23 lipca 2012

Szyję , a właściwie już mam dość!



Od trzech tygodni siedzę przy maszynie do szycia  i nie dlatego ,że nagle zapałałam miłością do niej ale dlatego ,że mnie unieruchomiło. Nie haftuję ,nie szydełkuję , tak więc jedyna statyczna czynność jaką mogłam wykonywać to siedzenie przy maszynie . 
W tym momencie muszę się do czegoś przyznać ... szałaput ze mnie straszny , co często prowadzi do tego ,że robię sobie kuku! Średnio raz w miesiącu  jestem kontuzjowana na własne życzenie , żeby nie być gołosłownym  np. kilka miesięcy temu złamałam sobie palec u nogi ... jak tego dokonać ...prosto , wystarczy wstać szybko z kanapy i przywalić stopą w nogę od ławy . Żeby było zabawniej , nie minęły 3 miesiące a w obrocie zawirowałam prawie jak baletnica , wdzięcznie strącając z blatu wiertarkę wprost na drugą stopę , symetrycznie oberwał ten sam palec w wyniku czego paznokieć przybrał barwę klasycznej czerni . W międzyczasie oczywiście szarpię się z ciężarami , na co mój kręgosłup bardzo się buntuje , przypominając głupiej babie czyli mła , ile ma lat . Kręgosłup swoje wie i w odwecie usztywnia się np. na dwa tygodnie . Tak też zrobił ostatnio , gdy przy czyszczeniu basenu z zapałam oczywiście z zamaszystymi obrotami tułowia wylewałam resztki wody wiadrem ... te skręty wcale mu się nie spodobały i efekt połknięcia kija od szczotki miałam natychmiast .Nie mogę o sobie powiedzieć ...z tyłu liceum z przodu muzeum ...raczej ogólnie jest skansen ,za to bez względu na stan metryki ,kiełbie we łbie posiadam. 
Nie martwcie się jednak do formy wróciłam i znowu wyginam śmiało ciało!
Oczywiście do szycia ,czy też przerabiania rzeczy było więcej , ale żeby nie zanudzać , co zresztą opisem swej ułomności uczyniłam wcześniej , pokażę tylko dwie , które powstały z materiałów upolowanych w second handach .
Kilka miesięcy temu  trafiłam na kupon cienkiej wełenki z wzorem roślinnym , jakby był wydziergany  na drutach , świetny po prostu mnie zauroczył . Od tego czasu zbierałam resztę materiałów ,by uszyć narzutę na łóżko Tuśki.
W środku ocieplina  przepikowana punktowo tak by nie zakłócić roślinnego wzoru, brzegi pikowane w kratkę .
Materiału starczyło jeszcze na dużą i małą poduszkę.
Potem miałam się zabrać za obszycie mojego manekina krawieckiego , zdarłam z niego poprzednie wdzianko w róże , wcześniej miałam już przygotowany  stary len ,który odzyskałam z manekina , którego obszywałam na nowo dla znajomej .
Wyprany , wyprasowany , podklejony cienkim płócienkiem dla odzyskania formy ... no i wyłączyli mi prąd .
Nie mogłam szyć to zabrałam się za wykrój sukienki , szło w miarę gładko , tak że manekin chyba musi poczekać na kolejny mój zryw do szycia .
W sumie , taki oklejony starymi gazetami też ma swój urok i się nim nacieszę jakiś czas.
Sukienka-odzysk powstała z obszernej długiej spódnicy i koszulki z haftowanej miękkiej gipiury  zakupionych dla samych materiałów  w  second handzie  . Oj dawno nie szyłam nic od podstaw , przydałyby się jakieś podstawowe wykroje  rękawów ,przodu i tyłu bluzki , bo wycinając górę sukienki  już miałam zamiar popruć jakąś starą koszulę na wzór. Jednak dałam radę , trochę na oko ,trochę kombinując w pamięci mając stare czasy , kiedy metodą prób i błędów uczyłam się szyć jak na samouka przystało .Wtedy chciało mi się ,ale to stare czasy , w sklepach nie było takiego wyboru jak dziś i człowiek kombinował jak koń pod górę ,żeby coś oryginalnego na grzbiet narzucić.Zaczęłam szyć pod koniec podstawówki ,rozwinęłam się w średniej , z tamtego okresu jednak nic się nie uchowało , może i dobrze . Za to mam kilka kiecek sprzed kilkunastu lat, niektóre w swym pierwotnym stanie  , inne  przerabiane nawet kilkakrotnie . ..a nóż  widelec się przydadzą do kolejnych przeróbek . Na pamiątkę został też strój Dżasminy szyty na przedszkolny bal kostiumowy dla Tusi , przy nim  spędziłam  sporo czasu naszywając cekiny  ... tak, wtedy jeszcze mi się chciało . Powstałby z tego spory post ...jak by mi się chciało to wszystko znaleźć , na pewno byłoby się z czego pośmiać . Póki co szycia mam po dziurki w nosie!


Jak już obdarłam manekin ,obfociłam trochę ku pamięci gazety którymi był oklejany przy naprawie .
Proszę , pogoda w lutym 1939 r. 
Najwięcej czytelnych na manekinie jest ogłoszeń , praca ...
mieszkaniowe...
lektura niektórych nieco mnie ubawiła ...
ożenki , to mój faworyt...

można się było pozbyć piegów np...
albo przeczytać o uczciwiej  pani Zofii co znalazła widelce ...
tu poważniejsza lektura ...
albo ile, tylko przez miesiąc, dzieci tranu się nałykały . Pewnie za kilkadziesiąt lat ,tak samo na formę i treść naszych wpisów będą reagować następne pokolenia.
A w dziale trafień   ...ostatni nabytek , sześć filiżanek z talerzykami z białej porcelany ...
a ,że jakiś czas temu kupiłam na giełdzie za 2 zł. deseczkę z sześcioma haczykami , posłużyły mi one do wyeksponowania filiżanek w kuchni .
Zawsze pod ręką.




Pozdrawiam Wszystkich zerkających do Jagodowego i do miłego !
Mam nadzieję ,że nie zanudziłam Was na  śmierć. 
Buziaki !


18 czerwca 2012

Toaletka .




A jednak padło na toaletkę , nie ukrywam ,że ogromny wpływ na to, miały wasze komentarze . 
I JAK TU WAS NIE KOCHAĆ ! 
Dziękuję bardzo za tak miłe słowa , bez Was nie powstałaby pewnie połowa rzeczy , a tak spręża się człowiek pod wpływem pochwał i działa dalej ... próżność jednak we mnie  gdzieś siedzi  ...średnio sympatyczna cecha charakteru wylazła ze mnie na światło dzienne i  rozkwitła  !  Na swoje usprawiedliwienie ( raczej pokrętne ) mam tylko  to ,że doprowadziły mnie do tego Wasze niesamowicie sympatyczne komentarze . Dziękuję !!!
   Toaletka , trochę bałam się  za nią zabrać ,bo co innego to co ulęgło mi się w głowie , a zupełnie inna bajka czy wyjdzie w praktyce sklecenie w całość zebranych elementów ...

cztery różne rzeczy ,a każda z innej parafii .  Jako pierwsze pojawiły się u mnie stare nogi od stołu , zakupione chyba z dwa lata temu  na Allegro za 30 zł. bez konkretnego przeznaczenia , tu wylazł ze mnie zbieracz , cena zachęcająca , to jak tu nie kupić ... na pewno się w przyszłości  przydadzą . Kolejna była stara szafka , pokazywałam ją chyba z półtora roku wcześniej , uratowana przed spaleniem przy okazji porządkowania  pomieszczenia  na niepotrzebne rzeczy u Cioci.  Rok temu natomiast , trafiłam na Allegro drewniane mocowania lustra za 10 zł. , i  w tym momencie wizja toaletki przedstawiła się  bardzo wyraźnie . Niestety przez kolejny rok nie udało mi się trafić na owalne lustro ,które idealnie pasowałoby do całości  ,za to w międzyczasie w klamociarni zakupiłam  inne o bardziej wymyślnym kształcie  , tak na zasadzie ,,zapchajdziury "  .

Przy okazji  poruszę temat usuwania starych powłok  farb . Preparatów różnych firm znajdziecie zapewne kilka ,  użyłam tym razem  SCANSOL , spisał się nieźle usuwając kilka warstw olejnej farby na szafce . Preparat o konsystencji galarety nakłada się po prostu na starą farbę ,zostawia na jakiś czas a potem zeskrobuje szpachelką , zresztą sposób użycia jest zawsze opisany na opakowaniu . Używam go również do usuwania lakierów  np. na ornamentach ,rzeźbieniach , potem ile się da  , usuwam różnymi nożykami by dotrzeć we wgłębienia   ,a jeżeli  rzeźbień jest więcej ,szczotki drucianej . Ze szczotką  ostrożnie i z wyczuciem tak by nie uszkodzić drewna,  w zależności od jego gatunku czyli twardości , resztki doczyszczam papierem ściernym .

Tak wygląda farba po zastosowaniu preparatu.

Po oczyszczeniu  z  szafki odcięłam dolną część i tak była w nie najlepszym stanie  , no i oczywiście musiałam choć na chwilę złożyć  ,by zobaczyć czy będzie to miało ręce i nogi .. zaczynało mieć !

By zamocować lustro, musiałam odciąć kawałek drewna ,  z bocznych mocowań  w  górnej części  , w ten sposób lustro wpasowało się idealnie kształtem , zapchajdziura okazała się niezłym zastępstwem dla owalnej ...nieosiągalnej.  Co prawda nie widać , ale musiałam też na dole  tylnej ściany  lustra , przykleić jako obciążniki , żeliwne płaskie  elementy w formie kwiatów ( te od płotów )  , by oszukać trochę środek ciężkości  tak by lustro wisiało w pionie .

Całość pomalowana najpierw trzema warstwami białej akrylowej wodnej do drewna i metalu  , po wyschnięciu na rantach maźnięte świecą  woskową ,  następnie pomalowane ciemną farbą .
  Kolor niezidentyfikowany ,  dla zainteresowanych  podobny mieszałam  do pomalowania kominka  TUTAJ
Na koniec przecierka papierem ściernym 100 . na miękkiej gąbce.
W blat wtarta rozcieńczona biała jak zwykle akrylowa wodna , na to dwie warstwy bezbarwnego lakieru akrylowego wodnego ,  na koniec bezbarwny krem woskowy  ( Syntilor )


Przy toaletce  taborecik i tu  proszę  Was  o radę , pomalować  go pod kolor toaletki ...czy zostawić ? Zdecydować się nie mogę .
Przy okazji połączyłam łazienkowe lusterko,  takie na składanym wysięgniku , pozostałość z wystroju starego mieszkania  z drewnianą  nóżką , ( zakup niekontrolowany ) nie wiem ,może kiedyś była świecznikiem ?




Samozadowolenie we mnie aż kwiczy ...ach ta próżność ... tanim kosztem  udało mi się stworzyć Tuśce kąt sypialniany ...

a wcześniej  kącik czytelniczy  , jeszcze tylko została do uszycia narzuta na łózko  ,która dopełni wystroju  pokoju , chociaż kto wie czy to już  koniec ... może coś się trafi niespodziewanie  ... np. marzy mi się zdobycie starej bieliźniarki  ...


Przy okazji dla niedowiarków , nasza Krzysia w hamaku , niestety bez drinka z parasolką.
Na koniec , wszak sezon truskawkowy trwa , a my pochłaniamy prawie codziennie koszyczek tych owoców nie obędzie się bez udokumentowania naszego rozpasania. 
W tym roku Tuśka  ,jak przystało na czekoladoholiczkę , upodobała sobie truskawki w czekoladzie ...

ja niezmiennie wierna jestem bitej śmietanie plus owoce i mus truskawkowy ... jeszcze trochę a zamiast chodzić jak przystało na homo sapiens , będę się raczej kulać .
A jak truskawki to i kolejna nasza truskawkowa rocznica  , co prawda minęła tydzień temu  ale ,że zostałam obdarowana ogromnym bukietem róż , muszę to uwiecznić na blogu ,który jest w pewnym stopniu , zapisem mojego życia , tak ku pamięci.






Moc serdeczności przesyłam Wszystkim zerkającym do Jagodowego i do miłego !



31 maja 2012

Łóżko .





Wreszcie jest ! Skończyłam łóżko dla Tuśki ,trwało to wszystko dosyć długo,  za to z efektu  końcowego jestem bardzo zadowolona ... dodatkowo moje samozadowolenie potęguje fakt , że powstało w większości z materiałów z odzysku .
Zaczęło się od obramowania ... no właśnie jak to się poprawnie nazywa , bo jest zagłówek a część przy nogach jak się nazywa ...przynóżek , zanóżek  ???  Może wiecie  ? Zresztą jak zwał,  tak zwał , teraz  jest zagłówkiem , tak więc obramowanie kupiłam chyba z rok temu za 30 zł. i czekało sobie na pomalowanie Tuśkowego pokoju ,   wtedy dopiero  miałam się za nie zabrać . Ze sklejki wycięłam wypełnienie obramowania  ....
na to gąbka ,  tapicerka w kolorze ciepłego brązu , plus dorobiona deska w dole zagłówka .Stare elementy wyczyszczone i całość pomalowałam rozcieńczoną brązową farbą .
Po wyschnięciu , zawoskowane kremem woskowym  ,na to rozcieńczona biała farba ....
 przetarte drobnym papierem ściernym na miękkiej gąbce .
Po odebraniu od stolarza sklejonego zagłówka  ( tapicerkę na ten czas okleiłam folią by się nie zakurzyła )  oraz dorobionej ramy ( z rozpędu też pomalowałam) , na chwilę złożyłam w całość by dociąć  deski pod materac .
To też odzysk , deski dostałam od znajomych , kiedyś robiły za barierki na tarasie , pomalowane na czarno zaczęłam szlifować i ... już mi ich żal , że takie piękne drewno będzie schowane pod materacem ! Może kiedyś wymienię a te wykorzystam , bo pomysł  na ich wyeksponowanie zaświtał i mnie męczy . 
Po zmontowaniu łóżka w pokoju , boki wytapicerowałam dając pod materiał grubą ocieplinę  .
Przyszła kolej na materac , nawet tu nie mogłam mieć z górki , wymiary łóżka niestandardowe , szerokość 130 cm. jest problem z zakupem takiej szerokości materaca , w grę wchodzi jedynie produkcja na zamówienie . Pozostało mi póki co, wyprodukować samodzielnie . Znowu odzysk , miałam dwa piankowe materace z moich starych rozkładanych kanap  ,docięłam a na nie uszyłam pikowany  pokrowiec , bawełniane płótno  ( zakupione w SH zasłony ) + ocieplina  , z trzech stron wszyty zamek by można  zdjąć pokrowiec  do prania .
Baldachim ... wiem monotematycznie , mamy już w naszej sypialni ,ale ściana na której stoi łóżko jest dosyć długa , 7 metrów ,po za tym nie da się na niej ustawić żadnego mebla ...nie pasuje mi ,żeby wchodzić do pokoju prosto np. na bok szafy.  Przedtem  namalowana na niej  tęcza w jakiś sposób wypełniała ścianę . Po malowaniu zrobiło się trochę pustawo , z jednej strony, wisi przy biurku  rama z tablicą korkową  z drugiej , przy wejściu rama z wieszakami  i już chyba wieszanie  więcej ram , czy ramek na zdjęcia  byłoby przesadą . Za to brakowało czegoś trójwymiarowego , no to padło na baldachim . Oczywiście wcześniej spytałam się Tuśki czy chce coś takiego nad łóżkiem , żeby nie było ,że narzucam się ze swoimi głupimi pomysłami.  Już miałam zacząć budowę ,kiedy w klamociarni trafiło się niekompletne stare łóżko i w ten oto sposób nabyłam z niego boczne dechy  po 12,50 zł  każda . Jedną wykorzystałam właśnie do zbudowania baldachimu.
Zasłony wiszą na przyszytych do materiału  małych pętelkach , zaczepionych na wkręconych w deskę małych haczykach.
Do upięcia zasłon przydały się zakupione kiedyś w PEPCO  wieszaki .
Pościel ...też uległa przeróbce ,w komplecie  powłoczka na kołdrę o dużych gabarytach , jakoś rzadko używana ,zmniejszyłam , a i dodatkowo z resztek wyszły  dwie duże  powłoczki na poduszki .Przy okazji wszyłam tasiemki z inicjałami , które dostałam i jakiś czas temu tym faktem się strasznie chwaliłam .Pięknie jest ,dziękuję Basiu !
Całość zaakceptowana w pełni przez Tuśkę a najważniejsze ,że wygodne ...rano dobudzić nie mogę !
Krzysia przeprowadziła się do nowej klatki ...
w ciągu dnia nosa z domku nie wychyla.
Przy okazji używania udaru  zawiesiłam w końcu dwie grafiki okrętów  , SANTA MARIA  i  H.M.S. SOVEREIGN OF THE SEAS  , trafione w klamociarni . Pasują klimatem do kącika czytelniczego   z mapą i kufrem .

Stolik nocny oczywiście zrobi  stąd  wypad , a na jego miejsce trafi  toaletka ,  którą mam zamiar sklecić ,tylko nie wiem kiedy mnie natchnie . Pewnie najpierw zabiorę się za narzutę na łóżko  , mam już materiały upolowane w SH  , uwierzcie,  ambitnie szukałam w normalnych sklepach i nic . Zawsze najfajniejsze trafiają się właśnie w SECOND HANDACH ! Jedyny problem ,że trzeba uzbroić się  w cierpliwość i czekać na szczęśliwy traf.
Tak było z tęczą w roli głównej ...
a tak prezentuję się  w chwili obecnej .




Na koniec mała ciekawostka , po Wielkanocy powiesiłam  jeden z wianków na tarasie ,żeby jeszcze się nim przez jakiś czas nacieszyć  ... a ostatnio przez trzy dni pracował nad nim mały ptaszek wijąc gniazdko. Całe szczęście pewnie pani ptaszkowa wybiła partnerowi pomysł z głowy i zrezygnowali z zamieszkania w gniazdku . W  innym przypadku pewnie ,  musielibyśmy  zrezygnować z użytkowania tarasu , by pisklęta się odchowały ... ale dodatkowa dekoracja została .

Pozdrawiam Wszystkich Serdecznie i do miłego !
Related Posts with Thumbnails