Nie dane mi jest spokojnie zamieścić post , jak nie urok to ....... . Po przyjeździe z Krakowa i ogarnięciu domu , miałam na spokojnie przejrzeć zdjęcia , a było tego sporo , bo z 4 aparatów , to nie , energetycy zabrali się za naprawę linii energetycznej . Przez kilka dni , z przerwami , prądu niet . W końcu wróciło wszystko do normy , nawet zdjęcia wkleiłam , po południu miałam coś napisać ....i rozpętało się piekło ! Przeszły nad nami dwie burze z gradobiciem , oj pokazała Matka natura na co ją stać . Zostaliśmy zbombardowani gradem wielkości piłeczek kauczukowych , modliłam się tylko by dachu nie zerwało i szyby w oknach przetrwały. Oczywiście prądu znowu niet do następnego dnia. Wczoraj spędziłam cały dzień na sprzątaniu i wygrabianiu wokół domu sieczki z liści , igieł i gałęzi . Jak na razie udało mi się wywieźć 10 kopiastych taczek śmieciowiska , a to dopiero początek , na uporządkowanie czeka cały ogród . Oglądając informacje to i tak nam się udało , oprócz posiekanej roślinności i połamanych gałęzi ,straty i tak są niewielkie . Przed chwilą zajrzałam do Moniki na blog , która zresztą mieszka nie tak daleko i zobaczyła co u niej się działo!
Dzisiaj żeby było zabawniej ,latam za absztyfikantem Redi rozsiewającej feromony , który non stop robi podkopy pod ogrodzeniem , próbując się do niej dorwać .Dobra .... ale o czym to ja miałam tak naprawdę napisać ... o końcu wakacji .
Pod koniec sierpnia wybraliśmy się w większym rodzinnym składzie do Krakowa , kilka dni spędzonych na zwiedzaniu stolicy małopolski i okolic minęło błyskawicznie . Plany mieliśmy ambitne , nawet ponad 30 stopniowe upały nie powstrzymały nas przed ciągłym przemieszczaniem się w kolejne ,zaplanowane do zwiedzania miejsca. Było intensywnie ,kolorowo i ciekawie. Zdjęć sporo ,zatem nie będę przynudzać , mniej gadulstwa , więcej oglądania.
No to lecimy!Na Rynku Głównym trafiliśmy na 35 Międzynarodowe Targi Sztuki Ludowej.
W pierwszym dniu spacery po Starym Mieście i Kraków nocą .
Drugi dzień Kopalnia soli w Wieliczce.
W pierwszym dniu spacery po Starym Mieście i Kraków nocą .
Drugi dzień Kopalnia soli w Wieliczce.
Tego samego dnia byliśmy w Oświęcimiu , w takim miejscu o robieniu zdjęć nawet nie myślałam , zatem jest ich niewiele.
W kolejnym dniu Wawel .
Dawno tu nie byłam , tak że mogłam na nowo zachwycić się jego pięknem .
Pomimo upału ,me dziecię dzielnie tuptało zwiedzając kolejne atrakcje , szkoda tylko ,że w zamku nie pozwalają na robienie zdjęć .
Po południu dreptaliśmy po Kazimierzu .
W kolejnym dniu Wawel .
Dawno tu nie byłam , tak że mogłam na nowo zachwycić się jego pięknem .
Pomimo upału ,me dziecię dzielnie tuptało zwiedzając kolejne atrakcje , szkoda tylko ,że w zamku nie pozwalają na robienie zdjęć .
Po południu dreptaliśmy po Kazimierzu .
Z przyjemnością poszwędaliśmy się jego uliczkami.
Do Starej Synagogi dotarliśmy jednak za późno , na szczęście jej wnętrze udało nam się zwiedzić w dniu następnym.
A to już ostatni punkt programu , w drodze powrotnej zahaczyliśmy o Zamek w Pieskowej Skale koło Ojcowa .
Cała nasza ekipa na tle maczugi Herkulesa .Starałam się jak mogłam , pokazać wszystko w telegraficznym skrócie .
Po raz pierwszy aktywnie brałam udział w takiej imprezie .
A to już ostatni punkt programu , w drodze powrotnej zahaczyliśmy o Zamek w Pieskowej Skale koło Ojcowa .
Cała nasza ekipa na tle maczugi Herkulesa .
WCALE ... ale to WCALE nie miałam zamiaru kupowania staroci ... samo wpadło mi w ręce z zaskoczenia , tak że pamiątkę z Krakowa jednak posiadam.
Stary syfon , butla z bardzo grubego szkła z wytłoczonym napisem ,, KRAKÓW ZDRÓJ Św. FILIPA 13
Jak już siedzę i nic mi nie przeszkadza ,dorzucę też relację z Gminnych Dożynek . Przed wyjazdem żona sołtysa próbowała mnie wkręcić w ekipę niosącą wieniec w trakcie uroczystości , przed czym broniłam się jak mogłam, wręcz zapierając się zadnimi kończynami ! Proszę bardzo chętnie się będę integrować ale w innej formie . Obiecałam zatem dodać coś do wystroju stoiska naszej wsi , tak że od razu po powrocie w ciągu jednego dnia stworzyłam napis z nazwą naszej wsi i przystroiłam stare ramy okienne które ostatnio dostałam od Koci.
Muszę przyznać ,ze wszyscy skrzyknięci do pomocy mieszkańcy wsi zaimponowali mi świetną organizacją . W niedzielny poranek powstał szybko stragan , nie tylko z zapleczem kuchennym i ladami ale i z miejscem na dekoracje. Każdy przyniósł coś do przyozdobienia i wspólnymi siłami stworzyliśmy coś takiego.Stary syfon , butla z bardzo grubego szkła z wytłoczonym napisem ,, KRAKÓW ZDRÓJ Św. FILIPA 13
Jak już siedzę i nic mi nie przeszkadza ,dorzucę też relację z Gminnych Dożynek . Przed wyjazdem żona sołtysa próbowała mnie wkręcić w ekipę niosącą wieniec w trakcie uroczystości , przed czym broniłam się jak mogłam, wręcz zapierając się zadnimi kończynami ! Proszę bardzo chętnie się będę integrować ale w innej formie . Obiecałam zatem dodać coś do wystroju stoiska naszej wsi , tak że od razu po powrocie w ciągu jednego dnia stworzyłam napis z nazwą naszej wsi i przystroiłam stare ramy okienne które ostatnio dostałam od Koci.
Po raz pierwszy aktywnie brałam udział w takiej imprezie .
A tu ,kapela przygrywa do ,,obtańcowywania wieńca'' .
Występy regionalnego zespołu ,,Brzezinianki"
Występy regionalnego zespołu ,,Brzezinianki"
No i oczywiście wieńce , które swoją formą mnie nieraz zadziwiły...
przy tym prawie przyklękłam...
Nasz stragan w oblężeniu , nic dziwnego skoro zapodawane były szynki , salcesony ,boczki wędzone , kiełbasy , kaszanki ,wszystko własnego wyrobu , bigos, żurek , kapusta zasmażana , smalec , gziczka , ogórki małosolne oraz ciasta , napitki wszelakie też były. Oj działo się ! Nasz stragan miał największe branie ,że tak napiszę .
przy tym prawie przyklękłam...
Nasz stragan w oblężeniu , nic dziwnego skoro zapodawane były szynki , salcesony ,boczki wędzone , kiełbasy , kaszanki ,wszystko własnego wyrobu , bigos, żurek , kapusta zasmażana , smalec , gziczka , ogórki małosolne oraz ciasta , napitki wszelakie też były. Oj działo się ! Nasz stragan miał największe branie ,że tak napiszę .
za Krakowem tęsknię, Ojców pozdrawiam rodzinnie :) a dożynki mieliście pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna wycieczka, dużo wrażeń, piękne zdjęcia i wspomnienia. Tylko pozazdrościć. A dożynkami to mnie rozłożyłaś - nigdy nie byłam na imprezie takiego kalibru, widać, że wiele straciłam :) Uściski!
OdpowiedzUsuńsuper dozynki,choc jestem z miasta -mam sentyment.Miejsca,ktore odwiedzilas pamietam z czasow jak mialam nascie lat.chcialabym powrocic w tamte strony,moze kiedys...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie:)
masa zdjec i wszystkie piekne, ide na obiad, bo narobilas smaku tymi gzikami, kasznkami, szynkami i innym dobrem z Waszej slicznej wsi.
OdpowiedzUsuńsciskam
Basia
No to się naoglądałaś. Ja mam Kraków pod ręką i dość często tam bywam i w związku z tym zmienił mi się troszkę punkt widzenia. Już nie ma tyle uroku...Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDwie wspaniałe relacje.
OdpowiedzUsuńKraków - jak zwykle urokliwy. Wybieram się za tydzień chłonąć klimat krakowskiego Kazimierza.
A udziału w Dożynkach Ci zazdroszczę, nigdy nie byłam.
Zdjęcia jak zwykle bardzo ciekawe
ja sie przeprowadziłąm do Krakowa z Poznania i zgadzam sie z Lillą- mieszkac tu, to zupełnie inna bajka...dla mnie magiczny jest Poznań!
OdpowiedzUsuńA dozynki wspaniałe!
też bym chyba przyklękła....
O kurczę,zobaczyłam napis Brzeziny,czyżby koleżanka mieszkała tak blisko?
OdpowiedzUsuńZ fotorelacji wnioskuję,że wypad był ekstra klasa,a dożynki to fantastyczna zabawa,świetne jedzenie od pań z koła gospodyń,świetne naleweczki własnej roboty,ogórki,smalec i czego dusza zapragnie,no i fantastyczne przyśpiewki.A wieńce naprawdę mistrzowski,stoisko również.
Pozdrawiam
od czegu to zaczac
OdpowiedzUsuńpiekne fotki z Krakowa, nigdy tam nie bylam teraz zaluje jeszcze bardziej
syfonu zazdroszcze bardzo bardzo
dozynkowe wience powalily mnie na kolana
Bardzo lubię do Ciebie zaglądać, za każdym razem podziwiam Twoją kreatywność:)
OdpowiedzUsuńJednak najbardziej lubię Twoje poczucie humoru:)))
Fantastyczne dożynki, stoisko pięknie przystrojone.
OdpowiedzUsuńNa dożynkach lubię degustację różnych potraw np.kiedyś na dożynkach jadłam pierogi z fasoli,i pierogi z ziemniaków.a jakie pyszne chleby sa wystawiane do konkursu, mniami..
ale najpiękniejsze są wieńce
Dobrze, że burza nie wyrządziła większych szkód. Brak prądu pewnie jakoś dało się przeżyć.
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne!!
A dożynki.. hm, hm :)))
Ja ostatni raz w Krakowie i Wieliczce byłam dwa lata temu, aby pokazać Synkowi. Na Oświęcim się wtedy nie zdecydowałam, bo Mały był jeszcze za małe, aby zobaczyć i poznać to Miejsce.
Itko, pozdrawiam
Ada
Ituś,wspaniała fotorelacja!!!!
OdpowiedzUsuńIta :) no nie da się inaczej tylko muszę się przyznać, że łapczywie pochłonęłam zdjęcia i te miejsca .. bo mają w sobie to coś co każe nam za nimi tęsknić ... a nade wszystko bo myslami wróciłam do swojego letniego szlaku ... Kraków, Kazimierz ... ojców uśmiecham się do wspomnień ... a teraz chlipę prawie bo byłas tylko marnych 100 km ode mnie :) ... Ita pamietaj zapraszam na kawkę jak tylko zdarzy Ci się być w pobliżu :) ... a dożynki ... kolor... smak i piekno tego czegoś co umyka ... a może się mylę bo ostatnio trafiam na pielęgnowanie tradycji ... może to dobry znak ... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNO NIE :'( To ja Krakuska z dziada pradziada i takiego syfonu nawet na oczy nie widzialam!?!!?! Gratuluje! Jest pieeekny jak PIEEEEEEEKNYYYYY jest moj kochany Krakow (for ever and ever choc musialam go opuscic :-( ale czesto tam wracam :-))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję za fotoreportaż. Zdjęcia CUDO. A te wieńce-fiufiu, ja nawet małego spleść nie umiem.
OdpowiedzUsuńbuziolki
Fajny urlop. Bylam w krakowie 4 lata temu na podobnej wycieczce. Milo jeszcze raz tam wrocic poprzez Twoje zdjecia. Dozynki imponujace. Dobrze, ze takie tradycje jeszcze nie zanikaja.
OdpowiedzUsuńIto ale Ci zazdroszczę tej wyprawy do Krakowa i okolic. Mam nadzieję, że jednak kiedyś też tam pojadę.
OdpowiedzUsuńA Wasze dożynki wspaniałe i stoisko wyglądało imponująco!
Krakowa nie pamiętam i do Krakowa mnie nie ciągnie aż tak, ale pamiętam dobrze wycieczkę do Oświęcimia i te intensywnie gorzkie uczucia towarzyszące tym murom. Miałam fatalny humor przez resztę dnia. Nie zamierzam tam wrócić. Nigdy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie :)
Fotorelacja obszerna i jakże piękna :) Kraków - dawno przeze mnie nie odwiedzany a ulubiony... Syfon - brak słów... a dożynki - świetne przeżycie!
OdpowiedzUsuńTe pierwsze zdjęcia to trochę moje miejsca, a jak je oglądałam to uświadomiłam sobie jak dawno nie byłam w Krakowie turystycznie- aż mi przed sobą jest trochę głupio :) Stoisko cudne- w sumie to jak mi napisałaś że odpowiadasz za dekorację straganu, to się spodziewałam że to będzie coś ekstra :)
OdpowiedzUsuńA syfon jest genialny !!!
Pozdraiwam
Bardzo miło spędzony czas :) oczywiście oprócz tej nawałnicy :/ pokazywali w TV jakie spustoszenie sprawiła więc bardzo się cieszę, że Wam nic się nie stało :)
OdpowiedzUsuńUściski!
Ja w tym roku rowniez bylam w Krakowie.. kocham to miasto !
OdpowiedzUsuńDozynki mieliscie super, nigdy nie bylam na takiej imprezie i zaluje bardzo, moze kiedys mi sie to uda.
Syfon kupilas przepiekny !
Pozdrawiam :)
Wlasnie taki Krakow pamietam! piekna wycieczka, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA Wadowice?
OdpowiedzUsuńGratuluję integracji z wsią. Ja jakoś nie potrafię...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z innej strony Miasta.
ale zrobilas ladne zdjecia,zaraz bym rez chciala do Krakowa,Wawel jak dziecko ogladalam,rynek ja dozynki,ja jestem ze Slaska takich tradycji nie widzialam,na mala skale u mojej cioci,ale to tylko kojarze z dobrym jedzeniem
OdpowiedzUsuńPiękna fotorelacja!
OdpowiedzUsuńPrzy syfonie odpadłam - cudo!
Ito ślicznie wygladasz a córka to już nornalnie "baba", ależ wyrosłą.
OdpowiedzUsuńTeż mam kiedyś w planach wycieczkę z córką po najważniejszych częsciach Polski, dzieci muszą czuć więź z Ojczyzną i dumę. Ja straszna patriotka w stary stylu jestem :-)
A dożynki, ale zaszaleliście, nawet pokaz sztucznych ogni, szok. Pozdrawiam ze Szczecina
Strasznie mi szkoda,ze nie moglam byc na dozynkach. Juan tez chcialby zobaczyc jedna z ciekawszych imprez polskiej wsi. Moze w przyszlosci.....Ale jestesmy zachwyceni wyjazdem do Polski. Chodzi nam po glowie przyjechac w przyszlym roku na swieta bozego narodzenia. Zobaczymy co z tego bedzie. Jeszcze jedno........dlaczego nie ma zdjec z ostatniej imprezy w twoim domu po powrocie z Krakowa??????????????????
OdpowiedzUsuńpięknie wszystko sfociłaś...przede wszystkim jesienne zbiory
OdpowiedzUsuńWitam, jestem pod dużym wrażeniem Twoich zdjęć a najbardziej przeboleć nie mogę, że nie wiedziałam o targach sztuki ludowej w Krakowie!!!
OdpowiedzUsuńŻałuję okropnie:(
Podziwiam za intensywność Waszego zwiedzania pomimo upałów!
pozdrawiam,
Zazdroszczę wycieczki, ja ciągle mam w planach Wieliczkę, a i w Krakowie dawno nie byłam. Piękne zdjęcia. Noi zdobycz starociowa super!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko!
Piękne zdjęcia jak zresztą wszystko co oglądam od pewnego czasu na Twoim blogu. Jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńito kochana jestes dla mnie inspiracja,masz niesamowite pomysly i ogromny talent.Podziwiam Cię od dawna i zawsze chętnie do Ciebie zaglądam.Pozdrawiam ćię bardzo serdecznie i dziekuje ze jestes
OdpowiedzUsuńLilla ,i tak Ci zazdroszczę ,ja mam wszędzie do większych miast daleko , a jak się wyrwę z lasu to żebym nie wiem gdzie była , jest ciekawie .
OdpowiedzUsuńAniu , to nie są Brzeziny koło Łodzi , ale niedaleko Kalisza.
Jaga , masz rację niektóre wieńce były piękne i podziwiałam je z przyjemnością.
Ada , ja też miałam obiekcje ,ale dużo rozmawiałam z córką na temat historii Oświęcimia ,próbując w pełni jej uzmysłowić wyjątkowość tego miejsca . Myślę ,że zrozumiała ,jej późniejsze uwagi i przemyślenia związane z obozem były bardzo dojrzałe.
Konstancja , masz ci los ,żebym to ja wcześniej wiedziała ! Tylko zależy w którą stronę te 100 km.
Marenwnen ,nie wiem czy wrócę ,ale chociaż raz w życiu powinno się odwiedzić takie miejsce ,by w pełni uzmysłowić sobie co tam się działo .Wyobraźnia pracuje u mnie raczej na wysokich obrotach i również wyszłam stamtąd ze ściśniętym sercem.
Barbara ,wtedy musiałabyś zaplanować przyjazd do Polski pod koniec sierpnia , kiedy odbywają się takie imprezy.
Balbina ,ale dowaliłaś do pieca ,jak wypłosz wyglądam !Tuśka rzeczywiście rośnie mi jak na drożdżach ,przez co problemy są i trzeba na rehabilitację latać.
Mam podobny plan, by kawałkami co roku Polskę poznawała.
Bogna , fajnie było , bez dwóch zdań , to był świetny pomysł wyskoczyć taką rodzinną ekipą .
Kobieto !!! nie wystarczy Ci impreza dożynkowa w poście ! Imprezy domowe przechodzą ostrą cenzurę i się nie nadają!
Anonim.....yyyyy.... się zaczerwieniłam ...dziękuję za miłe słowa.
Matko Itus tyle raz przejeżdzałam tak niedaleko od Ciebie, bo na Koronowo leci się tą trasą przez Wielowieś, więc rzut beretem :) A wracając do pościaka to marzy mi się takie święto dożynkowe, cud miód :) buziaki
OdpowiedzUsuńWitam , zdjęcia rewelacja!!!zazdroszczę zakupu, syfon wspaniały, piękny!!! pozdrawiam cieplutko, zapraszam nieśmiało do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://cichemarzeniaciiii.blogspot.com/
Ależ intensywna wycieczka!
OdpowiedzUsuńprzecudny syfon!!! :) nie wiedziałam,że Kraków to zdrój;)
uściski!
J
Bardzo dziekuję za piękną wycieczkę po Krakowie, ostatni raz byłam może 5 lat temu, ale zawsze miło popatrzeć na Kraków oczami innych, a dozynki fajne i wieńce też, w Siepietnicy gdzie byłam ostatnio też był wienieć na 15 sierpnia zrobiony i w Swięcanach też, później te wieńce wieźli do Rzeszowa do biskupa, pozdrawiam z Warszawy,
OdpowiedzUsuńwww.okiemjadwigi.pl
Aż wstyd ale muszę przyznac, że nigdy nie byłam w Krakowie, choc cały czas mam nadzieję ,że w końcu mi się uda. Zdjęcie z żyrandolem - nie wiem dlaczego ale pierwsze wrażenie to skojarzenie z Upiorem w Operze. Jest piękny i majestatyczny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie pokazałaś Kraków Ito, a dożynki.... no nigdy nie byłam na takiej imprezie... uroczy folklor, fajnie byłoby pogapić się :))
OdpowiedzUsuńUściski przesyłam :))
Super wycieczka! Ja uwielbiam Kraków, niestety ode mnie jest bardzo daleko. PARĘ LAT TEMU, JAK BYŁAM młodsza i bez zobowiązań (mała Marcelinka) był dużo bliżej. Dzięki, że przypomniałaś mi jego klimat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Iwona
Atrakcji u Ciebie, jak zwykle moc!
OdpowiedzUsuńJak nie zapierające dech w piersiach metamorfozy mebelków, gratów wszelkiej maści pokazujesz, to piękną wycieczkę nam fundujesz okraszoną na koniec niecodzienną imprezą dożynek.
Pozdrawiam serdecznie.
Krakow...coz jedno z najpiekniejszych miejsc w Polsce!
OdpowiedzUsuńMilo bylo "byc" tam z Wami!A dozynki to tylko w Polsce i niech nam inni zazdroszcza!!!
Serdecznosci
Judith
Ohhhhhhhhhh masz bloga ... naprawdę wspaniały. Jak nie chcesz przegapić coś, co post, biorę kopalni.
OdpowiedzUsuńBardzo serdeczne pozdrowienie z Wysp Kanaryjskich.
Dzień dobry kochana Jagodzianko :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe fotografie :) Oj dużo dużo tych wspomnień z wakacji :) pozdrawiam Cię ciepło Ania
Ituś, pierwsze dożynki mam za sobą i muszę przyznać,że jak patrzę na Twoją fotograficzną relacje, jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu ,że nasz wieniec był nieco ekstrawagancki ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dożynki zupełnie odjazd, a i wędrówki super.
OdpowiedzUsuńZdjęć tyle, że nie wiadomo od czego zacząć :)
Ita, przy okazji chciałabym zaprosić Cię do wzięcia udziału w konkursie, który właśnie dzisiaj ogłosiłam na blogu. Zapraszam. Moje imię w podpisie jest podlinkowane do wpisu o konkursie.
Będzie mi bardzo miło.
Pozdrawiam,
cale szcesie,ze wszystko ok po tej nawalnicy burzy i gradu;)fotki Krakowa przecudne-najbardziej podobają mi sie nocą;)))dozynki piekne;))pozdrawiam cieplo:))
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia robisz. Masz dobre oko i zapewne dobry sprzęt. Zjęcia Krakowa świetne, tak jak zdjęcia z dożynek. Ja pewnei bym sobie darowałą wycieczkę do Oświecimia- byłam tam dwa razy i nie chciałabym tam już więcej być.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
piekna wycieczka...byłam w Krakowie 10 lat temu....podobne miejsca...tylko w Oświęcim iu nie byłam...ale kiedyś na pewno zobaczę...a syfon....cudny:))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak dawno już się nie odzywałam, że i ja coś dopiszę.. uwielbiam Kraków i dzieki Tobie moja droga, odbyłam piękną podróż sentymentalną.. dziękuję! A dożynkowy stół świetny! Przyszło mi włśnie do głowy, iż w Gdyni za moment odbędą się dary ziemi.. a mnie znów to ominie :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdcznie i pięnego dnia życzę!
ania z jezior..
W tym roku również spędziłam kilka dni w Krakowie, wracając widziałam z daleka zamek na Piaskowej Skale, żałuję, że nie udało nam się go zwiedzić bo widoki jak zresztą i cała okolica są niesamowite:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń