Jakiś czas temu ,będąc u znajomych na kolacji ,gospodarz zaserwował pyszne spaghetti z suszonymi pomidorami . Danie proste i wyborne,smak spodobał się mojemu Połowcowi na tyle ,że natentychmiast zakupił produkt ,a że umiaru w zakupach nie posiada rozpędził się i dodatkowo nabył cebulki i grillowaną paprykę w oleju. I tak na szybko powstała sałatka z ruccolą, fetą , cebulkami ,pomidorami i pomidorami suszonymi.
Potem popełniłam spaghetti, przepis od znajomego ,nie dość ,ze facet lubi gotować to jeszcze bardzo dobrze mu to wychodzi... buuuu , mój wodę na herbatę zagotuje a szczyty kulinarne to rozbełtana jajecznica!
1 cebula ,
2-3 ząbki czosnku.
1 ostra mała papryka ( ja zastąpiłam zwykłą czerwoną ,za to doprawić można suszoną papryczką lub chili, jak wiadomo byle z umiarem, bo nawet małe ilości palą ogniem piekielnym.)
filiżanka pokrojonych pomidorów suszonych ,
10 plastrów prosciutto, może być jamón,
1,5 szkl. bulionu.
1,5 szkl. bulionu.
orzeszki pinii.
Olej ,sól , pieprz do smaku
Olej ,sól , pieprz do smaku
Na oleju podsmażamy cebulę ,pod koniec dodać zmiażdżone ząbki czosnku i pokrojoną w kostkę paprykę . Zalać bulionem ,dodać pokrojoną w paseczki szynkę i suszone pomidory, doprawić do smaku. Gotować 10-15 minut , na koniec dodać orzeszki pinii. Smacznego i polecam , naprawdę dobre.
A tak swoją drogą ,mam ochotę w tym roku zrobić suszone pomidory samodzielnie .Oglądałam wczesną jesienią program w którym zapodano przepis na takowe ,niestety trochę chyba się spóźnili z edycją ,bo było już po sezonie pomidorowym. I tu mam prośbę ,może macie swoje sprawdzone przepisy na suszone pomidory z ziołami w oleju. Chętnie poznam i wykorzystam albo inne potrawy z wykorzystaniem tego składnika.
Dziecię moje za to stęskniło się za rzeżuchą i innymi zielonościami .Rzeżucha zawiera sporo witaminy C, witamin z grupy B, beta-karotenu, kwasu foliowego, siarki, potasu, magnezu, wapnia, żelaza, chromu, jodu , niech je na zdrowie ,żałować nie będę!
Takich se kilka migawek kuchennych...
warzywnych i słonecznych.
Świetnie nadaje się do niej ,w wersji zmiksowanej sos pomidorowo-paprykowy z ziołami ,który swego czasu popełniłam .
Na koniec spróbujcie odgadnąć co będzie w następnym poście , bo wcale w tej kuchni nie utknęłam wręcz przeciwnie . Siedzę w dolnych partiach domostwa i cały czas dłubię.Kilka drewnianych i żeliwnych elementów i metalowe kule, nastąpiło u mnie małe "zwarcie na stykach" i wymyśliłam z tego coś nowego.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo ja się piszę na tę wycieczkę autokarową :D
OdpowiedzUsuńApetytu jak zwykle narobiłaś! Dania aż pachną z ekranu!
Kuchnię Twoją oglądam zawsze z rozdziawioną paszczą (wiem, że to tak nieładnie, ale cóż poradzić jak zatyka?). Chłonę każdy najmniejszy element i podziwiam :)
Co będzie w następnym poście, to nawet nie próbuję zgadywać, bo i tak na bank nie zgadnę - Twoja wyobraźnia jest nieograniczona :)
Serdecznie pozdrawiam :)
witam Ito masz przecudowną kuchnię, prawdziwa sielanka! gratuluje tak wielkiego potencjału jaki w sobie posiadasz, bo z pewnością jeszcze wiele razy nas zaskoczysz:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Taka wycieczka byłaby jedyna w swoim rodzaju, a handlarze w Czaczu mieliby utarg życia :) Jakie pyszne jedzonko, pięknie wygląda i na pewno równie pięknie pachnie i smakuje:) Pozdrawiam serdecznie i weekendowo;)
OdpowiedzUsuńSmakowicie! Kolory iście letnie. Chyba każdemu przydałby się teraz taki "bzik żywieniowy" na poprawę nastroju...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Inspirująco pysznie- widzę całutki słój suszonych pomidorw,zdradź przepis jak je będziesz robić :)
OdpowiedzUsuńA jeśi chodzi o końcową zagadkę, to stawiam na postumenty z przytwierdzoną doń kulą zwieńczoną żeliwnym grotem.. Śwetna ozdoba romantyznego ogródka cz tarasu :)
Pozdrawiam
Ewelina
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńprzepraszam ale coś mi internet szwakuje :/ mam nadzieję, że ten z przeprosinami sie ukaże ;)
OdpowiedzUsuńPomidory kochana kroisz (one muszą być takie z krzaka - nie z Hiszpanii), w letni słoneczny dzień wykładasz na tackach na słońce a wieczorem podsuszasz w piekarniku. Powinny być suche ale nie tak jak grzyby na pieprz. Potem w słoiki i zalewasz oliwą, olejem (dobry jest "Oliwier" olej roślinny z oliwą z oliwek),ładujesz zioła wg. uznania. Ja uwielbiam tymianek, estragon i bazylię.
OdpowiedzUsuńKuchnię masz śliczną, już ja chwaliłam kiedyś ale miło było popatrzeć znów.
A co ty tam Ituś wymyśliłaś - tego nikt nie zgadnie! Ja się nie będę nadymać bo i tak przy tobie odpadam.
Też gdzieś na blogach widziałam - pospolite ruszenie się szykuje na Twój ogród. Uważaj! Ja Ci tego nie zrobię, choć też się wkrótce do Czacza wybieram.
Uściski, wyrazy podziwu i ciepełko Ci ślę!
Jestem bezmiernie zachwycona Twoim domem!!!
OdpowiedzUsuńDbałość o detale i wyczucie smaku mnie powala na kolana!!! Twój zagajnik jest odzwirciedleniem moich marzeń!!!
Gratuluję!!!
Smaki (czyt.kolory) wiosny wprawiaja mnie w lepszy nastrój:)
Będziesz miała we mnie wierną czytelniczkę!!!
Życzę wielu inspirujących "znalezisk",
Virginia
Wycieczka do Czacza mówisz ? też się uśmiałam wyobrażając sobie cały autokar rozentuzjazmowanych babek biegających od hali do hali i prawie wyrywających sobie z rąk co lepsze "kęski" :)))
OdpowiedzUsuńPóki co wybiorę się tam sama jak tylko zrobi się cieplej, mam przecież tylko około 20km do tej krainy cudów :)
Nawet nie próbuję zgadnąć co będzie w następnym poście i tak nie zgadnę :( Jak nastąpiło zwarcie na stykach to na pewno szczęka mi opadnie z podziwu ;)
Ja właśnie wczoraj zrobiłam sobie sałatkę s suszonymi pomidorkami i serem mozzarellą,na prędce zjadłam pól michy :)
OdpowiedzUsuńMigawki z kuchni piękne,zachwycające i ach i och.
Nie śmiem zgadywać co powstanie z tych dziwnych przedmiotów haha
na pewno coś oszałamiającego.
Pozdrawiam cieplutko.
Kochana klimatów wiosennych i planów letnich narobiłaś więc prędziutko ten śnieg padający na stronie zlikwiduj !!! koniec zimy precz ! ;-))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo Anitko już masz pzechlapane:)
OdpowiedzUsuńNamiot wojskowy.... a jak go nie będzie to swój przywiozę :)
A co do Czacza to w tym roku znów chyba Sława nam na wakacje wypadnie to Czacz bedzie murowany :) Buziaki
Jeszcze jedno tak oglądam i przegladam tę Twoją kuchnie i o ile się nie pogniewasz to jak już dojdzie do tego że własną se ciachnę to pewnie skorzystam z paru pomysłów :)
Ależ tam smacznie i pysznie u Ciebie ... i przepięknie :) Ileż cudowności zebrałaś na kuchennych półeczkach ... A czym nas zaskoczysz następnym razem? Może lampki nocne? Eee, to chyba za banalne byłoby jak na Twoją mega pomysłową głowę :) Aha, na wycieczkę to ja się oczywiścię z ogromną chęcią załapię :) Oj, faktycznie biedny Twój ogród Ituś :) Pozdrawiam weekendowo.
OdpowiedzUsuńŚliczna kuchnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Pora kolacji; narobiłaś smaczku ! Palce lizać.
OdpowiedzUsuńW Czaczu byłam kilka razy, ale jak będzie wolne miejsce to się piszę.
OdpowiedzUsuńZgadywać nie mam odwagi, co może powstać z tych elementów, i tak nie zgadnę.
Pozdrawiam wiosennie Teresa
Cudownie u Ciebie w kuchni, klimat i te potrawy, aż się kręci w głowie! Bardzo jestem ciekawa Twojego nowego pomysłu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZabierzcie mnie też do Czacza dziewczyny!
No popatrz, a u mnie też kuchennie na blogu ostatnio:)Jeśli pozwolisz wykorzystam równiez i Twoją kuchnię jako inspirację:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ta cudna sałatka z fetą, mniam mniam :) Ale naj, naj najbardziej podoba mi się Twój stół - czy to ten sam o którym pisałaś na blogu??? Wygląda fantastycznie :)
Pozdrawiam cieplutko :):)
Uchachałam się i ja jak sobie o tym pomyślałam, ale Itko pomyśl jakie to byłoby zabawne i wogóle jazz :D wszystkie babeczki w kupie no i byśmy miały okazje się poznać ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio wogóle miałam sen, że jechałam pociągiem własnie na takie nasze spotkanie i okazało się że w tym pociagu były inne dziewczyny, tylko nie bardzo na pierwszy rzut oka mogłyśmy się rozpoznać z wiadomych przyczyn... też mi się rzeczy śnią, nie? :P
Ależ mi się podoba Twoja kuchnia!!! marzy mi się taka trochę z klimatem wiedźmowym gdzie w wielkim kotle gotuje się cosik a nad nim wiszą suszone ziółka ach!
Głodna się kurcze zrobiłam :/ a ja na "odwyku" :(
Buziole :*
Mmmm, chciaż sobie popatrzę na te pychotki :)
OdpowiedzUsuńOwszem robię suszone pomidory, ale niestety nie mam łaki na której mogłabym je podsuszyć, więc pozostaje piekarnik. Nie mam też domowych pomidorów, ale ufam bazarkowej babci, że jej są z krzaczka.
Długie(?) pomidory kroję na pół , układam gęsto na blaszce (będą kurczyć się;)) - posypuję suszonymi ziołami typu oregano, bazylia, tymianek - co, kto lubi. I siup do pieca w temp. 100'C z termoobiegiem. Co jakiś czas otwieram drzwiczki i 'wpuszczam' parę. Suszenie trwa dłuuuugo - u mnie 1-2 dni, a pomidorki nie są wiórami tylko mają w sobie 'mięsko'.
Kiedy uznam, że już - skórka jest pomarszczona i jednocześnie miąższ miękki przekładam je do słoika i zalewam olejem z winogron z dodatkiem całych ząbków czosnku, gałązek tymianku, bazyli - czego tam dusza zapragnie. Zakręcam i to wszystko.
Pięknie przechowują się, z czasem przegryzają z aromatem ziół.
Ale są ... niewydajne. Niestety...
Z kilograma wychodzą 2 nieduże słoiki. Jednak smak mają wyjątkowy!!!
Jeśli coś mogę jeszcze dodać - pytaj :))
Ściskam serdecznie :)
Ojej... Jak u Ciebie cudnie... Klimatycznie w kuchni:)
OdpowiedzUsuń* olej z pestek winogron - ma bardzo delikatyny neutralny smak i zapach :)
OdpowiedzUsuńKuchnia cuuudowna - ja bym z niej nie wychodzila ;))
Ituś - nie pytaj, co to będzie ;)) Nam już wyobraźni nie starcza ;))
Ale czekam z niecierpliwością!
Piękną masz kuchnię!Apetytu mi narobiłaś na te przysmaki:D, aż zgłodniałam oglądając Twoje zdjęcia.A co do wycieczek autokarowych do Czacza , to wiem że są takowe organizowane, tak samo jak do Tuszyna po ciuchy:).Jak już powstanie namiotowe miasteczko pasjonatek w Jagodowym Zagajniku, to i ja wpraszam się do Ciebie :), pooglądać cuda które tworzysz.Na nocleg nie muszę , bo mam do Ciebie rzut beretem:))
OdpowiedzUsuńCo będzie w następnym poście? moja wyobraznia tak daleko nie siega, za Tobą trudno jest zdążyć, w pozytywnym znaczeniu tego słowa:)
Pozdrawiam wiosennie(aż 15 stopni dziś termometr u mnie pokazywał)
Ja też pod ten namiot chcę!Już nawet o Czacz nie chodzi ,tylko o to by Cię poznać i całą armię fajnych dziewczyn!!
OdpowiedzUsuńJa jak wyobrażę sobie ten namiot i autokar,to od razu uśmiech od ucha do ucha mi się pojawia..
Ituś,świetne przepisy!Na pewno kiedyś do nich wrócę!
Twoja kuchnia jest cudna!!
A co Ty stworzysz z tych różnych rzeczy?Chyba tylko Bóg jeden wie...No i Ty!!!
Buziaki
Zostały jeszcze miejsca w autokarze? Ja też chcę !!!! Moja wyobraźnia jest zbyt uboga żeby odgadnąć co znów tworzysz ale z niecierpliwością będę podglądać ;-)
OdpowiedzUsuńWiecie co? Z tym spotkaniem o którym Dag-eSz już nawet śni to niegłupi pomył jest. Gdzie tam ... wspaniały pomysł :) Może byśmy tak latem wyskrobały dzień, czy dwa ... wiem, że to trudne zgrać tyle babeczek w jednym czasie, ale ... może udałoby się :) Fajnie byłoby spotkać się w realu, poznać na żywo :) Co Wy na to?
OdpowiedzUsuńJa też się wpisuję na listę "wycieczkujących".Namiot mogę nawet zabrać,aby miejsca innym maniaczkom staroci i dupereli nie zabierać:))) Co będzie w następnym poście to nawet nie będę próbować zgadywać...i tak nie trafię z "diagnozą" :))))))))))) Pozdrawiam mocno.
OdpowiedzUsuńWyciaczka brzmi super!
OdpowiedzUsuńPomidory robiliśmy, suszyliśmy posypane ziołami prowansalskimi, do słoika czosnek, pomidory i zalane oliwą z oliwek!
Już jestem głodna!!!Myślę,że zrobisz z tego albo wielką lagę do odganiania tłumów maltretujących Twój ogród albo może łoże z baldachimem (piszę się na jedno i drugie):)
OdpowiedzUsuńHa ha ha caly autobus pelen bab jadacych na graty. Dobre. Do tego trzeba jeszce wynajac dwa tiry z przyczepami, do transportu kupionych rupieci :-))). Ze pora obiadowa u mnie to wpraszam sie na na spaghetti. Przepis ciekawy i zostal wlasnie skopiowany i wpisamy do ksiazki kucharskiej.
OdpowiedzUsuńJesli choci o zagadke, to nawet nie probuje bo i tak nie zgadne.
Pozdrawiam cieplo.
KUchnię Twoją wielokrotnie oglądałam duużo wcześniej:)
OdpowiedzUsuńJEst w moim ulubionym, "zapraszającym" klimacie:) JEteś bardzo uzdolnioną babeczką i motywujesz - wierzę, że nie tylko mnie- do pracy:)
POzdrawiam
Małgosia
Masz super klimatyczną kuchnię i ten przepis na pewno wypróbuję jako że Kocham makarony i włoskie specjały wszystkie :))) Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńza każdym razem jak wchodzę na Twojego bloga - jestem zachwycona :)dzisiaj dodatkowo moje ślinianki zaczęły intensywnie pracować a w lodowce pustka,
OdpowiedzUsuńmam ogromna prośbę czy możesz się podzielić przepisem na grilowaną paprykę ( czy to jest taka ze słoika?) pozdrawiam gorąco - Stała Obserwatorka :)
Zapraszam od jutra do Lawendowej Galerii: http://lawendowa-galeria.blogspot.com/ na wyprzedaż. Może coś ci się spodoba, a może znasz kogoś, kto będzie zainteresowany. Zaznaczam, że część dochodu przeznaczona będzie na Hospicjum Małego Księcia w Lublinie. Jeśli możesz, rozpowiedz to wśród znajomych blogowiczów. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj(:
OdpowiedzUsuńWróciłam do domu(po koncercie) głodna jak pies i siadłam przed komputerem,trafiłam na Twojego bloga i ... dostałam dosłownie ślinotoku... biegnę do kuchni złapać coś na ząb(;
Pięknie i bardzo przytulnie u Ciebie.
Pozdrawiam ciepło i serdecznie((:
Patrycja
Z prawdziwą przyjemnościom zapraszam po odbiór wyróżnienia.
OdpowiedzUsuńhttp://wietrzeneprzemeblowania.blogspot.com/
Ale cudnie u Ciebie. Zachwyciła mnie zwłaszcza procelana biała. Piękna. No i jedzonka wprawia w ślinotok.Mniam.
OdpowiedzUsuńO matko, ja jestem taka głodna, weszłam do Ciebie, i mi teraz żołądek zżera sweterek!!!!Idę coś zjeść bo tu padnę!!! Ita - ja pomidory suszone zjadam słoikami, ba - maniaczka jestem nawet , i tez w tym roku chce swoje zasuszyc - jak znajdę coś fajnego w przepisach to podeśle, BUUUŻKA:)
OdpowiedzUsuńAcha - a z nowych rzeczy czyżby miała powstać jakaś cudna lampa np? Tak strzelam:)
Smakowicie, ciepło, domowo i jest na co popatrzeć..... jak zawsze u Ciebie.
OdpowiedzUsuńNa wycieczkę też się zapisuję ;-) już sobie wyobrażam ten Raj :DDDDDDD
Pozdrawiam cieplutko
Ito przeniosłaś mnie w śródziemnomorskie krainy! Ależ smakowitości, aż u mnie czuć zapachy:)!
OdpowiedzUsuńI co Ty tak znowu kombinujesz?
Ściskam mocno!
oj spaghetti z suszonymi pomidorami - mnam mniam. Muszę zrobić bo suszone pomidorki uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTo ja sie pisze pod ten namiot w Twoim ogrodzie ;) wciśnoeisz mnie tam?
Jestem niezmiernie ciekawa co powstanie ze zdobyczy
pozdrawiam
Ale tu u Ciebie smakowicie tym razem, olala! az zgłodniałam i ślinianki zaczęły swoje szaleństwo ;)
OdpowiedzUsuńJakby o ten obóz chodziło, to wiedz, ze byłam w pierwszej trójce (lalala ...chyba...) i pomywanie zaklepałam;) A do tego "wesołego autobusu" hihi to jeszcze jakiś konwój ciężarówek trzeba by zamówić.. To dopiero będzie orszak ;)
Myślę, że jak wieści dojdą do Czacza o naszych planach, to handlowcy parę stodół dostawią i towaru naściągają sczyszczając całą Europę ;)
Hi there! Your dishes looks marvellous, have a nice day! :)
OdpowiedzUsuńOj zabiłaś mnie zdjęciami tych potraw, zwlaszcza, ze ja na ścisłej diecie mamusi karmiącej :D
OdpowiedzUsuńPięknie Ito jak zawsze. Wnętrza mnie rzucają na kolana i te duperelki wszystkie. Ech....
Pyszności :)
OdpowiedzUsuń