodowcowej .Pomalutku wychodzę z panicznego strachu przed samodzielnym wprowadzaniem nowych programów i oswajaniem na własne potrzeby ustawień w komputerze.
Dziś mały post z przepisem na pesto ,to chyba ostatnie tegoroczne z moich ziół .Produkuję je całe lato i nic nie zastąpi smaku tego pysznego sosu .
Podstawowy przepis znalazłam kiedyś w necie .
Pesto
Duży pęczek bazylii
4 ząbki czosnku,
5 dag. startego parmezanu,
4 łyżki orzeszków pinii,
100 ml oliwy z oliwek ,
sól.
A ,że przepisów ściśle nigdy się nie trzymam, u mnie wygląda to tak :
Miska ziół : bazylia zielona i czerwona , natka pietruszki ( tych najwięcej z przewagą bazylii) trochę estragonu i tymianku .
garść orzeszków pinii (można je zastąpić ziarnami słonecznika )
4 ząbki czosnku,
garść utartego parmezanu,
szklanka oliwy,
sól i pieprz ziołowy do smaku.
Wszystkie składniki zmiksować na jednolitą masę .
Wychodzi około półlitrowy słoiczek pesto , w lodówce można przechowywać do tygodnia .
Sezon pomidorowy w pełni, jak dla mnie pesto jest doskonałym uzupełnieniem ich smaku .
Świetny również do makaronów i mięs .
21 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U Ciebie zawsze można nasycić oczy pięknymi fotografiami, kolorami i zaczerpnąc ciekawe pomysły...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Twój zmodyfikowany przepis na pesto jest genialny, wypróbuję!!!
OdpowiedzUsuńZnów jakieś cacuszko szykujesz :-)
niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Piekne fotografie, a przepis na pesto z pewnością wykorzystam...nigdy jeszcze nie robiłam.Ciekawe co tam za szafeczkę modzisz? Już nie mogę się doczekać:)Fajnie,że juz wróciłaś , bo nam Ciebie, też bardzo brakowało:)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Ależ Ci pomidorki obrodziły!
OdpowiedzUsuńFajnie, że już jesteś! Zdjęcia piękne.
Uściski!
Uwielbiam pesto. Zazwyczaj kupuję zielone. Z makaronem, kurczakiem...
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę na wersję ze słonecznikiem, bo piniowe mają u nas zawrotną cenę!
Już nie mogę się doczekać całości widocznych zajawek...
Cieplutko pozdrawiam!
piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńWitaj Ito!
OdpowiedzUsuńKusisz przepisem,kusisz :) a do tego te kolorowe zdjęcia!
Już się nie mogę doczekać Twoich dzieł,których fragmenty pokazałaś.
Pozdrawiam serdecznie!
mniam, też uwielbiam pesto i staram się mieć w lodówce jak najczęściej
OdpowiedzUsuńciekawe co tam znów tworzysz :)
Ituś, a mnie już ciekawość zżarła...
OdpowiedzUsuńPrzepis na pesto fantastyczny - dzieki! U mnie schodzi tego tona rocznie ;)) A pewnie nie ma to, jak domowe :))
Fotki - rewelacja (jak zwykle :))
Pozdrawiam gorąco :)
To się wyłamię - nigdy (chyba) nie jadłam pesto O.o ... kiedyś na pewno nadrobię straty ;) czekam na następnego posta, ciekawe co tam się znów spod Twych rąk wykluło ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
U Ciebie jak zwykle pracowicie ! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTez uwielbiam pesto. Robie je najczesciej "na oko". Ciekawa jestem bardzo Twoich prac. Jak tego doczekac? Pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńDobrze,że awaria usunięta,że komputerek uzdrowiony i dobrze,ze jesteś.
OdpowiedzUsuńPrzepis na pesto do wypróbowania.Nigdy nie robiłam go sama.
Już wyczarowałaś jakąś fajna komódkę!Pokaz koniecznie co to takiego.
Pozdrawiam
Cokolwiek to będzie, będzie piękne. Już widzę po detalu. Uwielbiam takie zawijaski :)
OdpowiedzUsuńA za przepis dziękuję. To chyba jakieś sprzężenie mózgownic, bo właśnie zdobyłam świetny przepis na tartę z pomidorami i mozzarellą, do której podaje się pesto. I szukałam sprawdzonego przepisu, żeby nie musieć kupować gotowego sosu. Zatem dziękuję! Wypróbuję.
Cieszę, się że awarii juz koniec:) Tym samym częściej będziemy widywały Twoje ciekawe wpisy:)
OdpowiedzUsuńA przepis musze kiedyś wypróbować!
Pozdrawiam cieplutko
Pesto smakowite wiec po nastepnym wypadzie na targ z ziolami wyprobuje efekt koncowy.
OdpowiedzUsuńFotografie piekne, kolorowe i wszystko takie zachecjace do przegladania.
A meble to pobielasz? A jaka farba, czy tez akrylowa?
Pozdrawiam
ooo, padanie dysków to chyba jakaś zmora, bo mi też niedawno padł :( i nawet człowiek czasu nie ma, by kupić nowy
OdpowiedzUsuńZapraszam po odbiór wyróżnienia :) http://lianna.blox.pl/2009/09/Wyroznienie.html
OdpowiedzUsuńwitaj:)z przepisu na pesto skorzystam z pewnością,brzmi niezwykle apetycznie:)obejrzałam Twoje efekty ''bielenia''mebelków i nie tylko...i jestem pod ogromnym wrażeniem,czekam na te cudeńka z ostatnich fotek:)pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMmmmmmm ależ pachnący post :) apetyczny i kolorowy :)
OdpowiedzUsuńPrzebieram nóżkami ze zniecierpliwienia, czekając na efekt Twoich prac :)
Serdecznie pozdrawiam :)
Hej kuzynka. Ja przygotowuje pesto do typowej potrawy z kuchni wloskiej "gnochi" Jest przepyszne. To takie male kopytka z masy ziemniaczanej i serowej. I tosty z pesto tez polecam.
OdpowiedzUsuńAha: i wyslalam ci mail na poczte ale nie odpowiadasz. To takie pytanie praktyczne dotyczace tapicowania mebli. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuń...i mi narobiłaś smaka na pesto, kusicielko jedna ;)
OdpowiedzUsuńto coś świetnie się zapowiada.
Pozdrawiam serdecznie.
Fajne to pesto :) ja robię z orzechami włoskimi zamiast piniowych :)
OdpowiedzUsuń