W pięknie zapakowanej paczce znalazło się też serduszko , Anetko ,DZIĘKUJĘ BARDZO ,sprawiłaś mi wielką radość , a rączki córci ,proszę wycałować ode mnie jeszcze raz !!!
Wstępnie tytuł miał być trochę inny , Smaki i zapachy lata , ale dlaczego by pomijać resztę zmysłów , dotyk, słuch i wzrok , pięć podstawowych moich zmysłów pracuje latem na najwyższych obrotach ,wszak bodźców wokoło jest tyle , że tylko chłonąć i cieszyć się każdą chwilą odczuwania .
Lato to moja ulubiona pora roku i słowo LUBIĘ mogłoby pojawiać się pod każdym zdjęciem , postaram się jednak nim nie szafować i może trochę chaotycznie pokazać co w ostatnich dniach pobudziło moje zmysły do działania.
Lato to moja ulubiona pora roku i słowo LUBIĘ mogłoby pojawiać się pod każdym zdjęciem , postaram się jednak nim nie szafować i może trochę chaotycznie pokazać co w ostatnich dniach pobudziło moje zmysły do działania.
Truskawki , które niestety już się kończą , a te ostatnie na pożegnanie ,smakują najbardziej , zapach i smak w ostatnim truskawkowym deserze po prostu celebrowałam . Próbowałam przedłużyć czas degustacji , jednak z marnym skutkiem , prosty zestaw, bitej śmietany i truskawek , ULUBIONY , znikał z szybkością światła.
Zapach lawendy na szczęście dłużej towarzyszył nam przy posiłkach na tarasie.
W ogródku ulubione ziółko ,bazylia ,wybujała ,okazała ,cieszy oczy . Przy każdej wizycie w ogródku lubię zerwać listek , rozetrzeć go w dłoniach i wdychać aromatyczny , upajający zapach ziół.
Będąc mieszczuchem , deszcz nie był moim sprzymierzeńcem , jednak od kiedy zamieszkaliśmy na wsi ,cieszę się gdy pada , a roślinki śmigają i zielenią się po takim naturalnym podlewaniu. Jak to priorytety się zmieniają ? Po suchej wiośnie , cieszy mnie każda kropla deszczu , chociaż ostatnie burze namieszały trochę w naszej okolicy . Raz wichura przewróciła starą ogromną sosnę na naszą drogę dojazdową , uniemożliwiając wyjazd , a kolejna burza siała spustoszenie w okolicznych domostwach w sprzęcie komputerowym ,laptopy siadały jeden po drugim , w gniazdkach elektrycznych pojawiał się ogień , cuda wianki ! Nas te czary też dotknęły i komputer odmówił posłuszeństwa ,po tygodniu odzyskaliśmy netowy kontakt ze światem , co akurat osobiście mi nie przeszkadzało ,to raczej reszta domowników chodziła , jak by im czegoś ważnego do egzystencji zabrakło.
Wróćmy jednak do zieleniny , już w zeszłym roku obiecałam sobie ,że zrobię zapas na zimę , marynowane liście winogrona. Oczywiście wcześniej zrobiłam w nich gołąbki ,które bardzo przypadły nam do smaku , kilka słoików liści w sam raz na przypomnienie sobie słonecznego lata w chłodniejszych miesiącach roku. W każdym słoiku ok. 20 liści ,w sam raz na porcję gołąbków z 0,5 kg. mięsa i 1 szkl. ryżu. Najbardziej przemawiający do mnie przepis znalazłam TUTAJ .
Jak wspominałam wcześniej uwielbieniem ogromnym pałam do bazylii , a co się z tym bezpośrednio wiąże , do PESTO ,przepis na ten zieloniutki pachnący sos podałam kiedyś TUTAJ . Mogę się spokojnie nazwać ambasadorką PESTO , jak tylko zrobię nadprodukcję ,czyli za każdym razem , roznoszę po znajomych i sąsiadach ... i zarażam miłością ,,pestową".
Żelazny zestaw śniadaniowy , cóż mi więcej do szczęścia potrzebne ... pomidory z mozzarellą i pesto ... zapach ,smak , niebo w gębie ! Zresztą do makaronów i mięs również wyśmienite !
Jak zioła to również zupa , ta ,to akurat uproszczona wersja Włoskiej z pulpetami ,którą kiedyś podała llooka , przepis na nią znajdziecie TUTAJ . Robiłam ją już wiele razy, z pulpetami z różnego rodzaju mięs ,nawet rybne , jest naprawdę pyszna . Moja uproszczona wersja bez pulpetów za to z podsmażonym wędzonym boczkiem i cebulką + dodatkowe warzywo ,kapusta pokrojona w kostkę . Oczywiście zioła ...dużo ziół i tych suszonych i tych zielonych .
Nie chciałabym zamęczać Was zbytnio kuchennymi przepisami ,ale latem znajdzie się zawsze jakaś kulinarna niespodzianka , tak jak ostatnio . Siedzę sobie spokojnie na tarasie ,czekając na pierwsze krople deszczu i na Tuśkę ,która pobiegła gdzieś do lasu , w końcu wraca ,przynosząc Sowy. Ta nazwa popularna jest u nas ,prawidłowa nazwa Czubajka kania , znacie te grzyby ? Wyśmienite , panierowane w jajku i bułce tartej , usmażone na ziołowym masełku ..... nawet latem nie ma mowy o diecie!
I tak sobie siedzę na tarasie , w towarzystwie sów , obserwując deszcz ....
i Tusiakową ,puszczającą bańki mydlane . Lubię te letnie chwile , gdy zmysły kodują wszystko co dzieje się dookoła . Widok mojej córki pochłoniętej wyprodukowaniem bańki -giganta , zapach lasu po deszczu , świergot ptaków obwieszczających radośnie koniec ulewy .Piękne jest lato nawet gdy słońce ukrywa się za chmurami .
W zamian , na tarasie mamy małe słonecznikowe słoneczka.
I całą resztę roślinności zarastającej domostwo.
A jak już się wypogodzi można podziwiać skrawek naszego nieba moszcząc się na hamaku lub pod koroną starego orzecha .
na skraju lasu....
zobaczyć więcej nieba nad polami zboża ...
i naszą Redkę w radosnym galopie , po pościgu za Bogu ducha winnym zającem.
Wracając do domu smakować jagód .
Jagodowe zagajniki , pola nawet ... wiecie już ,dlaczego tak nazwałam blog . Takie miejsca można spotkać na każdym kroku , zresztą nazwa wsi w której mieszkamy pochodzi również od tych leśnych owoców.
Nie może ich zabraknąć w domowym menu , a ja , jak zwykle przewidywalna jestem do bólu i serwuję je sobie na śmietankowej pierzynce.
Redka za to, serwuje sobie w jagodowym listowiu higieniczne zabiegi .
Z ostatniej chwili , kończą się zapasy nalewek ,na szczęście zaczyna się czas zbiorów i można sukcesywnie je uzupełniać , przyszedł czas na wiśnie . Na razie napawam oczy barwą nalewu , na czas smakowania trzeba będzie cierpliwie poczekać .
Wiem ,wiem ...zamęczyłam Was dzisiaj moimi letnimi postrzeganiami , a to tylko fragment , kto wie co przyniosą następne dni. Jeżeli macie ochotę pociągnąć temat i napisać na swoich stronach o tym ,co dla Was jest w lecie upajajace i jakie zmysły pobudza najbardziej lato , zapraszam !
Zmysły, zmysłami , a w przecierkach też się coś dzieje . W następnym poście zabiorę Was ... na gościnne występy .
Pozdrawiam słonecznie i do miłego !
Droga Ito,mieszkasz w cudownym miejscu...chyba nie mozna chciec wiecej od zycia:) Bardzo serdecznie Cie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjuż przeczytałam:)
OdpowiedzUsuńzabieram się za robienie PESTO.
pozdrawiam.
I to jest takie miłe, ze chłoniesz lato całą soba i potrafisz ładnie o tum opowiedziec-czuc w jakiej głębokiej harmonii z sobąi otoczeniem jestes-a to bezcenne doświadczenie,mocno,mocno pozdrawiam
OdpowiedzUsuńczytałam, czytałam i oczami duszy byłam u Ciebie.
OdpowiedzUsuńZaintrygowana kiszeniem liści winogron podejmuję rękawicę, zwłaszcza, ze lubię takie gołąbki. Pozdrawiam serdecznie
Od dawna jestem stałą bywalczynią u Ciebie (chyba udało mi się przeczytać już dużą większość postów). Zaglądanie w zakamarki Twojego domu, ogrodu i okolic sprawia mi ogromną frajdę.
OdpowiedzUsuńPodziwiam "zaangażowanie i talenta"...
Czekałam z niecierpliwością na kolejny pościk i z nieukrywaną radochą sobie poczytałam :)
Ito, lato u Ciebie w pełni!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, jak zawsze zresztą :)
Pozdrawiam serdecznie z naszego również słonecznego i zielonego ogrodu :)
Ada
pesto :) ja osobiście nie przepadam za bazylią ,ale .... robie pesto z pietruszki ( lisci ), dodaje czosnek i prazony słonecznik, oliwę i tez jest pycha :) to taka nasza rodzima wersja pesto :)
OdpowiedzUsuńNaprawde niewiele czlowiekowi potrzeba do szczescia: troche slonca, kwiatow, dobrego jedzonka i bliskich (ludzi i zwierzat). Pieknie! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPięknie tam u ciebie . Ze zdjęć wręcz czuć zapach tamtego miejsca . Cudo , raj po prostu , jak w bajce . Aż nie mogę uwierzyć ...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTyle cudów pokazałaś że trudno wszystkie spamiętać :) Piękne fotki, krajobrazy i pyszności :)
OdpowiedzUsuńDość,że pięknie,to jeszcze pachnąco i pięknie...nie wiadomo ,na czym oko zawiesić Ito!!!...Nie za dobrze wam tam?!?!?!:):):)
OdpowiedzUsuńZioła masz cudne,jagody w hurcie,las,natura...ech...zazdraszczam wszystkiego!!!!
A przeciereczki Twoje cudne,zdradzaj...nie kuś...:)
Pozdrawiam!
...miało być pachnąco i smacznie...rzecz jasna...:)
OdpowiedzUsuńWitam, takie pyszności zobaczyłam, że aż ślinka leci. Ja również zabieram się za pesto i to z Twojego przepisu :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbajeczny post... wynagradza nieobecność ...zrozumiałą zresztą. uwielbiam Wasz warzywnik- taki właśnie mi się marzy , pokazywałam Mojemu, ale nie złapała jeszcze bakcyla albo ja za słabo dziurę wierciłam w mężowym brzuchu... No - a jagodowe zagajniki - to czysta poezja... wysypały się smaki i kolory lata , pięknie, przepięknie... Moc uścisków posyłam
OdpowiedzUsuńDołączam do chóru zachwyconych. Przy TAKIEJ opowieści, okraszonej TAKIMI zdjęciami, nie sposób się zanudzić! Mam wrażenie, że mój komputer zaczął przesyłać zapachy i smaki ;) DZIĘKUJĘ :)
OdpowiedzUsuńJest na czym oko zawiesić ;) niestety tylko ten zmysł jest zaspokojony po twoim poście :) teraz trzeba zakasać rękawy i zaprać sie po prostu do roboty :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam a lato niechaj trwa!!!
O matko!!!! Ito, a mnie się aż zmysły poplątały tyle różności, niesamowitości i pyszności serwujesz. No po prostu nie wiadomo od czego zacząć ;-)
OdpowiedzUsuńFantastyczna atmosfera i cudnie letni klimat.
Aż zazdroszczę :) bo u mnie duuuuużo pracy. Posiedziałabym na Twoim tarasie nawet w deszczu. A zioła.... jej.... uwielbiam bazylię i miętę one pachną nawet jak je podlewam...
Ściskam :))
Wow!!! Nieziemski masz ogród, las i pola... I te smaki, mniammm...
OdpowiedzUsuńCzy wiesz, że w moim domu występuje Nalewka Ity" ;)) Brzoskwinowa wg Twojego przepisu :)) Czas najwyższy wypróbować inne ;))
Ściskam serdecznie!
Naprawdę mieszkasz w pięknym miejscu:) Chyba skuszę się na Twoje pesto!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Tak masz racje lato nie sprzyja siedzeniu przy komputerze. Ja niebawem mam urlop wiec od kompa tez odpoczne.
OdpowiedzUsuńW pieknym miejscu mieszkasz, krajobraz bajeczny, i ten jagodowy zagajnik- marzenie.
Przespis na pesto bede chciala wyprobowac, nigdy nie robilam, ale mam wielka ochote bo bazylie uwielbiam.
Zatem zycze milego wypoczynku na tarasie.
Czytając TAKIE posty i oglądając TAKIE zdjęcia, zaczynam żałować, że nie mieszkam w takich okolicznościach przyrody.. a przecież jestem mieszczuchem :))) Pięknie tam u Ciebie i prawie miałam wrażenie, że czuję ten zapach lasu po deszczu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Miło mi ,że jeszcze o mnie pamiętacie, pomimo długich przerw w ,,nadawaniu".
OdpowiedzUsuńIzuniu , dziękuję ,odebrałam Twoje słowa z wielką radością.
Balbina , pierwszy raz zabrałam się za liście winogron ,ale przepis prosty i mam nadzieję ,że eksperyment się udał.
amaggie ,witaj ,cieszę się ,że podoba Ci się w Jagodowym.
Joasiu , moje pesto przechodzi nieraz różne modyfikacje . Robię je z dodatkiem natki pietruszki ,oregano ,estragonu,dodaję zamiast pinii namoczone ziarna słonecznika a ostatnio zamiast oliwy dodałam olej rzepakowy tłoczony na zimno - pychota.
Zosiu ,cała prawda o potrzebach człowieka!
Kaju , dobrze ... a dobrego jak wiadomo nigdy nie za wiele!
Ivonn ,wierć dziurę ,a jak to nie pomoże przełącz na udar ...ha ha ha .
Alizee , zapraszam w każdej chwili, od pracy trzeba od czasu do czasu też odpocząć.
Joasiu ,honor to dla mnie ,brzoskwiniówka to jedna z mych ulubionych smaków.
Olu,Ateno, koniecznie ,pesto jest obłędne.
Angela , wystarczy zrobić krótki wypad na wieś by podładować baterie !
Pozdrawiam!!!
U hu hu!!! Prawdziwa uczta dla zmysłów!!! Jagód leśnych nie jadłam już całe lata:(
OdpowiedzUsuńJadłam gołąbki w liściach winorośli ale jakoś mi nie podeszły. Były to co prawda gotowce więc pewnie dlatego.
W pięknym miejscu mieszkasz Ito:)
och..jakże letni post!! pozdrawiam i idę jeszcze pooglądać ogród...bo to moja pasja!!
OdpowiedzUsuńpięknie tam u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńWitaj, dawno do Ciebie nie zaglądałam i już się ztęskniłam za Twoimi cudnymi zdjęciami. Zazdroszczę Ci tych letnich zajęć mnie w tym roku niestety ominą i nalewki i przetwory, które tak lubię. Mam teraz inne "kółko zainteresowań" - moją 6-tygodniową córeczkę, która właśnie zasnęła po 4 godzinach popłakiwania. Jestem szczęśliwa, ale taka zmęczona. Pozdrawiam mocno! Iwona
OdpowiedzUsuńprawdziwa uczta dla zmysłów, taki post :) I smaku ogromnego narobiłaś... pesto już od dłuższego czasu za mną chodzi, chociaż ja mam zamiar użyć pistacji (pomysł zgapiony od siostrzenicy - smak genialny ^^)... zupa wygląda smakowicie, nie omieszkam przepisu wypróbować...owoce... ech...
OdpowiedzUsuńale te kanie... o bogowie, kotlety z kani jadłam ostatni raz pewnie ze 12 lat temu... ><" przepraszam, rozmarzyłam się :P
Lato, jagody, spacery po lesie, przypominasz mi wakacje dzieciństwa leniwe dni, pełne upałów:)
OdpowiedzUsuńTak się wczytałam i wpatrzyłam, że aż się rozpłynęłam......Cudownie tu u ciebie :)Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńAleż powiało u Ciebie latem, owocami, zapachami, kuchnia i grecka i włoska, o po prostu obłęd zapachowo-smakowo-wzrokowy w całym tego słowa znaczeniu ;)), tez robię pesto, i nalewki i na wsi mieszkam, wiem o czym piszesz bo zachwyca mnie to wszystko w równym stopniu ;)), przeczytałam Twoje pisanie z wielka przyjemnością
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko i życzę jak najdłuższego upajania się tym co masz wokoło siebie :)
Czytając Twojego posta zapragnęłam pojechać do mojej cioci ,która mieszka na wsi:))Jeździłam tam przez lata całe,uwielbiałam ciotkę,wujka z którymi jestem po imieniu,bo są niewiele starsi ode mnie:)))Najfajniejsze wakacje,nawet nie myślałam o wyjeździe za granicę,wystarczyło mi że mogłam taką drogą wśród łąk jak na Twoim zdjęciu pójść na spacer,iść do lasu po jagody lub grzyby:)nawet miałam zamiar kupić koło nich jakiś mały domek,ale to było tylko moje marzenie inni nie chcieli mieszkać na wsi:)))Pięknie zyjesz:))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKANIA chmmmm kania w bułce i jajeczku- k a n i a
OdpowiedzUsuńJA CHCE KANIE i gdzie teraz mój przedPadre Kot mi kanie kupi-bo ze znajdzie to hahaha
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tych jagód! Poważnie, uwielbiam jagody, i to w sposób, który ociera się już o schizofrenię, coś takiego koło domu niechybnie zaprowadziłoby mnie do szpitalu dla obłąkanych.
OdpowiedzUsuńI lawendy też zazdroszczę. Moja nie chce kwitnąć. Rośnie taki wypierdek na balkonie, wzbija się jak może, widać - stara się, ale coś słabo... Sama zielenina, listki, kawałek twardniejącej łodyżki i tyle.
Bazylii tak trochę zazdroszczę. Ze względu na zapach. W formie pesto nie lubię. Pomidorów też nie lubię. Ale chętnie zjem resztki fety ^^.
Pozdrawiam wakacyjnie
wauw,cudownie to wyswietlilas,tak jakbym byla u ciebie,jak mieszkasz bajecznie,pozdrowienia z Hollandii,Irena
OdpowiedzUsuńjak zwykle, poranek z lekturą Twojego bloga zapowiada cudny dzień, jedyny cień na wszystko rzuca to, że... ja nigdy nie będę tak zdolna!!! aaaaa!!!
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Ituś,jak w bajce u Ciebie!!!!Nie chce się opuszczać Twojego swiata, tak tu miło i pięknie!!
OdpowiedzUsuńBużka
A u mnie ie jagód jak na lekarstwo ;(
OdpowiedzUsuńIto, ,,Twoje,, lato (jak różne od mojego)- zachwyca.
Ładuj wewnętrzne akumulatory na zimę i ciesz się chwilą.
Pięknie wygląda lato u Ciebie. Zazdroszczę Ci tej mega-bazylii. Ja też ją uwielbiam i zajadam się pesto, ale domowej roboty miałam okazję zrobić tylko raz, rok temu, gdy taaaaką bazylię przywiozła mi siostra. W doniczce nigdy nie udało mi się takiej wyhodować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Nabrałam apetytu po twoim poście. Zwłaszcza te nalewki, ech, szkoda tylko że tyle trzeba czekać na efekty, prawda? Świetny blog, zaglądam tu z przyjemnością:) I pozdrawiam bardzo ciepło!
OdpowiedzUsuńza duzo sie dzieje w Twoich postach ;) nigdy nie pamiętam co było na początku :)
OdpowiedzUsuńWygrana piękna!!!
I pięknie tam masz na tej swojej wsi! :)
Pozdrawiam :)
Ach, co za wspaniały post! Gratuluję wygranego candy. Ja też uwielbiam lato, ale nie takie burzowe i deszczowe jak tegoroczne. Pogoda już wielu osobom dała się we znaki, co mnie bardzo martwi. Mam jednak nadzieję, że słonka jeszcze będzie sporo. Zdjęcia z twojej okolicy po prostu zachwycają! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZ radością czyta się Twojeposty. Mają tyle radości i optymizmu. Chce się żyć i kosztować go ze wszech miar.
OdpowiedzUsuńKochana, nic nowego nie napiszę. Pięknie u Ciebie jest i tyle
Pozdrawiam cipeplutko
no co tu napisać gdy dech mi zaparło po obejrzeniu tych cudowności.. mieszkasz w raju i jesteś szczęśliwa..wiesz o tym? pewnie tak, bo z każdego Twojego słowa aż pulsuje szczęściem.. Ściskam ciepło..:)
OdpowiedzUsuń"Wsi spokojna, wsi wesoła..." Aż dech zapiera w piersiach. Chciałoby się usiąść na tym twoim tarasie i wdychać te zapachy, i ogarniać te widoki! Piękne twoje lato, nawet deszczowe :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJak na zakurzony komputer, to długaśny post Ci wyszedł. Obok rzeczy które graja pierwsza rolę na Twoich zdjęciach, lubię podgląda to co jest w tle. Słoiki, meble, bibeloty, kolor ścian. Taka ilość zdjęć, to prawdziwa skarbnica.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:))) nawet gdyby lalo od rana do nocy każdego dnia u Ciebie lato piękne i wesołe :0 Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńSłowem pięknie wokół Ciebie. Zaintrygowały mnie te liście winogron, czy każdy gatunek się nadaje na gołąbki?
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńmiesiąc temu znalazłam Pani blog i od tej pory jestem wiernym czytelnikiem, przeczytałam chyba wszystkie posty:)
I nie mogę wyjść z podziwu:)Jest Pani dla mnie wzorem do naśladowania:)
Zaraz zabieram się za liście winogron i za pesto:)
Pozdrawiam grodzia. w wolnej chwili zapraszam na mojego raczkującego bloga.
Aż pachniało podczas czytania tego posta. Mój warzywnik dopiero został założony w tym roku, jednak już wiem że na pewno będzie powiększany na przyszłym roku o bazylię choćby. To dzięki Tobie i przepisowi na pesto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
te kanie to bym zjadla na obiad jak przyjedziemy, i te jagody na deser, i ta nalewke tez bym sprobowala......a Alex i Igor szaleja na sama mysl o ognisku.....juz niedlugo jestesmy llalalallalalallalalal
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
OdpowiedzUsuńLato do zapamiętania na zimowe grudniowe wieczory...
Piękne zdjęcia.
Idę robić pesto:)
Pięknie jak zawsze.Zainspirowana,postanowiłam od jutra fotografować cudne miejsce,w którym spędzam większą część sezonu wiosenno-letniego,a którego piękna dotąd nie dostrzegałam,ponieważ było ono dla mnie tak oczywiste,że aż niezauważalne.Dziękuję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za przypomnienie by zamarynować liście!
OdpowiedzUsuńPiękna ta droga do lasu. Bardzo malarska. Zapraszam na bloga. Jest niespodzianka. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZawsze miło do Ciebie zaglądać tak tu nastrojowo i rustykalnie :)
OdpowiedzUsuńJeśli przyjmujesz wyróżnienia, to zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jagodzianka.
Pięknie Tu! Panuje tu niesamowita atmosfera...
OdpowiedzUsuńdlaczego ja cie tak bardzo lubie ???
OdpowiedzUsuń