22 czerwca 2010

Moda by Jagodowy...

Szumnie zabrzmiało ,co ??? Takiego tematu od powstania na blogu nie było, na grzbiet trzeba coś zarzucić , a nie ukrywam przez długi czas miałam z tym poważny problem i to duży. Od kilku lat ,wchodząc do sklepu odzieżowego włączał mi się panik! I nie ma się z czego śmiać ,do śmiechu wcale mi nie było. Nic mi się nie podobało, nic nie pasowało, już myślałam ,że na dobre zdziczałam "modowo" na tej mojej wsi ! O dziwo od jakiegoś czasu zauważyłam poprawę ,przy oglądaniu ciuchów kolce zaczęły mi się chować , i nawet zasiadłam przy maszynie do szycia ,którą już zaczęła powoli zarastać pajęczyna .
Zacznę jednak od początku ... na czymś ubrania wypada powiesić. Wieszaki ...nie wiem jak u Was to wygląda , za to u mnie w garderobie panuje niezły wieszakowy melanż z plastikiem na czele .Niestety z nich właśnie ubrania najczęściej spadają . Sięga się po jedną rzecz , a trzy lądują na podłodze ! Gdzieś ,kiedyś w necie natknęłam się na płócienne koszulki na wieszaki , tylko ,że tam o ile pamiętam ,chodziło przede wszystkim o zapach i zaszytą dlatego w kieszonkach lawendę.
Pomysł trochę przerobiłam , szyjąc pokrowce z grubego płótna , pokusiłam się nawet o koronkowe zdobienia i pierwszy raz zrobiłam nadruk na płótnie! Ale najważniejsze są...

guziki , które zapobiegają zsuwaniu się ramiączek. Proste ,a jakie praktyczne , dodatkowo wieszaki wyglądają tak ładnie i tyle możliwości w ich ozdabianiu jeszcze przede mną , bo do tematu na pewno w wolnych chwilach wrócę.
W second handzie trafiłam na fajny top , jak już go na siebie wcisnę ,będę robić za girlandę ! ! !

Zainspirowana tuniką, ( które zresztą tak bardzo lubię ,wygodne i tuszują co potrzeba ) postanowiłam przerobić starą , niegdyś ulubioną , białą falbaniastą bluzkę . Krótka z kilkoma wszytymi gumkami w pasie ( wyprułam, a na ich miejscu zrobiłam małe zakładki ) , trzymałam ją chyba tylko ze względu na materiał . Z doświadczenia wiem ,że najszybciej materiały znajdę w second handzie,i owszem znalazłam tam idealnie pasującą, batystową mini spódniczkę w rozmiarze 44 .
Wystarczyło odpruć szeroki pas i zszyć bluzkę ze spódniczką , wyszła świetna "NOWA " tunika.
W second handzie miałam jeszcze kilka trafień , błękitną płócienną obszerną spódnicę i lnianą koszulę z guziczkami zapinanymi na pętelki , czego dawno już nie spotkałam . Wszystko uległo przeróbce , spódnica stała się falbaniasta , a koszulę przerobiłam na krótką dopasowaną bluzeczkę z rękawami 3/4 .
Z resztek materiału i pozostałych pętelek od guzików uszyłam kwiatek . Ozdobić się , od czasu do czasu ,też lubię.
A tu już ewenement ,nowa , ulubiona torba zdarza mi się raz na kilkanaście lat i wiem ,że na taką właśnie trafiłam . Nie dość ,że spodobała mi się od pierwszego wejrzenia , jest w moich ulubionych kolorach ,to jeszcze spełnia wszystkie wymogi. Pojemna !!! Ma długi pasek ...wiecie o co chodzi ...lubię mieć wolne ręce do grzebania po klamociarniach... he he .

Nadal do końca nie mam pojęcia o panujących trendach . Dlatego mam do Was ogromną prośbę ! Kochane ,proszę pokażcie mi kierunek ... jakieś linki... może z pokazów... chętnie widziane!!! Za jakiś czas będę szyła suknię , nie sama , za wcześnie na to , jeszcze mi w pełni wena do szycia nie wróciła. W pobliżu podobno szyje pewna zdolna krawcowa. Materiał już mam , zapodam nawet pierwszy upięty szpilkami na manekinie projekt. Wolałabym jednak zobaczyć więcej pomysłów. Wypada mi ,ze elegancki ciuch szyję raz na 10 lat i chciałabym się upewnić , że dokonałam dobrego wyboru. Z góry bardzo dziękuję , bo w tej kwestii w wielkiej potrzebie jestem !

Na koniec dla wytrwałych ...wyszło mi małe CANDY . Uszyłam dwie dodatkowe koszulki na wieszaki . Wybrałam do tego, jak mi się wydaje ,najpopularniejszy model wieszaka ,chociaż jak się okazało mam go w dwóch rozmiarach , dlatego koszulki są też w dwóch wielkościach..
Wystarczy wpisywać się w komentarzach po tym postem, do 30 czerwca. Losowanie 1 lipca.
Pozdrowienia ślę!!!

10 czerwca 2010

Etażerka -piętrowa patera ...można ją zrobić samodzielnie.

KOREKTA !
Przyznaję się bez bicia popełniłam błąd w nazewnictwie , zostałam pouczona i słusznie przez Leloop , Iwonnę , Folkmyself i Kryniefu ( dziękuję za maila), za co dziękuje serdecznie . Nie ŻARDINIERA a ETAŻERKA a może najlepiej nazwać ją po polsku :piętrowa patera . Jeszcze raz biję się w pierś mą cherlawą i przepraszam wszystkich za wprowadzenie w błąd . Mam nadzieję że teraz będzie wszystko jak należy!

,Z zazdrością nieraz spoglądałam na etażerki pokazywane na blogach i od jakiegoś czasu kombinowałam jak by ją wykonać samodzielnie . Okazało się ,że nie jest to wcale takie trudne.Po raz kolejny udowodniłam sobie ,że wcale nie trzeba wydać dużo kasy ,by posiąść " przedmiot pożądania " ... że tak delikatnie to ujmę... no i mam i ja!Wystarczy zgromadzić 3 talerze + tralkę i małą drewnianą końcówkę ...(sterczynkę ?) które zresztą można kupić w Castoramie . Troszkę uszczupliłam serwis obiadowy ,ale ciii... nie ma strachu , mogę je dokupić na sztuki w Makro.
W zbieraniu potrzebnych elementów pomogła mi tortownica ,trochę odbiegam od tytułowego tematu, ale właśnie w momencie zakupu starej drewnianej podstawy od lampy wpadłam na pomysł zastosowania jej w tortownicy którą kiedyś zrobiłam a podstawy użyć właśnie do etażerki. Dla zainteresowanych poprzednią wersją tortownicy jest TUTAJ . Obie rzeczy robiłam w tym samym czasie ,więc zdjęcia są trochę pomieszane.

Tralkę przecięłam na pół , wkręciłam na końcach śruby z obciętymi łebkami a w małej sterczynie zamontowałam metalowe kółko.Wszystko ,razem z podstawą poprzedniej wersji tortownicy pomalowałam jasną farbą a na koniec spatynowałam brązem i przetarłam . Miałam mały problem z przewierceniem talerzy , oczywiście chciałam już ... natychmiast , próbowałam różnymi wiertłami jakie były w domu ,nie dało rady .Dla zainteresowanych od razu informuję , że trzeba się zaopatrzyć w wiertło do szkła ! Tym poszło gładko , na małych obrotach ,od czasu do czasu mocząc wiertło w denaturacie ( takie instrukcje uzyskałam w sklepie ) otwory wierci się bez problemu.
Nowa wersja podstawy... ładniejsza , prawda?
Tadaaaam!!! A oto ci ona , piętrowa patera w całości !
Po drodze zdarzył się mały wypadek , nie wiem jak i kiedy na tortownicy pękło szkło ! Tak sobie pomyślałam , pękło raz to i kolejny może , dlatego warto by było zastąpić je czymś trwalszym . Pomyszkowałam i znalazłam marmuropodobną płytkę , pozostałość po remoncie łazienki. Sama nie wycinałam z niej koła ,udałam się do kamieniarza , tak sobie wykombinowałam , że tam wytną mi koło bez problemu. Nie pomyliłam się , od ręki miałam koło z płytki w ręce ... zapłata ...hi hi hi ,piwo dla czterech...usłyszałam!

A swoją drogą , produkuję się na blogu z tymi moimi wytworami i ciekawa jestem czy coś z tego mojego modzenia kiedyś ,komuś się przydało. Dajcie znak w komentarzach o swoich poczynaniach .Liczę też na wypowiedzi osób które mnie odwiedzają ,ale nigdy nie zostawiły po sobie śladu.
W międzyczasie pomalowałam jeszcze złotą plastikową ramkę . Kilka warstw jasnej farby , na to cienka warstwa brązowej mocno rozcieńczonej , której nadmiar należy zebrać suchą gąbką . Po wyschnięciu całość przetarta drobnym papierem ściernym.

Groszowy nabytek ,cynowa patera wpadła mi w ręce i została.
Dwie kolejne zawieszki z metek powstały przy okazji pracy nad...
ramą , którą przywiozła Kocia z prośbą o przeróbkę na tablicę korkową do pokoju swej córci.
Wcześniej cała w złotościach , miała zmienić się na białą z delikatnymi złotymi przecierkami na gipsowych ornamentach , takie instrukcje dostałam od właścicielki.
W środku zamontowałam tablicę korkową pokrytą jasnym płótnem . Mam nadzieję , że nowa wersja przypadnie do gustu i przepraszam ,że tak długo to trwało.Można odbierać !
Tu też zaprezentowały się kolejne zdobycze ...metalowa amfora i pomponiaste sznury ... no nie mogę przejść obojętnie , jak w polu widzenia mam takie rzeczy i jeszcze taniość straszna krzyczy ...kup, kup mnie ! Wiem wiem , nadaję się już do leczenia ...głosy słyszę ...he he . Zielenina leczy ,to będzie z innej beczki . Na tarasie pojawiły się nowe roślinki.

Kilka ogrodowych migawek ,to jeden z winowajców mojej długiej nieobecności na blogu. Trzeba się było zabrać w końcu do prawdziwej roboty i doprowadzić ogród do ładu.
Zielenina żyje sobie własnym życiem , ogrodniczka ze mnie raczej słaba , stawiam na żywioł , ma rosnąć samo z siebie , rośliny tylko takie ,które poradzą sobie na piaszczystym leśnym podłożu.

Truskawki kwitną w wielkiej obfitości jak na nasze warunki i czekam z niecierpliwością na pierwsze , własne , zebrane prosto z krzaczka owoce. Takie smakują przecież najlepiej.


Dobrze ,koniec wycieczki ,dalej już tylko las , czyli dzicz.
Początek czerwca okazał się trochę zakręcony ,rocznicowy, bo i komunijna rocznica Tusi ,która upłynęła na zorganizowaniu weekendu w rodzinnym gronie . Dzisiaj 5-ta rocznica zakupu domu, bez większych fajerwerków ,za to wczoraj...
nawet nie będę pisać która rocznica ślubu .Powiedzmy ,że truskawkowa , ponieważ wypada w tym sezonie , tradycyjnie uczciliśmy ją szampanem z truskawkami....burżuje , co mi tam, jak szaleć to szaleć. Hmm ... trochę jednak zawiedziona jestem ...medalu żadnego z wielką fetą nie dostałam za wytrwałość . Mąż jedynie zapowiedział , że w przyszłości aparat słuchowy na stare lata mi zakupi bym go lepiej słuchała ( bo o słuch tu nie chodzi ,jeszcze go posiadam ) ...ha ha bardzo śmieszne... też mi nagroda!
Post jak zwykle przydługi , hurtowo wszystko zamieszczam , cóż tak już chyba zostanie.
Wszystkich zerkających do jagodowego pozdrawiam serdecznie i do miłego ,następnego hurtowego!.
Related Posts with Thumbnails