
Mało mnie w blogowym świecie ostatnio , wiosna wygoniła mnie w plener , i jak tylko pogoda dopisuje tyram w ogrodzie . Widocznie zbudowana jestem z solarów , niech tylko słońce pojawi się na dłużej dostaję takiego spida , że trudno mi wyhamować . Jest tylko jeden problem , jak kończę , ręce wloką się za mną . A i tak mam wrażenie ,że nie wyrabiam z planem ,pewnie dlatego , że zamiast się go trzymać i dokończyć ten mój szał porządkowy , robię STOP ....i zaczynam znowu coś przerabiać . Obowiązki obowiązkami ,ale przyjemność też musi być i właśnie w ramach uprzyjemnienia sobie życia popracowałam trochę nad witrynką . Ale póki co ,chciałam podziękować Wam za tak wiele miłych komentarzy pod poprzednim postem . W życiu nie spodziewałam się ,że moja pralnia wzbudzi takie zainteresowanie . Jednak okazała się prawdziwym Kopciuszkiem i już widzę ,że długo jej nic nie przebije . Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystkie Wasze miłe słowa !

Witrynka zakupiona jak zwykle w mojej ulubionej klamociarni , właściwie nawet do niej nie trafiła , wyrwałam ją przy rozładunku nowej dostawy. Trochę w opłakanym stanie , drzwiczki rozwalone , wyszczerbione zwieńczenie , poza tym nic takiego czego nie dałoby się naprawić . Po sklejeniu i uzupełnieniu ubytków , wyszlifowałam do surowego drewna i tak mi się spodobała ....

że postanowiłam nie zamalowywać przetartego drewna , jedynie wtarłam za pomocą gąbki rozcieńczoną akrylową farbę w kolorze waniliowym , po wyschnięciu przetarta jeszcze raz dla wygładzenia a na koniec warstwa kremu woskowego dla lepszego zabezpieczenia.

Wnętrze zabejcowałam w kolorze dębu rustykalnego , dorobiłam trzy drewniane półeczki zamiast dwóch jak w pierwotnej wersji . Stare nie nadawały się do ponownego wykorzystania , były z płyty pilśniowej z którą okleina dawno już wzięła rozwód.

Na dole witryny zamocowałam dodatkowo deseczkę na wieszaki , tych jak wiadomo nigdy dość na kuchenne przydasie.

W drzwiczkach zamontowałam siatkę hodowlaną .

Mąż jak zwykle skomentował , że się wcześniej zastanawiał ,po co tą ruinę do domu przywlokłam , nie dał by za nią 10 zł. .... no cóż... dałam 30 .... powinien się już przyzwyczaić by pochopnie nie wyciągać wniosków .

Tu kolejny mały przerywnik , zakupiłam ( wiadomo gdzie ) owalną mini tacę z haftem za szkłem w dnie . Tylko ,że była za MINI , znalazłam w swoich zasobach większą owalną ramkę ,dorobiłam ze sklejki dno i zamocowałam z poprzedniej uchwyty. Ta robi teraz za tackę a tamtą wykorzystam do zdjęć.

Ostatnio też miałam udane zakupy second handowe , batystowe zasłonki w kolorze kości słoniowej. Trochę za krótkie jak na moje okna ale ,że trafiły się cztery sztuki mogłam trochę posztukować robiąc wstawki z taśmy z haftem na tiulu , co dało bardzo ładny , delikatny efekt.