Po kilku latach spędzonych na świeżym powietrzu leżak trochę oblazł z lakieru , więc siłą rozpędu rzuciłam się na niego ze szlifierką i drewnochronem dla poprawienia jego walorów estetycznych . Tym samym zabiegom kosmetycznym ...
poddałam też składane krzesło ,które niedawno zakupiłam w klamociarni za 20 zł. Cena odpowiednia ,jako że było w elementach , się po prostu rozleciało ze starości : metalowa konstrukcja + drewniane szczebelki związane drutem . Wystarczyło szlifowanie + malowanie , skręcenie i wygląda jak nowe .
Ale miało być o zacienianiu , o tarasie częściowo już było nie tak dawno , pewnie zauważyłyście wtedy zasłony i wcale nie znalazły się tu tylko i wyłącznie żeby wisiały i ładnie wyglądały ,o nie ! Przede wszystkim mają pełnić funkcję praktyczną . Od kilku lat , czyli od momentu kiedy przechodziła nawałnica i zwiała mi z tarasu ogromny parasol razem z wielkim betonowym obciążnikiem , chodziły mi po głowie rożne pomysły na uzyskanie zbawiennego kawałka cienia w upalne dni , o parasolu , jak się domyślacie nie było już mowy . Jak zwykle miały być materiały z odzysku a konstrukcja lekka by nie zasłaniać widoków na ogród. Niedawno trafiłam w second handzie na zasłony z bawełnianej surówki idealnie nadające się do tego celu ...
jeszcze tylko zamontowałam wysokie słupki do barierki , na szczycie każdej wkręcony metalowy haczyk ...
na ścianie domu zamontowałam pojedynczo karnisze ,które kiedyś wyrzuciłam z jadalni , metalowa rurka przeciągnięta w tunelu w dole zasłon . Rurka zamocowana na haczykach w słupkach , konstrukcja prosta jak drut a zamiana zasłon w baldachimy zajmuje tylko chwilę .
Znowu mi się udało po taniości z czego satysfakcję mam okrutną ... że obyło się bez wydawania kroci na przykład na markizę.
A teraz będzie prezentacja ...dookoła Macieju !!!
He he he .... krótko żeby się wam w głowie nie zakręciło.
Dobra ,a teraz z innej beczki , chociaż dalej na tarasie , powinnam wprowadzić może nowa etykietę ... ze złomowiska ... no co , też bywam i to regularnie , mam blisko , wywożę po prostu puszki ... wiecie, recykling to przecież moje motto . No i tam nieraz moje oko na coś interesującego natrafi , tak jak ostatnio na trochę zardzewiałą tabliczkę z nazwą ulicy .Zielona . Gdyby ona była Fioletowa albo na ten przykład Trockiego , to może niekoniecznie , ale Zielona jak najbardziej na taras pasuje.
Na dodatek obok stał dzbanek i to wcale a wcale nie zardzewiały , powiedziałabym ,że w stanie idealnym.
Dalej to już śmieszniej ,bo zdarzyło mi się przywlec również wielkie koło zębate .... wisi na domu i straszy ... co ja zrobię ,że takie industrialne gadżety też mi się podobają.
Leżaczek kusi ...
zielenina koi nerwy ...
nic tylko wypoczywać , czego sobie i Wszystkim zerkającym do Jagodowego życzę z całego serca .
Do miłego !