17 sierpnia 2010

Torba plażowa .

Odkąd udało mi się drukowanie na płótnie , chciałam uszyć większą torbę przyozdobioną nadrukami. Do pełni szczęścia potrzebne mi jednak było zabezpieczenie obrazków przed spieraniem. O medium do tkanin słyszałam , lecz nigdy nie miałam z nim styczności ,próbowałam coś wyszukać w internecie ,niestety z mizernym skutkiem. Na szczęście Alizee podpowiedziała mi gdzie mam szukać , jeszcze raz dziękuję kochana . Po raz kolejny przekonałam się , że na pomoc w blogowym towarzystwie zawsze mogę liczyć !Zanim jednak zamówione medium do mnie dotarło , zakupiłam jedyny dostępny w Kaliszu podobny specyfik. No i jak to nieraz bywa ,przez przypadek okazał się doskonałym zabezpieczeniem dla nadruków zastosowanych na torbę , która jak wiadomo narażona jest na więcej ,niż np. poszewka na poduszkę.Ale od początku , po naniesieniu pędzelkiem werniksu , odczekałam aż płótno wyschnie i przeprasowałam go żelazkiem (..) przez papier do pieczenia. Werniks spowodował , ze płótno stało się dosyć sztywne , w sam raz do naszycia na grube płótno. Oczywiście nie byłabym sobą , gdybym nie przetestowała w jakim stopniu werniks zabezpiecza nadruk. Na początek ... z pewną nieśmiałością ...w letniej wodzie ...nic się nie stało , potem się rozkręciłam i kilka razy w płynie do prania ,wręcz brutalnie trąc i miętląc płótno w rękach ! I co ? Nie zeszło ! Teraz już ze spokojnym sumieniem mogłam ponaszywać nadruki na torby.

Po zastosowaniu medium do tkanin, płótno jest miękkie i miłe w dotyku , nadaje się na wszelkiego rodzaju poszewki i woreczki. Jak do tej pory nie przetestowałam jeszcze spieralności , czego oczywiście nie omieszkam uczynić . Dobrze koniec wywodów pralniczych , teraz o efektach szycia.
Pierwszą uszyłam dla siebie , torba miała być pojemna , typ plażowy , na ręczniki , kosmetyki i wszelkiego rodzaju przydasie , które ciągnie się ze sobą nad wodę. Efektownie wyszło , zatem mogłam ze spokojnym sumieniem rozwinąć produkcję i powstały jeszcze trzy przeznaczone na prezenty.

Moja w tematyce romantyczno -muzycznej.

Dwie torby niedługo będą się plażować , musiałam je jedynie zróżnicować by przyszłe właścicielki się nie myliły, wspólnie bycząc się na plaży ( już Wam zazdroszczę !) .

Jedna w tematyce podróży ....

druga mody.Trzecią podarowałam w prezencie urodzinowym mojej przemiłej sąsiadce , przez te 5 lat mieszkania obok siebie zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić , a jak wiadomo o dobrych sąsiadów trzeba dbać i hołubić ! Aneczko jeszcze raz ,wszystkiego naj, naj, naj !




Na tym produkcja prezentów się nie skończyła , powstała jeszcze rama na notatki dla pewnej nastolatki . Do kompletu trafił się zdobyczny stołek-kręciołek.



Listę kończy mały podnóżek , któremu oszlifowałam nóżki i dostał nową tapicerkę.



Zapomniałabym ....ostatnio dostałam sporo e-maili z pytaniem o motywy które drukowałam . Proszę bardzo ,ostatnio znalazłam jeszcze kilka stron :









Kończę , muszę przecież koniecznie zaciągnąć torbę na plażę ,po to ją szyłam .

Pozdrawiam serdecznie i do miłego!

2 sierpnia 2010

Były sobie skrzynki trzy...

Zawieruszyłam się troszeczkę , mam nadzieję ,że pamiętacie o mnie jeszcze ? Wakacje i ładna pogoda odciągnęły mnie na dobre od komputera , co jednak nie oznacza ,że nic nie robiłam . Przeciwnie ,upał chyba zrobił swoje i lekko otumaniona wysokimi temperaturami rozgrzebałam aż za dużo różnych prac , sama ciekawa jestem kiedy z tym wszystkim się wyrobię , pewnikiem dopiero po wakacjach. Ostatnio jednak ochłodziło się na tyle ,by zdrowy rozsądek powrócił (?)i dokończyłam prace przy małych przydasiach kuchennych , oczywiście wszystkie te rzeczy powstały z klamociarskich łupów .Na końcu postu ,dla zainteresowanych, etapy prac w mini galerii.

Pierwsza to zwykła skrzynka która była kiedyś opakowaniem wina ,dostałam ją z klamociarni w prezencie ,a ja ,jak wiadomo niczym co drewniane nie pogardzę ,bo może się przydać chociażby w elementach, jeżeli nie w całości . Wyrównałam brzegi , oszlifowałam , pomalowałam rozcieńczoną brązową farbą akrylową wodną ,przetarłam a na koniec pomalowałam lakierem bezbarwnym.
Po bokach dodałam dwa uchwyty pozostałe po renowacji mebli kuchennych. Wkład uszyłam z grubego płótna i obszyłam koronką.
Gabarytowo skrzynka dopasowała się idealnie do pokrywy maszyny do szycia, tak że mój chlebak uważam za ukończony !
Kolejna to skrzynka po piwie , na początku uległa totalnej destrukcji ,rozebrałam ją na części pierwsze by móc zmienić wyrzynarką kształt deseczek....możliwe , że mnie trochę poniosło i wycięta została bardziej ozdobnie niż na początku zamierzałam ,ale jak już się dopadłam do wyrzynarki ... wyszło trochę więcej drewnianych falbanek.
Po ponownym złożeniu do kupy ,pomalowana brązową rozcieńczoną farbą akrylową wodną na nią bezbarwna akrylowa wodna i na koniec biała rozcieńczona akrylowa wodna , nakładana metodą suchego pędzla. Po wyschnięciu całość przetarta papierem ściernym , dodałam mały motyw ozdobny ( gałązka oliwna ... przypomina ją trochą???) przetarłam i całość pomalowałam bezbarwnym lakierem akrylowym wodnym. Mam teraz w jednym miejscu wszystkie butelki z oliwami i octami.
W przerwie między skrzynkami pochwalę się trafieniem klamociarskim , porcelanowy pojemniczek na ścianę ,do którego idealnie dopasowała się wcześniej zakupiona metalowa pokrywka , fajny komplecik się stworzył.

Ostatni "wyrób " to obudowa po zegarze, trochę to rozwalone było , zegar zepsuty i jak tylko na nią zwróciłam uwagę , pomyślałam ,że można by było dorobić szufladki i wyjdzie niezła szafka na przyprawy. Wiązało się to ze sporą dłubaninką przy budowie szufladek ,na szczęście los mi sprzyjał i w krótkim czasie trafiłam na małe fajansowe pojemniczki na giełdzie ...hi hi hi ...ja to mam szczęście!
Co prawda pracy i tak miałam sporo , bo jedną szufladkę i tak musiałam zmajstrować a i otwory na pojemniki powycinać i ostatnie najważniejsze ,musiałam zwiększyć głębokość szafki by zmieściły się fajansowe pojemniki .

Całość postanowiłam pomalować i zrobić przecierki takie same jak na meblach kuchennych ,czyli ranty w miejscach przecierek pomalowałam na brązowo ,przeciągnęłam po wyschnięciu świecą i pomalowałam (kilka warstw ) pod kolor mebli, po wyschnięciu ranty przetarte papierem ściernym. Na koniec uchwyty do szufladki i na górze szafki by można było łatwo ją przenosić .


Ostatnio pozlewałam i filtrowałam nalewki sosnowe , ku zdrowotności a jakie dobre! Ciemniejsza jest z gotowanego syropu do którego dodałam spirytus . Jaśniejsza jeszcze lepsza, wyszła z pędów sosny które zostały mi po odlaniu syropu . Co się miało takie dobro marnować , pędy zalałam ponownie syropem z 0,3 l. wody i 2 szklanek cukru oraz 0,5 l. spirytusu ,stało do tej pory czyli dwa miesiące i uwierzcie mi piękny zapach i aromat a degustatorzy byli zachwyceni oryginalnym smakiem.
Produkcja się rozkręca ,nalewki z wiśni i brzoskwiń w tym roku też nie może zabraknąć.
Pozdrawiam wakacyjnie i do miłego !

Related Posts with Thumbnails